Gorączka sobotniej nocy pod straganem, czyli jak legendarny bazar zmienia się w nową mekkę hipsterów
Na błocie i kostce brukowej mijają się szpilki, koturny, martensy, błyszcząco-białe adidasy. Buty bezimienne – rzadziej. Czekają w kolejce do starej, bazarowej bramy. Stają na palcach do selfi. Tańczą do nocy, wygłodniałe pandemiczną monotonią. Chłopcy z Brzeskiej przyjdą w niedzielę. W sobotę bazar jest nową mekką hipsterów.
Bo bazar i świat należą do młodych
W bramie torebkę sprawdza mi ochroniarz (co na początku trochę dziwi, idę na bazar, nie do klubu). Za bramą targowisko, które w ostatnim czasie przypominało ruinę, zmienione nie do poznania.
Off Brzeska na Bazarze Różyckiego•Maciej Stanik
Słyszę: że fajne miejsce, żeby dać już spokój, że trzeba się wreszcie bawić; że nie ma co się bać, bo są szczepionki, bo już przeszli covid, bo nie są w grupie ryzyka; że gdy zjedzą i wypiją, to włożą maseczkę; że ileż można.
Off Brzeska na Bazarze Różyckiego•Maciej Stanik
Czytaj też: Emeryt, ojciec dwóch chłopców, prawnik. Sprzedaje na targu jabłka, żeby utrzymać rodzinę
Tomek, Konrad i Przemek mieszkają w Warszawie. Są zgodni: – To kolejna miejscówka jak Lunapark, czy Nocny Market. Jest super. Pandemia może się kończy, może nie, ale każdemu teraz takie miejsce jest potrzebne. Wyjść do ludzi, napić się piwka – precyzują.
Tomek i Konrad przyszli na otwarcie Off Brzeskiej. Na bazarze Różyckiego są pierwszy raz•Maciej Stanik
Na imprezie za klimatem dawnego bazaru Różyckiego nie tęskni prawie nikt."Praga otworzyła się na lepsze klimaty, wcześniej po ciemku strach było przychodzić. Co by miało być na bazarze typowo praskiego? Przecież są pyzy, flaki, co więcej? Warszawiacy już nie żyją dawną historią Pragi. Świat należy do młodych.''
Zmiana klimatu z korzyścią dla zębów
Każde miasto ma ulicę, na której łatwo stracić zęby, portfel i morale. W Warszawie przez lata było jasne: „jak pójdziesz na Brzeską sam, to ci dwóch wpierdoli, jak pójdziecie we dwóch – to pięciu, jak w pięciu – piętnastu, jak w piętnastu – to wszystkie kamienice wyjdą i was zlinczują”. Podobnie trudną sławę miał bazar Różyckiego, czyli tak zwany Różyc, targowisko między ul. Targową, Ząbkowską i Brzeską na Pradze-Północ.
Bazar Różyckiego w 1997 roku•fot. Marzena Hmielewicz / Agencja Gazeta
Na Brzeskiej od kilku lat już za darmo w mordę nie dają. Praga powiela historię nowojorskiego SoHo i innych zgentryfikowanych dzielnic wielkich miast. Obok jest offowa Ząbkowska, są modne knajpy, jest Centrum Praskie Koneser z wymuskanymi biurami i loftami.
Bazar Różyckiego w trakcie rozbiórki w 2018 roku•fot. Sławomir Kamiński/ Agencja Gazeta
Karolina, reżyserka, nowy bazar Różyckiego przyszła obejrzeć w sobotę wieczorem. Jako jedna z nielicznych po kwadransie ucieka.
"Zamiast bazaru jest Zbawiks i Hala Gwardii, głośna muzyka, pies się boi. Spodziewałam się lokalnego sznytu, ale nie widzę szacunku dla portfela lokalsów. Takie miejsce w dzielnicy, której oryginalni mieszkańcy nie są majętni – pogłębia wykluczenie społeczne, dystans między "bogatą Warszawą", a zwykłymi ludźmi."
