Szydło muzealnik. Tak jej "awans" widzą w rodzinnych stronach, szef lokalnego PiS mocno jej broni

Katarzyna Zuchowicz
Opozycja chce jej odwołania, w komentarzach się gotuje. Słychać, że Beata Szydło już dawno chciała zastąpić obecnego dyrektora Muzeum Auschwitz-Birkenau, płyną obawy o upolitycznienie muzeum, mnożą się pytania o jej kompetencje. – Ona jak mało kto pasuje do tego gremium – reaguje tymczasem lokalny polityk z PiS. Oto jak postrzegają "awans" Szydło w jej rodzinnych stronach.
Beata Szydło została członkiem Rady Muzeum Auschwitz-Birkenau. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta


Zbigniew Starzec dobrze zna Beatę Szydło. Do 2018 roku był starostą oświęcimskim, potem próbował zostać prezydentem Oświęcimia, ale bezskutecznie. Do niedawna był wicewojewodą małopolskim, od kilku miesięcy pracuje w jednym z krakowskich szpitali. Cały czas jest szefem powiatowych struktur PiS.


– Sam przez cztery lata byłem członkiem tej Rady. Zostałem poproszony przez ówczesnego i obecnego dyrektora Piotra Cywińskiego, czy mógłbym zasiąść w Radzie. Zapytałem, czym zasłużyłem na taki honor i zaszczyt. Odpowiedział, że gdyby nie moje zaangażowanie w trakcie Światowych Dni Młodzieży, to na terenie naszego powiatu pewnie by się one nie odbyły. I wtedy członek partii politycznej, szef struktur powiatowych, który zasiadł w Radzie, nie budził żadnych kontrowersji. Dlaczego tyle kontrowersji wzbudziła osoba byłej premier, europoseł, która dużo zrobiła dla uszanowania pamięci? Nie rozumiem, skąd ten rozgłos – zauważa od razu w rozmowie z naTemat.

Ludzie jednak rozumieją, oburzenie od kilku dni nie milknie.
Czytaj także: Parlamentarzyści KO nie chcą Szydło w Radzie Muzeum Auschwitz. Wnioskują o jej odwołanie

Gliński nominował Szydło


Przypomnijmy. 8 kwietnia minister kultury Piotr Gliński powołał dziewięciu członków Rady Muzeum przy Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau, wśród nich byłą premier Beatę Szydło. W ramach protestu przeciwko jej nominacji zrezygnowało trzech członków. Jeden z nich, prof. Stanisław Krajewski, powiedział otwarcie, że interpretuje to jako upolitycznienie rady.

Czytaj także: Wieloletni członek rady Muzeum Auschwitz-Birkenau rezygnuje. Decyzja zapadła po wyborze Szydło

Decyzja wywołała wstrząs w wielu środowiskach. – To klasyczny zamach na instytucję – zareagował w TVN24 prof. Paweł Śpiewak, socjolog i były dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.

"Uważam, że członkostwo pani Premier Beaty Szydło w Radzie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau stanowi dla Rady i Muzeum zaszczyt" – stwierdził tymczasem minister kultury Piotr Gliński. O Szydło powiedział, że pochodzi z Ziemi Oświęcimskiej, jest muzealnikiem i wybitnym politykiem.

– Pani premier ma być może jakieś kompetencje polityczne, w końcu była premierem, ale nie ma kompetencji, jeśli chodzi o historię, o muzeum, złożoność spraw, bo tam jest dużo spraw technicznych, organizacyjnych, finansowych. Tam jest tysiące spraw związanych z renowacją zabytków. Dziesiątki spraw związanych z organizacją. To wszystko jest poza zakresem wiedzy i kompetencji pani Szydło – zareagował Paweł Śpiewak.

A zatem jakie kompetencje ma premier Szydło? I jak całe zamieszanie odbierają w jej rodzinnych stronach?

Polityk PiS o nominacji Szydło


Szef powiatowych struktur PiS w Oświęcimiu twierdzi, że jest zaskoczony burzą, która przetoczyła się przez Polskę w związku z nową funkcją byłej premier. Nie widzi w niej próby upolitycznienia muzeum. – Tam nie ma co upolityczniać, bo rada zajmuje się kwestiami ekonomicznymi. A premier Szydło będzie walczyła o większy wkład finansowy i rozwój muzeum. To wstyd i hańba, że ktoś deprecjonuje sens jej pobytu w tej radzie – reaguje.

Nie uważa też, że Szydło nie ma kompetencji do sprawowania tej funkcji, co wielu jej zarzuca.

– To ja już zupełnie byłem laikiem, bo z historią nie mam nic wspólnego, a też do ubiegłego roku zasiadałem w Radzie. Pani premier przynajmniej z wykształcenia jest etnografem. Doskonale orientuje się w kwestiach historycznych tego terenu. Tu mieszkańcy są skazani na okropieństwo tego miejsca. To jest nasze piętno. Myślę, że jak mało kto, ona pasuje do tego gremium. Wychowała się w bezpośredniej bliskości obozu i podobozów Auschwitz-Birkenau, to ma ogromne znaczenie – podkreśla Zbigniew Starzec.

