Bezradny Real Madryt nie zagra w finale Ligi Mistrzów. Angielski koszmar stał się faktem
Piłkarze Chelsea Londyn niemal zabiegali rywali z Realu Madryt w rewanżowym półfinale Ligi Mistrzów. The Blues pewnie ograli na Stamford Bridge najlepszą ekipę w historii rozgrywek 2:0 (1:0) i to oni 29 maja zmierzą się z Manchesterem City w finale LM. Królewscy mieli w Anglii wyszarpać awans, ale byli po prostu bezradni.
Czytaj także: Mocny początek Chelsea i szybka odpowiedź Realu. Przed rewanżem ciężko wskazać faworyta
Początek meczu pokazał, że Królewskich czeka - dosłownie - ciężka przeprawa na terenie rywala. Defensywnie ustawiona ekipa Thomasa Tuchela agresywnie broniła, ustawiona głęboko na swojej połowie i gotowa chyba do gry na zwycięskie 0:0 w meczu. Dopiero w 11. minucie pierwszy strzał oddał Toni Kroos, ale piłkę złapał pewnie Edouard Mendy. Gospodarze szybko skontrowali, ale dwa razy znakomicie bronił Thibaut Courtois.
Najbliżej szczęścia w ekipie gości był oczywiście Karim Benzema, który w 26. minucie groźnie strzelał na bramkę rywali, piłkę kapitalnie odbił bramkarz The Blues. Londyńczycy skontrowali, świetnie podał do Kaia Havertza N'Golo Kante, a ten popisał się lobem. Piłka odbiła się od poprzeczki, gdzie czekał Timo Werner, który otworzył wynik. Niemiec trafił po raz drugi w środę, dziesięć minut wcześniej był jednak na pozycji spalonej.
Szybko zdobyli gola gospodarze, ale Real miał jeszcze godzinę gry, by wyrównać i doprowadzić do dogrywki. W 35. minucie Karim Benzema winien zdobyć gola, główkował znakomicie, ale Edourad Mendy odbił piłkę wręcz fenomenalnie. Chelsea dobrze broniła się do przerwy, nie zdołała znów skontrować, ale miała prowadzenie i jedną nogą była w finale LM.
Druga odsłona nie rozgrywała się w rytm ataków Realu, bo piłkarze Chelsea utrzymywali wysoki pressing i w zasadzie paraliżowali grę Los Blancos. Pasywny momentami przed przerwą hiszpański gigant nie był w stanie zbudować akcji pod bramką rywali, a ci kontrowali i mogli szybko rozstrzygnąć spotkanie. Czuwał jednak Thibaut Courtois.
W 48. minucie Kai Havertz ostemplował poprzeczkę madryckiej bramki. Pięć minut później oko w oko z Belgiem był Mason Mount, ale posłał piłkę wysoko ponad bramkę. A w 59. minucie znów Havertz mógł zostać bohaterem, jednak Courtois obronił kapitalnie piłkę kopniętą przez Niemca po akcji sam na sam. Real bił głową w mur, Chelsea nie potrafiła zadać mu ciosu.
Ale walczyła niesamowicie, a każdy z piłkarzy na murawie harował jak wół. Okazje też się pojawiały, ale N'Golo Kante i Christian Pulisic również nie potrafili podwyższyć prowadzenia. Real resztką sił starał się zbudować ten jeden, jedyny atak, który dałby remis i dogrywkę w półfinale. Udało się w 85. minucie, gdy Kante ograł rywali przed ich bramką, a akcję wykończył Mason Mount.
W finale Ligi Mistrzów 2021, który w sobotę 29 maja odbędzie się na Ataturk Olimpiyat Stadyumu w Stambule, Chelsea Londyn stawi czoła Manchesterowi City w derbowym starciu angielskich drużyn. The Blues po raz trzeci w historii staną przed szansą na triumf w LM, The Citizens po raz pierwszy dostąpią tego zaszczytu.
Chelsea Londyn - Real Madryt 2:0 (1:0)
Bramki: Timo Werner (28), Mason Mount (85)
Sędziował: Daniele Orsato (Włochy)
Żółte kartki: Jorginho, Andreas Christensen, Mason Mount - Sergio Ramos, Nacho Fernandez, Toni Kroos
Stan rywalizacji: 3-1; awans: Chelsea Londyn
Chelsea: Edouard Mendy - Cesar Azpilicueta (88. Reece James), Andreas Christensen, Thiago Silva, Antonio Ruediger, Ben Chilwell - N'Golo Kante, Jorginho, Mason Mount (89. Hakim Ziyech), Kai Havertz (90. Olivier Giroud) - Timo Werner (67. Christian Pulisic)
Real: Thibaut Courtois - Nacho Fernandez, Eder Militao, Serio Ramos, Ferland Mendy (63. Federico Valverde) - Casemiro (76. Rodrygo), Toni Kroos, Luka Modrić - Vinicius Jr (63. Marco Asensio), Eden Hazard (89. Mariano Diaz), Karim Benzema.