"Taka moda", czyli "internetowi eksperci" dali popis. Skandaliczne komentarze po wyznaniu Chajzera

Alicja Cembrowska
"Teraz to wszyscy nagle mają depresję", "taka moda", "trudno mi uwierzyć w tę jego depresję", "wszędzie go pełno, daj Boże każdemu taką depresję", "ocieplanie wizerunku?", "Chajzer miał doła. Gdyby miał depresję, nie zrobiłby nic". To kilka komentarzy, które pojawiły się po wyznaniu Filipa Chajzera.
Filip Chajzer wyznał, że choruje na depresję. Reakcje ludzi pokazują, że potrzebujemy intensywnej edukacji Zrzut z ekranu/instagram.com/filip_chajzer


Lokalne komentarze, globalny problem


Dla równowagi: wiele osób życzyło dziennikarzowi dużo siły, okazało wsparcie i zrozumienie. Wiele przyznało się, że również walczą z depresją i że to straszna choroba. I to jest postęp: jeszcze kilka lat temu depresja była "chorobą milczącą". Baliśmy się lub wstydziliśmy przyznawać, że i nas dopadła.


Może cię zainteresować także: Chajzer wyznał, że ma depresję. "Tylko rodzina i przyjaciele wiedzieli, na jakie dno spadłem"

Teraz zarówno osoby publiczne, znane, jak i komentujący treści w sieci, śmielej wyznają, że chorują. To bardzo istotne dla budowania świadomości o depresji, coraz lepszej profilaktyki i leczenia, a także samych chorych, którzy nie czują się osamotnieni w walce o zdrowie. Najpewniej właśnie też z tego powodu pojawiają się opinie, że "depresja stała się modą", "wytłumaczeniem na lenistwo". To jeden z najgłupszych argumentów, który wynika najpewniej z coraz większej liczby diagnoz. Warto przypomnieć, że obecnie na świecie na depresję choruje 350 mln ludzi. W Polsce szacuje się, że jest to już 1,8 mln osób, w tym ok. 750 000 leczonych farmakologicznie. Powody choroby są bardzo różne.

Miliony, które cierpią


Wśród najpowszechniejszych chorób depresja znajduje się na czwartym miejscu, zaraz po bólach kręgosłupa, anemii i chorobach płuc. Według ekspertyz WHO do 2030 roku depresja zajmie pierwsze miejsce. Według Raportu Rzecznika Praw Obywatelskich "Ochrona zdrowia psychicznego w Polsce" u 23 proc. Polaków można rozpoznać przynajmniej jedno zaburzenie psychiczne w ciągu życia.

Pandemia sprawiła, że powyższe dane, już teraz bardzo niepokojące i alarmujące, mogą za kilka miesięcy być tragiczne. Podczas posiedzenia Senackiej Komisji Zdrowia dedykowanego psychiatrii w dobie COVID-19 eksperci podkreślali, że skutki pandemii dla zdrowia psychicznego to nie tylko zwiększenie przypadków występowania depresji, zaburzeń lekowych, czy zaburzeń stresu pourazowego, ale także zaburzenia o charakterze psychologicznym, które znacząco obniżają jakość życia.

Negatywne komentarze wymierzone w Filipa Chajzera są w istocie ciosem dla wszystkich chorujących i środowisk od lat zabiegających o społeczną edukację w zakresie chorób i zaburzeń psychicznych. Bo jeżeli "pan z telewizji", według niektórych, kłamie, udaje, przesadza i wymyśla, to czy i ja tego nie usłyszę, gdy przyznam, że czuję się fatalnie i potrzebuję pomocy?

Depresja zabija, słowa zabijają


Powiedzmy wprost: chociaż jest lepiej, niż było, to nadal na porządku dziennym jest stygmatyzacja problemów psychicznych. Ot, chociażby przykład z ostatnich dni, gdy w TVN, Artur Soboń (PiS) zapytał Izabelę Leszczynę (KO), czy "zwariowała".

Musimy kategorycznie i stanowczo krytykować takie zachowania. Tym bardziej że z danych wynika, że Polacy nadal wstydzą się korzystać z pomocy psychiatrów i psychologów.
Czytaj także: Nigdy nie mów tego bliskim, którzy cierpią na depresję. Te słowa mogą ratować (lub niszczyć) życie
A depresja jest poważną chorobą cywilizacyjną i zbiera żniwo na całym świecie. Nieleczona prowadzi do śmierci. Z jej powodu każdego roku umiera 1 milion osób na świecie. 3 800 osób dziennie. Co 40 sekund na świecie zabija się człowiek. Każdego dnia 16 Polaków odbiera sobie życie – to więcej ofiar niż z powodu wypadków drogowych, a przyczyną samobójstw może być właśnie depresja.

Dlaczego to ważne, żebyśmy wciąż i wciąż ten temat poruszali? Za odpowiedź niech posłużą komentarze Polaków, które pokazują, że musimy edukować i nadal przypominać, czym jest empatia.

"Ja mam co miesiąc depresję, jak dostaję emeryturę" – depresja to nie gorszy humor, nie dołek, nie spadek mocy. To poważna choroba, której nie można bagatelizować.

"Depresja to nic w porównaniu do stanów lękowych i ataków paniki" – nie licytujmy się, kto "cierpi bardziej", tutaj nie ma miejsca na robienie rankingów.

"To dlatego wyśmiewał się z chorych psychicznie? To może pośmiejmy się z niego teraz" – zdania na temat publicznej działalności Filipa Chajzera są podzielone. Pamiętajmy jednak, by osobie chorej, która oficjalnie przyznaje się do depresji, nie wytykać tego, "jaka była kiedyś". I tutaj nie chodzi tylko o Chajzera. Nie negujmy problemów innych ludzi.

Nie mówmy "a bo ty kiedyś...", gdy ktoś bliski zwierza się z diagnozy czy rozpoczęcia leczenia.

"Kiedy chorowałem na depresję, to nie mogłem wstać z łóżka, wszystko było czarne, zjeść było wyczynem, a do psychiatry mnie zawieźli. Wychodziłem latami. Jak ktoś mówi, że ma depresję to pusty śmiech. Jak na nią chorujesz, to mówisz tylko, kiedy już naprawdę musisz" – nie porównujmy się! Depresja, ale i wszystkie inne choroby i zaburzenia psychiczne, jest bardzo złożona. Jesteśmy ludźmi. Mamy różne reakcje, różne objawy, różnie radzimy sobie w konkretnych sytuacjach.

Warto również przypomnieć, że depresja ma kilka postaci, a im towarzyszą bardzo różnorodne, często zaskakują objawy. Jest depresja atypowa, sezonowa, z nasilonymi objawami wegetatywnymi lub melancholicznymi, mieszana, a także depresja maskowana, nazywana "uśmiechniętą", tak specyficzna, że często długo niezdiagnozowana.

"Miał doła, a nie depresję" – od diagnozowania są specjaliści, a nie przypadkowe osoby.

"Jest moda na depresję" – znacie kogoś, kto z własnej woli chciałby cierpieć, nie widzieć sensu, nie cieszyć się życiem, zrezygnować z przyjemności, bliskich relacji, aktywności i rozrywek?

Dlatego odpowiadając na jeden z wielu komentarzy: "Co nas to obchodzi, kto nie ma depresji, a kto ma?", odpowiedź brzmi: "Bardzo powinno nas to obchodzić, bo depresja któregoś dnia może zaczaić się również na nas". I wtedy ostatnim, co będziemy chcieli usłyszeć, to: "E tam, przesadzasz".

Napisz do autorki: alicja.cembrowska@natemat.pl