Wojewódzki trolluje zdjęciem z ferrari. To może być dowód, że wcale nie przekroczył prędkości

Bartosz Świderski
Kuba Wojewódzki lubi prowokować swoimi postami w sieci, a ostatnio wywołał burzę zdjęciami prędkościomierza w ferrari. Dziennikarz zamieścił kolejny post, który może być dowodem, że jego niedawny wpis był zwykłym... "trollingiem".
Kuba Wojewódzki pochwalił się kolejnym zdjęciem z Ferrari. Fot. Instagram / @kuba_wojewodzki_official
"Gdy się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy. Przysłowie ludowe" – napisał Kuba Wojewódzki na Instagramie. Do postu dołączył zdjęcie z niezwykle rzadkim Ferrari F12tdf, którym już wcześniej chwalił się w mediach społecznościowych. Na pierwszej fotografii dziennikarz pozuje obok samochodu. W drugim kadrze znalazło się zdjęcie prędkościomierza ze wskazaniem, że miałby jechać... 666 km/h. To oczywiście wartość niemożliwa do uzyskania tym autem.

Afera Wojewódzkiego ws. Ferrari

Wszystko zaczęło się od wpisu na Instagramie, który Wojewódzki zamieścił kilka dni temu. Pochwalił się wspomnianym już ferrari oraz – wykonanym prawdopodobnie z fotela pasażera – zdjęciem prędkościomierza, który pokazywał 250 km/godz. Fotografia wywołała burzę w sieci. Zdjęciem zainteresował się zastępca Mariusza Kamińskiego w MSWiA. Maciej Wąsik zwrócił uwagę post Wojewódzkiego i spytał, czy celebryci są ponad prawem. Polityk zaapelował też do warszawskiej policji, aby ta zajęła się sprawą.


Nie wiadomo, czy dziennikarz TVN wstawił wtedy autentyczne zdjęcie z prędkościomierza. Teoretycznie mógłby rozpędzić ferrari do 250 km/h, ale jak wiadomo – Wojewódzki lubi prowokować. A brakuje dowodów, by potwierdzić, że naprawdę poruszał się z tą zawrotną prędkością po publicznej drodze.
Czytaj także: Zastępca Kamińskiego ostro o zdjęciach Wojewódzkiego. "Bycie celebrytą nie zapewnia bezkarności"