NIK ma dowody, by postawić Morawieckiego przed TS. Ujawniono kulisy wyborów kopertowych

Rafał Badowski
Najwyższa Izba Kontroli dysponuje dowodami i dokumentami, które mają stawiać w niekorzystnym świetle premiera Mateusza Morawieckiego i szefa jego kancelarii Michała Dworczyka. Chodzi o organizację wyborów kopertowych z maja 2020 roku, które ostatecznie nie doszły do skutku.
NIK ma dowody, by postawić Mateusza Morawieckiego przed Trybunałem Stanu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jak podaje Onet, przygotowania do wyborów kopertowych zostały przeprowadzone pod olbrzymim naciskiem Prawa i Sprawiedliwości z rażącym naruszeniem prawa, a mimo to NIK kierowana przez Banasia nie robi ze swojej wiedzy użytku.
Onet, dzięki źródłom zbliżonym do NIK, dotarł do dokumentów opisujących kulisy nieudanej organizacji tzw. wyborów kopertowych na urząd prezydenta RP w maju 2020 roku.

Dotąd opinia publiczna nie wiedziała o tym, że rządowi prawnicy wyraźnie przestrzegali premiera Mateusza Morawieckiego przed wydawaniem decyzji o organizacji wyborów. Chodzi nie tylko o 73 miliony złotych pochodzące z budżetu państwa, które stracono przy próbie organizacji tych wyborów.


Ważne jest również tuszowanie błędów, odpowiedzialności finansowej oraz karnej. Raportu NIK ws. wyborów kopertowych można spodziewać się w najbliższych dniach.

Jak wynika z dokumentów, do których dotarł Onet, między 11 a 13 kwietnia 2020 r. do Dworczyka trafiają drogą mailową dwie nieformalne analizy prawne. Szczególnie analiza Magdaleny Przybysz, najważniejszej prawniczki w Kancelarii Premiera jest miażdżąca dla zamierzeń obozu rządzącego – podaje Onet.

Przybysz w siedmiostronicowej analizie stwierdza, że premier nie może nakazać Poczcie Polskiej organizowania wyborów, a jeśli podejmie taką decyzję, to musi liczyć się z odpowiedzialnością karną, odpowiedzialnością przed Trybunałem Stanu, upadkiem rządu i osobistą odpowiedzialnością finansową.

Onet od grudnia próbował uzyskać od KPRM potwierdzenie istnienia tego dokumentu – bezskutecznie. Dlaczego? Po pierwsze analiza nigdy nie stała się formalnym dokumentem. Po drugie: była tak druzgocąca, że Kancelaria Premiera zamówiła pięć zewnętrznych ekspertyz, które miały podważyć tę niewygodną tezę.

Przybysz, która była ówczesną szefową departamentu prawnego KPRM, ostrzegała, że wydanie tej decyzji może grozić Trybunałem Stanu i upadkiem rządu Morawieckiego.
źródło: Onet