Beata Szydło pochodzi z Brzeszcz. To ok. 10 min. drogi od Oświęcimia. Jednak nie wszyscy w jej rodzinnych stronach są tym pomysłem tak samo zachwyceni. Kilku lokalnych polityków w ogóle odmawia rozmowy na ten temat. – Szkoda słów. To bardzo drażliwa kwestia. Wolałbym się nie wypowiadać. Nie, dziękuję za rozmowę – słyszę od kolejnych osób.

– Ja bym miał jeszcze bliżej do pracy w muzeum niż ona, bo mieszkam bliżej – kpi jeden z rozmówców.

– Mieszkańcy w ogóle się tym nie interesują. Zresztą nie tylko tym – zauważa kolejny.

Część mieszkańców zbulwersowana


W internecie widać większe emocje. "Dla dobra sprawy sama powinna zrezygnować. Nie robi się jaj z tak delikatnych spraw", "Lepiej żeby sama odeszła, znów zrujnują kolejne ważne dla Polaków miejsce!", "Precz łapy od muzeum Auschwitz. Oświęcim nie dla Szydło!" – to tylko kilka komentarzy z facebookowego profilu lokalnego portalu Fakty Oświęcim.

– Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które można zamienić na to, co się mówi o tym tutaj, na miejscu. Ci, którzy interesują się polityką generalnie są przeciwni – przyznaje w rozmowie z naTemat Paweł Wodniak, redaktor naczelny. Tu także widać, jak część ludzi ta decyzja wzburzyła. – Jako mieszkaniec jestem zbulwersowany. Moim zdaniem jest to kolejna próba przejęcia jakiegoś gremium przez osoby ubrudzone polityką. Wydaje mi się, że to było takie "sprawdzam". A zatem wrzućmy Szydło, bo ona jest stamtąd, jest znana i zobaczymy, co będzie. Jeśli tak było, to dla mnie czymś naturalnym może być powołanie do Rady Muzeum takiej osoby jak Zbigniew Starzec. Jako dziennikarz uważam, że jeżeli pani Beata Szydło chce swoje obowiązki w PE wykonywać dobrze, to niech będzie tylko eurodeputowaną, za co bierze niemałe pieniądze – zaznacza.

Nie pamięta, by była premier ostatnio często odwiedzała Oświęcim. – Oprócz oficjalnych uroczystości rzadko było ją tu widać – mówi Wodniak.

Szydło i jej kompetencje


Kompetencje muzealne Beaty Szydło szybko zostały wzięte pod lupę. Jak podaje Wikipedia, w latach 1987-1995 pracowała jako asystent w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa, następnie kierowała działem merytorycznym w Libiąskim Centrum Kultury.

W kolejnych latach była dyrektorem ośrodka kultury w Brzeszczach,a potem – do 2005 roku – burmistrzem.
Wielu już zatarło się w pamięci, jak wtedy było. – Zawsze u nas w gminie było tak, że pilnowaliśmy miejsc pamięci. Burmistrzowie przywiązywali do tego znaczenie. Mamy takie miejsca, dbamy o nie, zawsze o nie dbaliśmy – mówi nam radna Danuta Socha.

Tych miejsc jest tu wiele. Na przykład na terenie gminy, we wsi Jawiszowice, w 1942 roku władze KL Auschwitz utworzyły podobóz Jawischowitz.

Ale czy to są wystarczające kompetencje? Internet kpi, że Beata Szydło nie jest żadnym muzealnikiem. – Trudno powiedzieć, czasy są jakie są. Różnie społeczeństwo to odbiera. Mówią: następna upolityczniona. Ale jak była burmistrzem, nie było problemu. Jako samorządowiec zajmowała się miejscami pamięci, tego nie można pominąć – zauważa jeden z mieszkańców. Zbigniew Starzec wspomina jednak o muzeum w Oświęcimu, które dopiero jest w budowie. – Premier Szydło jest w jego radzie. To ona doprowadziła do powstania nowego muzeum upamiętniającego mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej. To jest jej zasługa – mówi.

Jej nazwisko widnieje w uchwale Nr 40/68/2019 z 2019 roku ws. powołania członków Rady Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej (w organizacji).
Fragment uchwały z 2019 roku.Fot. screen/https://bip.powiat.oswiecim.pl/
. – Gdy byłem starostą, pani premier doprowadziła do podpisania umowy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dostaliśmy 35 mln zł na ten projekt. Wojewoda przekazał nam budynek Skarbu Państwa po byłych magazynach zbożowych. Wcześniej nikt nie miał pomysłu na ten budynek. Dopiero premier Szydło spowodowała, że wojewoda Pilch wyraził zgodę na przekazanie go powiatowi oświęcimskiemu – wspomina były starosta.

