Rząd błyskawicznie odpowiedział na raport NIK. "Premier i szef KPRM stali na straży konstytucji"

Anna Świerczek
"Wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem" – czytamy w oświadczeniu Centrum Informacyjnego Rządu. Zaświadczyć o tym mają "liczne ekspertyzy prawne", którymi dysponuje KPRM.
W oficjalnym komunikacie CIR podkreśliło, że działania premiera i szefa KPRM w związku z wyborami korespondencyjnymi były w pełni legalne. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Rząd błyskawicznie odniósł się do informacji ujawnionych przez NIK podczas czwartkowej konferencji. W oficjalnym komunikacie Centrum Informacyjne Rządu podkreśliło, że działania premiera i szefa KPRM w związku z wyborami korespondencyjnymi były w pełni legalne.

"Wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem – świadczy o tym wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM" – przekazało CIR.


Jak podkreślono w oświadczeniu, "premier i szef KPRM stali na straży Konstytucji RP", a ich wszelkie działania miały na celu przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie.

Jednocześnie CIR wyjaśniło, że premier nie zarządził wyborów prezydenckich, ani nie zarządził w nich trybu głosowania korespondencyjnego. "W decyzjach tych Premier jedynie nakazał dwóm przedsiębiorcom publicznym – Poczcie Polskiej oraz Wytwórni Papierów Wartościowych – rozpoczęcie techniczno-organizacyjnego przygotowywania się do głosowania korespondencyjnego" – czytamy w oświadczeniu.

Centrum zwróciło przy tym uwagę, że polecić Poczcie Polskiej "rozpoczęcie przygotowań do przeprowadzenia głosowania korespondencyjnego" mógł tylko premier na podstawie art. 11 ust. 2 tzw. ustawy covidowej.

Przypomnijmy, że podczas czwartkowej konferencji NIK dowiedzieliśmy się m.in., że łączny koszt wyborów z 10 maja 2020 roku to 76 mln 527 tys. 400 zł. Bogdan Skwarka z Departamentu Administracji Publicznej NIK przekazał również, że podczas organizacji wyborów naruszono ustawę RODO.

– Poczta Polska wystąpiła o przekazanie danych osobowych z rejestru PESEL. Podmiot, który mógł żądać takich danych, musiał być uprawniony na podstawie ustawy. Nie było żadnej normy prawnej rangi ustawowej. W tym czasie mogła to zrobić tylko PKW – zauważył Skwarka.
Czytaj także: Sasin uprzedza ruch Banasia. Tłumaczy się z wyborów kopertowych tuż przed informacją NIK


źródło: gov.pl