"Dzieci w ręce i biegiem do schronu". Polka o ataku rakietowym w Izraelu
"Ja akurat usypiałam małą. Adam się kłóci, że nie założy butów. Zaczyna płakać. Z dyskusji poza wyjącą syreną wytrąca nas wybuch. Jeden za drugim" – relacjonuje początek rakietowego ataku mieszkająca w Izraelu Polka. Konflikt na linii Izrael-Palestyna zaognia się i dotyka przede wszystkim mieszkających tu po obu stronach zwykłych ludzi.
Sytuację opisała mieszkająca w Jerozolimie Polka, która była świadkiem ataków.
– "Dzieci w ręce" i biegiem do schronu...ups...ale my nie mamy schronu...godzinę spędziliśmy na korytarzu. Ktoś wyskoczył w szlafroku, matka z dzieckiem w ręczniku na rekach. Pewnie wybiegli spod prysznica – pisała na Facebooku.
– Dużo nerwów, nie jest to uczucie, szczególnie dla nas, Polaków, (...) łatwe. Ten dźwięk, który nam kojarzy się z wojną, mam na myśli II wojnę światową. Myślę od razu o mojej babci, która uciekała przed bombami spadającymi na Warszawę. A tutaj dzieje się to teraz. 2021 rok – opisywała poruszona Polka.
Agresję Palestyńczyków wywołała akcja przymusowego przesiedlania ich ludności przez Izrael. Na terenach uznawanych za świat za okupowane mają powstać żydowskie osiedla. Na skutek protestów uwięzione zostały palestyńskie rodziny, a Hamas postawił Izraelowi ultimatum, zapowiadając atak rakietowy ze Strefy Gazy, który nastąpił w poniedziałek.
W odpowiedzi Izrael zapowiedział mobilizację i odpowiedział atakiem, w wyniku którego zginęła ludność cywilna Palestyny, w tym dzieci. W wyniku ataku rakietowego Izraela, w Gazie runął 13-piętrowy blok. Mieszkańcy najpewniej w porę zdążyli się schronić.
Czytaj także: Setki rakiet, alarm w Jerozolimie. O co chodzi w nowym konflikcie na Bliskim Wschodzie? [WYJAŚNIAMY]