Nowe muzeum w Oświęcimiu


Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej, m.in. tych, którzy nieśli pomoc więźniom obozu Auschwitz-Birkenau, czeka na modernizację docelowej siedziby. To budynek zwany Lagerhausem, położony ok. 200 m od obozu Auschwitz. Muzeum rozpoczęło działalność w czerwcu 2018 roku.
"Planowane rozpoczęcie działalności placówki w nowym miejscu wyznaczono na początek 2022 roku" – podaje strona powiatu oświęcimskiego. Czytamy, że jest to "samodzielna jednostka kultury współprowadzona przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Powiat Oświęcimski".

Umowę podpisał m.in. wiceminister kultury Jarosław Sellin. Beata Szydło również uczestniczyła w tej uroczystości. Dwa lata temu objęła honorowym patronatem konferencję naukową połączoną z promocją wydanej przez MPMZO publikacji dr. Andrzeja Strzeleckiego pt. "Topografia Pamięci. Miejsca pamięci o ofiarach Auschwitz i bohaterach ruchu oporu w latach 1939-1945 znajdujące się na Ziemi Oświęcimskiej".

– Nie chcę, żeby Ziemia Oświęcimska kojarzyła się tylko z Auschwitz. Auschwitz to osobna opowieść, była to machina śmierci stworzona tutaj przez niemieckich okupantów. Ja jestem stąd podobnie jak większość z Państwa i moim obowiązkiem jest przywrócenie pamięci i uhonorowanie tych wszystkich którzy tu żyli, mieszkali, ponosili śmierć i cierpieli – mówiła wtedy Szydło, jej słowa cytuje MPMZO.

Czytamy, że ówczesna wicepremier podkreślała, że "MPMZO nie jest i nie będzie konkurencją dla Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau".
Beata Szydło
2019 rok, Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej

"Moim marzeniem jest to, by zwiedzający Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau zajrzeli do Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej i zobaczyli tę piękną Ziemię, poznali historię naszych miast, miasteczek, nie tylko Oświęcimia, ale całej Ziemi Oświęcimskiej. Myślę, że wspólnie jesteśmy to w stanie osiągnąć. Chwalmy się naszą Ziemią, pokazujmy jacy wspaniali ludzie tutaj żyli i żyją. To jest nasze zadanie. To jest Muzeum o nas – o mieszkańcach Ziemi Oświęcimskiej". Czytaj więcej

Początkowo placówka miała się nazywać "Muzeum Sprawiedliwych spod Auschwitz". "Rząd nie chciał nagłaśniać na arenie międzynarodowej powołania nowego muzeum w Oświęcimiu, by nie zostało to odebrane jako próba tworzenia konkurencyjnej placówki wobec Muzeum Auschwitz" – wspomina teraz "Wyborcza"

Publicysta "Polityki" Krzysztof Burnetko pisał trzy lata temu o tym muzeum: "Beata Szydło i jej drużyna wracają do peerelowskiej wersji historii obozu w Auschwitz-Birkenau, wedle której był on piekłem przede wszystkim dla Polaków, a nie dla Żydów z całej Europy".

Szydło na dyrektora?


Sprawa członkostwa byłej premier w Radzie Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewne będzie jeszcze wracać.

– Każdy poseł, który wywodzi się z ziemi oświęcimskiej, musiał być zaangażowany w sprawy historyczne. Nie było takiej możliwości, żeby się nie angażował. Nie było spotkania z mieszkańcami, żeby ten wątek nie był poruszony. A Beata Szydło od 20 jest parlamentarzystką. Jako premier przez dwa lata musiała zajmować się bardzo drażliwymi kwestiami związanymi z Ziemią Oświęcimską i tym, co się tu działo w czasie II wojny światowej – tak o nominacji Szydło do Rady Muzeum Auschwitz-Birkenau mówi jeszcze były starosta.

Podkreśla, że członkostwo w Radzie to jest praca pro publico bono. – To gremium, które pilnuje dobrego gospodarowania pieniądzem. Rada spotyka się kilka razy do roku, a ostatnio zdalnie. Nie jest to absolutnie absorbujące stanowisko, nawet nie odczułem, kiedy zakończyła się moja kadencja. W ogóle tego nie odczuwałem – mówi.

Czy chodzi jednak tylko o Radę? Pojawiły się głosy o tym, że Szydło chciała być dyrektorem. "Wiem, że Beata Szydło od dawna chciała zastąpić Piotra Cywińskiego na stanowisku dyrektora Muzeum Auschwitz-Birkenau. Jej misją w radzie będzie zapewne upolszczenie Auschwitz" – powiedziała "Wyborczej" była ambasador RP w Izraelu Agnieszka Magdziak-Miszewska.

– Nigdy nie słyszałem, żeby premier zabiegała o to, by zostać dyrektorem muzeum i aby miała takie ambicje – odpowiada na to polityk z PiS.