Pani pozna odważne panie. Kosmetyczna rewolucjonistka apeluje: “Bądźcie sobą w biznesie”

Karolina Pałys
Stawia na jakość i nie boi się o tym mówić głośno. Justyna Żukowska-Bodnar, twórczyni marki Alkmie, wybrała sobie bardzo trudną biznesową ścieżkę do przetarcia: tworzy naturalne kosmetyki przy wsparciu najbardziej innowacyjnych technologii. Oksymoron? Krótko mówiąc: nie.
Juztyna Żukowska-Bodnar, współzałożycielka Alkmie Fot. materiały prasowe
Ilu twórców naturalnych kosmetyków potraficie wymienić? Przyjaciółka, która podarowała wam własnoręcznie “ukręcony” krem na urodziny — to raz. Do tego pewnie ze dwa, trzy nazwiska założycieli eko-marek, które mignęły wam w gazetach czy na internetowych portalach. A ilu z nich, mówiąc o swoich dziełach używa sformułowań takich jak: “emulgator ciekłokrystaliczny” czy: “metoda pozyskania surowca za pomocą ekstrakcji nadkrytycznym CO2”?

Natura i nauka mogą iść w parze

Strzelam, że zero, bo w myśl obecnie panującego trendu naturalne jest to, co jeszcze przed chwilą kiełkowało na polu, a do słoiczka z kremem trafiło w postaci niemal nieprzetworzonej. Poza tym naukowy żargon nie sprzedaje się tak dobrze, jak sielankowe wizje “kojącego dotyku Matki Natury”.


Justyna Żukowska-Bodnar nie boi się używać “trudnych” słów, bo wie, że bez nich rozmowa o skutecznych naturalnych kosmetykach nie ma racji bytu:

— Technologie pozyskiwania surowców naturalnych są dzisiaj niewiarygodne: jesteśmy w stanie wyekstrahować wybrane części rośliny — niesamowite substancje aktywne - które są nieporównywalnie bardziej efektywne, niż ekstrakty, którymi dysponowaliśmy do tej pory — przekonuje Justyna.

Przykład? Ekstrakt z granatu, który pewnie kojarzycie z wielu kosmetycznych etykiet. Okazuje się, że w zależności od metody pozyskiwania siła jego działania jest różna. I jeśli wiemy, na czym polega różnica, możemy wybrać taki, który ma unikalne właściwości:

— Okazuje się, że ekstrakt z granatu, pozyskany nadkrytycznym CO2, ma niesamowitą ilość antyoksydantów i nawet kilkadziesiąt razy skuteczniejsze działanie, a poprzez wyspecjalizowaną formę pozyskiwania ekstraktu nabywa zupełnie nowe, dotąd nie odkryte właściwości — opowiada Justyna. W jej głosie słychać coś, co młodsze fanki Alkmie nazwałyby zajawką, a nieco starsze starsze — pasją.
Fot. materiały prasowe

Alkmie: projekt ambicjonalny

— Zawsze fascynowała mnie botanika — przyznaje Justyna. Do dziś wierzy w kojącą moc natury: — Cierpię na okropną przypadłość zwaną “overthinking”. Kiedy się w coś angażuję, na ogół nie jestem w stanie zahamować gonitwy myśli. Potrafię się wyłączyć tylko podczas pracy w ogrodzie albo gdy idę na spacer z psami do lasu — przyznaje Justyna.

W pierwszych latach pracy na rachunek swoich marek nie miała jednak wiele czasu na tego typu relaks. Można zaryzykować stwierdzenie, że właściwie nie miała go w ogóle.

— Zaczynaliśmy we dwójkę, z mężem, potem dołączył do nas wspólnik, Przemek Orzechowski. Kiedy powstawało MomMe, nasza pierwsza marka, cieszyliśmy się z każdego klienta, z każdego kosmetyku, który ktoś zamówił. Pamiętam naszą pierwszą dostawę do dużej sieci sprzedaży: nie mieliśmy magazynu, paczki praktycznie “wylewały się” z biura. Oczywiście nie było też rampy, więc kiedy podjechał tir, musieliśmy pojedynczo wnosić do niego paczki i układać na paletach — opowiada Justyna.

Ale nie do wszystkich wspomnień uśmiecha się z rozczuleniem. Jak nikt wie, że rozkręcenie własnego biznesu to niesamowicie ciężka praca, zwłaszcza jeśli robi się coś, w co wierzy się bezgranicznie:

— Nie umiem chodzić na skróty. Budując pierwszą markę, pracowałam po kilkanaście godzin. Miałam malutkie dziecko, któremu po powrocie mogłam właściwie tylko przeczytać bajkę i utulić na dobranoc. Kładłam się spać o 3-4 rano i o 7 wracałam do pracy. Czasami wracając wspomnieniami do tamtych chwil, zastanawiam się, jak to w ogóle było możliwe — wspomina założycielka Alkmie.

