Kancelaria Prezydenta wiedziała, że samolot Dudy wystartował bez zgody. Ujawniono nagrania z wieży

Anna Świerczek
Samolot linii LOT transportujący Andrzeja Dudę do Warszawy wystartował z lotniska w Babimoście o godzinie 22.12. Działo się to już po zakończeniu pracy kontrolera lotów i bez wydanej zgody na start. Według najnowszych doniesień TVN24 Kancelaria Prezydenta RP doskonale wiedziała, że kontroler lotów wcześniej kończył pracę. Wskazują na to ujawnione nagrania rozmów pilotów z wieżą.
Urzędnicy Andrzeja Dudy mieli wiedzieć o tym, że kontroler lotów w Zielonej Górze może pracować jedynie do godziny 22. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Przypomnijmy, że czarterowany przez rząd od LOT-u embraer wystartował z lotniska w Babimoście pod Zieloną Górą 2 lipca 2020 roku już po zakończonej służbie kontrolera i bez wydanej zgody na start.

Jak informowaliśmy w naTemat.pl, maszyna przez cztery minuty leciała bez formalnej kontroli z ziemi, w przestrzeni dostępnej dla każdego statku powietrznego, ryzykując tym samym zderzenie z innym statkiem lotniczym.

Całą sprawą zainteresowały się media, co stało się impulsem na rzecz zatuszowania kulisów niebezpiecznego lotu. Na początku ubiegłego tygodnia Wirtualna Polska ujawniła dowody na to, że incydent próbowali ukryć zarówno urzędnicy, jak i władze LOT, a także szef Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, doradca Dudy i dwóch wiceministrów.


"Moim zdaniem trzeba wystawić eksperta, który powie, że jako VFR [lot zgodny z zasadami widoczności – przyp. red.] mógł lecieć" – naciskał szef PAŻP Janusz Janiszewski.
Dodajmy, że wyciszenie całej sprawy było w tamtym momencie kluczowe, gdyż zbliżały się wybory prezydenckie, a sondaże pokazały porównywalne szanse Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego.

Kancelaria Prezydenta wiedziała, że nie ma zgody na start. Ujawniono nagrania z wieży


TVN24 opublikował 29 kwietnia nagrania rozmów pilotów z wieżą kontroli lotów w Babimoście. Portal dotarł ponadto do wymiany wiadomości mailowych między LOT-em a Kancelarią Prezydenta. Wynika z nich, że urzędnicy wiedzieli o całym zdarzeniu.

Przedstawicielka LOT miała zostać powiadomiona przez dyżurnego operacyjnego lotniska w Babimoście, że kontrolerzy lotu pracują do godziny 22.00 i nie ma możliwość przedłużenia ich czasu pracy. Pracownica LOT następnie miała potwierdzić, że wiadomość ta została przekazana KP. Chwilę później miała przyjść odpowiedź urzędnika z biura obsługi organizacyjnej prezydenta o treści "Potwierdzam!".

Wymianę korespondencji LOT z Kancelarią Prezydenta potwierdziła w rozmowie z dziennikarzami osoba zatrudniona w KP. – Robiliśmy korekty dotyczące godziny wylotu. Mieliśmy też informacje na temat czasu pracy kontrolera – oznajmił informator.

Na nagraniach słychać o "naciskach" i pytaniach od "najważniejszych pasażerów"


Z nagrań opublikowanych przez TVN24 wynika również, że na kapitan lotu oraz instruktora, którzy wówczas tworzyli załogę, wywierano naciski

"Wieżyczko, jak to czasowo jest, bo tu z tyłu nas pytają najważniejsi pasażerowie, co się dzieje?" – miał pytać instruktor w rozmowie z wieżą. W odpowiedzi członek załogi usłyszał, że "wszyscy robią, co mogą". Instruktor podkreślał, że to rozumie, ale "z tyłu nas też naciskają, dlatego pytam, żeby ewentualnie rzucić hasłem jakimś".
Czytaj także: Pilot nie miała nawet uprawnień. Ujawniono bulwersujące kulisy lotu prezydenta Dudy


źródło: tvn24.pl