Wyciekły dokumenty dotyczące Superligi. Gigantyczne kary i 6 miliardów euro dla banku

Krzysztof Gaweł
Dziennikarze "Der Spiegel" dotarli do dokumentów, którymi wymieniały się kluby planujące rewolucję w futbolu i starające się utworzyć Superligę. Jak się okazuje, w nowych rozgrywkach mieli być równi i równiejsi, a najwięcej korzyści z powstania rozgrywek czerpać miały Real Madryt i FC Barcelona. Oba kluby do dziś zażarcie bronią projektu i wciąż chcą wprowadzić go w życie.
Wyciekły szczegóły Superligi, sensacyjne ustalenia mediów Fot. UEFA
20 klubów - 15 założycieli i 5 zapraszanych do elity. Rywalizacja od sierpnia do maja, starcia gigantów tylko z gigantami, setki milionów euro do podniesienia z murawy i brak szacunku dla kibiców, rywali i całej futbolowej tradycji. Tak miała wyglądać Superliga, którą założyć chciało 12 zbuntowanych przeciw UEFA klubów. "Der Spiegel" opublikował szczegóły przedsięwzięcia, które mogą zadziwić fanów futbolu.
Czytaj także: Superliga straciła mecenasa. Bank nie wyłoży miliardów dolarów na szalony pomysł

Real Madryt i FC Barcelona jako jedyne bronią projektu Superligi, który upadł z hukiem po dwóch dobach od ogłoszenia. Nic w tym dziwnego. Jak dowiadujemy się z dokumentów ujawnionych przez niemieckich dziennikarzy, oba kluby miały dostawać dodatkową rekompensatę za dwa pierwsze sezony rywalizacji w Superlidze. Łącznie po 60 milionów euro dla każdego z klubów, czyli po 30 w każdym sezonie. Niesprawiedliwe?

A jak określić zapis o "specjalnej dotacji na infrastrukturę"? Otrzymać takową miały wszystkie kluby, ale tylko Inter Mediolan, AC Milan, Atletico Madryt oraz Borussia Dortmund wypłacane miały mieć 3,8 procent puli środków na ten cel, a pozostałe aż 7,7 procent. Dlaczego tak podzielono wpływy? Tego nie ustalono. Wyciekła za to kwota, którą kluby miały zwrócić bankowi JP Morgan w razie sukcesu projektu. Amerykanie obiecali pożyczyć 5 miliardów euro na rozruch, w zamian oczekiwali ponad 6 miliardów zwrotu.

Co ciekawe, każdy z klubów zagwarantował sobie transmisję czterech meczów w rozgrywkach w swoich kanałach społecznościowych o social mediach. Dla klubów mogło to oznaczać dodatkowy zarobek, dla rynku praw piłkarskich prawdziwą rewolucję. I ruch, na który dotąd nie zdecydował się żaden wielki klub w Europie.

Największe emocje budzą jednak kwoty, które ustalono między założycielami za odstąpienie od projektu. Klub chcący się wypisać z Superligi musiał za ten przywilej zapłacić ok. 150 milionów euro. To tym zapisem prawdopodobnie straszył rezygnujące z projektu kluby Florentino Perez. Żurnaliści oceniają, że nie ma szans, by skorzystał z zapisu, bo wtedy nikt nie będzie chciał z nim współpracować przy jakimkolwiek projekcie w przyszłości.