Dzisiaj jest jednak zadowolona, że nigdy nie szła na skróty: — Alkmie to projekt ambicjonalny. Obiecałam sobie, że zawsze będziemy mieć najlepsze możliwe surowce, których skuteczność udokumentowana jest badaniami. I tego się trzymam — zapewnia Justyna. Tłumaczy, że w rzetelne podejście do produktu jest wpisane w DNA Alkmie:

— Inwestujemy gigantyczne pieniądze w surowce. Wiele firm korzysta z niestandaryzowanych ekstraktów, które potrafią kosztować, powiedzmy, 30 euro za kilogram. My kupujemy tylko te, do których dołączony jest plik rzetelnych badań. I za kilogram płacimy nawet 3 tysiące euro — mówi Justyna.
Fot. materiały prasowe
W Alkmie nie obrażają się jednak na rzeczywistość: w głębi serca wiedzą, że dobry, jakościowo produkt w końcu się wybroni. O ile tylko uda się go obronić przed nieudolnym i często szkodliwym, naśladownictwem:

— Wielokrotnie pojawiły się już podróbki naszych produktów albo konceptu— Justyna wzdycha zrezygnowana. — Moje dziewczyny z zespołu mówią, żeby się nie martwić, bo przecież nie kopiuje się kiepskich produktów. Ale ja nie mogę tego zrozumieć. Dzisiaj dostępność surowców jest tak gigantyczna, że naprawdę tylko od pasji i zaangażowania wdrożeniowca zależy, jakie produkty zaproponuje swoim klientom — możliwości są nieskończone. Jednak najłatwiej skopiować — podsumowuje.
Justyna Żukowska-Bodanr
współzałożycielka marki Alkmie

Mało kto wie, że Alkmie jako pierwsze zaczęło mówić wprost u surowcach których używa podając ich konkretne nazwy, by klienci mogli samodzielnie sprawdzić informacje o nich i zaczęliśmy nadawać indywidualne nazwy wszystkim produktom jak Nature’s DNA albo Wake-up shot!

Być może właśnie lekka frustracja i niemoc w nierównej walce przyczyniły się do powstania najnowszego projektu Alkmie, który mniej ma wspólnego z kosmetykami, więcej — z promowaniem rzetelnego i kreatywnego podejścia do biznesu.

Be brave, be creative. Alkmie promuje kobiety na drodze do sukcesu

— Postrzegam siebie jako twórcę — tłumaczy Justyna. Kosmetyki to dla niej “układanka” z surowców. — Kiedy znajdę ten jeden, odpowiedni, który najlepiej mi pasuje, wszystko nagle składa się w jeden spójny obraz — opowiada.

— Bardzo ciężko jest konkurować z dużymi koncernami i to nawet w sytuacji, gdy mamy w składzie podobny surowiec, a mój jest znacznie lepszej jakości. Produkt dużej firmy może nawet bazować na stężeniu, które de facto daje efekt placebo. Wygra jednak ceną — zauważa Justyna i dodaje, że edukowanie klientów w kwestii jakości to ciężka, mozolna praca, właściwa nie tylko dla jej branży, ale dla każdego biznesu.
Fot. materiały prasowe
— Chcemy pomóc, pokazać osoby, które wbrew przeciwnościom, wbrew kiepskiej jakości masówce tworzą piękne, jakościowe rzeczy — tak Justyna tłumaczy ideę “Be brave, be creative” — projektu, w ramach którego zespół Alkmie, za pomocą swoich social mediów, będzie szukać odważnych kobiet, które zdecydowały się podążać własną drogą:

“Branża nie ma znaczenia – to może być projektowanie torebek czy sukienek, szycie pledów, robienie nietuzinkowych mebli czy stworzenie ciekawej aplikacji. Warunkiem udziału jest, by produkt był oryginalny i niepowielony oraz by firma była na początku drogi biznesowej” — czytamy w opisie projektu “Be brave, be creative”.

Do akcji można zgłaszać się samodzielnie, kandydatury mogą też sugerować sympatycy poszczególnych twórczyń. Zgłoszenia należy kierować na adres mailowy: bebrave@alkmie.com lub przesłać w wiadomości prywatnej na facebooku lub Instagramie Alkmie.

Każde zgłoszenie zostanie rozpatrzone przez jurorki Alkmie: Justynę Żukowską-Bodnar, Beatę Sadowską - dziennikarkę, blogerkę i Ambasadorkę Alkmie oraz laureatkę danego miesiąca.

— Tą akcją chcemy promować kobiety, które odważyły się stworzyć własne biznesy, które uporczywie dążą do wyznaczonego przez siebie celu i jednocześnie — jak wszyscy twórcy — czynią świat piękniejszym — podsumowuje Justyna.

Artykuł powstał we współpracy z marką Alkmie.