Off Brzeska na bazarze Różyckiego•Maciej Stanik
Miejsce przypomina mi targi śniadaniowe i tego rodzaju atrakcje. Wszystkie nowe miejsca do zabawy i jedzenia, które powstają w Warszawie, są z tego samego schematu: kraftowe piwko, dobre jedzenie z różnych stron świata. Może skoro wszystko identycznie wygląda, ludzie właśnie tego teraz potrzebują?
Trudno mi powiedzieć, co bym widział na Brzeskiej nowego i jednocześnie z zachowaniem tradycji. Byłem przyzwyczajony, że w miejscu bazaru Różyckiego po prostu jest bazar. Z drugiej strony na pewno lepiej, że coś się z tym miejscem dzieje, niż jakby miało stać puste i straszyć starymi budami.
Off Brzeska na Bazarze Różyckiego•Maciej Stanik
Bazar dla ludzi, nie jakiś skansen
– To nie jest masowa imprezownia, to targowisko okraszone kulturą – tłumaczą Aneta i Tomasz Purchałowie, właściciele OFF BRZESKIEJ.
Teraz teren dawnego bazaru jest podzielony na dwie części. Jedna trzecia na tyłach Muzeum Warszawskiej Pragi należy do miasta, pozostały grunt jest własnością spadkobierców dawnych właścicieli Różyca. Z nimi dogadali się Purchałowie, a jak głosi miejska legenda, ze spadkobiercami Różyca dogadać się niełatwo. Siedemnaście osób i spółek do pogodzenia.
Off Brzeska na Bazarze Różyckiego•Maciej Stanik
Czytaj także: Bo "liczy się ziemia za paznokciami". Dlaczego 30-latkowie z Warszawy robią kurs na rolnika
Na Pradze mieszkają i działają od 22 lat, kiedyś prowadzili w okolicy klub Wypieki Kultury. 12,5 tys. metrów kwadratowych na Bazarze Różyckiego wydzierżawili rok temu (choć wszyscy pukali się w głowę, że na rozum upadli, robić bazar w pandemii) i stworzyli miejsce z pogranicza współczesnego targowiska ze street foodem, nowej mekki hipsterów (w sobotnie imprezy) oraz miejsca na piątkowy i niedzielny relaks dla lokalsów, rodzin z dziećmi i każdego, kto ma ochotę.
Z czasem pojawi się kino letnie i teatr pod chmurką. W tygodniu będzie targ z lokalnymi produktami w rozsądnych cenach (tak zapewniają właściciele), a wkrótce mają pojawić się inne bazarowe klasyki, jak pawilony z ciuchami – ale w atrakcyjnej wersji, nie tej z lat 90., gdy na wietrze obok ceratowych obrusów powiewają koszule nocne made in China.
Off Brzeska na bazarze Różyckiego•Maciej Stanik
Jesteśmy w miejscu, gdzie był handel spożywczy i jedzenie uliczne. Mamy archiwalne zdjęcia pań siedzących z drobiem, owocami. Nasza propozycja targu jest powrotem do tradycji ubranej w pewną nowoczesność, bo teraz tego ludzie potrzebują. Kiedyś tańczyło się do muzyki ulicznych grajków – teraz muzyka na żywo jest w innej formie, bo czasy też są inne.
Off Brzeska na bazarze Różyckiego•Maciej Stanik
Tomasz: – Myślenie o rodowitych prażanach "ci biedni ludzie, których nie stać", jest krzywdzące i stygmatyzujące. Lokalsi chcą mieć targi i fajne miejsce w okolicy, też chcą się bawić. My nie zamierzamy być atrakcją dla turystów i prowadzić skansenu, żeby przyjezdny cyknął sobie fotkę pod zniszczoną bramą. Różyc ma być dla ludzi, tak jak to było kiedyś.