Rusza apelacja ws. zbrodni miłoszyckiej. Matka zamordowanej usunięta z sali sądowej

Aneta Olender
Ruszyła pierwsza rozprawa apelacyjna w sprawie zbrodni miłoszyckiej. Jednej z najgłośniejszych zbrodni ostatnich lat. W sądzie obecni byli rodzice ofiary, zamordowanej 15-letniej Małgosi. Emocje były tak duże, że matkę ofiary w pewnym momencie usunięto z sali sądowej.
Ruszyła apelacja ws. zbrodni miłoszyckiej. Fot . Krzysztof Cwik / Agencja Gazeta

Apelacja w sprawie zbrodni miłoszyckiej

Sędzia Cezariusz Baćkowski musiał także uspokajać oskarżonego Ireneusza M., który po tym, jak udzielono mu głosu, krzyczał i przeklinał. Mówił także, że jest niewinnie skazany.

Po tak burzliwym początku sędzia wyjaśnił, czego dotyczą odwołania stron od wyroku sądu okręgowego, który skazał obydwu oskarżonych na 25 lat więzienia. – Obrona atakuje głównie zasadniczy dowód, czyli opinie biologicznie z zakresu badań DNA – mówił.

Z kolei prokuratura wnioskuje o dożywocie dla Ireneusza M., ponieważ był on już wielokrotnie skazywany za gwałty. Prokurator podkreślił także, że zamordowana Małgosia miała zburzoną świadomość, ponieważ podano jej karbamazepinę – lek przeciwpadaczkowy, która w połączeniu z alkoholem działa jak tabletka gwałtu.


"Pprokurator w apelacji wskazywał, że sąd pierwszej instancji nie uwzględnił tego, że do zbrodni miłoszyckiej, czyli gwałtu i morderstwa doszło po podaniu karbamazepiny. To oznacza zmianę kwalifikacji czynu, więc i apelacja dotyczy Norberta Basiury, bo sprawcy 'działali wspólnie i w porozumieniu'" – czytamy w "Fakcie", który relacjonował przebieg zdarzeń na sali sądowej.

Tu pojawił się problem, bo obrończyni Norberta Basiury sądziła, że prokuratura odwołała się tylko od wyroku Ireneusza M. 

– Nie dostarczono mi odpisu apelacji prokuratury, nie wiedziałam wcześniej, że apelacja prokuratora dotyczy obydwu oskarżonych – mówiła mecenas Renata Kopczyk.

Z powodu niedopełnienia procedur rozprawa mogła zostać przeniesiona. Jednak po krótkiej przerwie, w której mecenas zapoznała się z apelacją, stwierdziła, że jest przygotowana do obrony/
Czytaj także: "Komuś zależało, by do nich nie dotrzeć". Mecenas obnaża śledztwo, po którym skazano Komendę

Matka Małgosi usunięta z sali

Na sali sądowej znajdował się także patomorfolog, biegły sądowy, Jerzy Kawecki, który przeprowadził sekcję zwłok Małgorzaty. Podkreślał, że wolałby do sprawy ustosunkować się pisemnie. – Pamiętam plamy krwi za stodołą, ale niewiele pamiętam... Nawet pisemnie nie wiem, czy byłbym w stanie wszystko opisać – zaznaczył.

Biegłemu zadał pytanie także ojciec ofiary zbrodni miłoszyckiej. – Panie biegły, jak to było z tymi szczękami odciskiwanymi u oskarżonych? Tyle razy słyszeliśmy o tym i mówił pan, że zęby były kategorycznie pasujące min. do Ireneusza M. A teraz ten ślad jest już prawdopodobny, a nie kategoryczny, jak było na początku? Tak samo były to ślady kategorycznie pasujące do Tomasza Komendy? Czy to jest pomyłka proceduralna czy jaka? – dociekał.

– Ja odpowiedziałem już na to pytanie i odsyłam do pisemnej opinii –odpowiedział Kawecki. Kiedy biegłemu pytania zaczął zadawać oskarżony Ireneusz M., matka Małgosi nie wytrzymała. Zaczęła krzyczeć, a ponieważ już wcześniej sąd upominał ją za podnoszenie głosu, kobieta musiała wyjść z sali w asyście policji. Jak opisuje "Fakt", wyprowadzono ją "płaczącą i zawodzącą tylko 'ludzie...'". Kolejną rozprawę wyznaczono na 9 czerwca.

Zbrodnia, za którą niesłusznie skazano Tomasza Komendę

Przypomnijmy, że sprawców zbrodni miłoszyckiej poznaliśmy dopiero w 2020 roku. To właśnie wtedy Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał wyrok w tej głośnej sprawie. Ostatecznie winnymi okazali się Ireneusz M. oraz Norbert Basiura, którzy zostali skazani na 25 lat więzienia za gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgosi.

Tomasz Komenda został niesłusznie oskarżony o gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgosi w noc sylwestrową 1996/1997. W 2004 roku mężczyzna został został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności. Ostatecznie Komenda w więzieniu spędził aż 18 lat.

Podczas odbywanej kary Komenda trzykrotnie próbował odebrać sobie życie. W czasie, w którym przebywał w więzieniu cały czas prowadzone było śledztwo, które finalnie wykazało, że to nie on był odpowiedzialny za zabójstwo 15-latki. Sąd Najwyższy uniewinnił mężczyznę, a ten domaga się teraz odszkodowania.

Czytaj także:
Czytaj także: Wyrok w sprawie Tomasza Komendy może zapaść już dzisiaj. Co z wielomilionowym odszkodowaniem?
Źródło: Gazeta Wyborcza