Na dworze ciepło, a kobiety klną pod nosem. Oto skuteczne sposoby na ocierające się uda

Aneta Olender
Przychodzi lato, jest gorąco, chcesz nałożyć przewiewną sukienkę i... i odwieszasz ją z powrotem do szafy, bo wiesz czym może się to skończyć. Otarcia ud to nie tylko dyskomfort w czasie chodzenia, to w wielu przypadkach także rany. O tym, jak tego uniknąć mówi Magdalena Władkowska, która na Instagramie prowadzi konto "Dziewczyna ze złocistą torebką".
Problem ocierających się o siebie uda dotyczy wielu kobiet. Fot. Josh Hild / Pexels
Problem ocierających się o siebie ud nie dotyczy tylko kobiet plus size?

Tak naprawdę im jesteś większa – masz większy rozmiar – tym wzrasta prawdopodobieństwo, że temat będzie dotyczył ciebie. Im więcej tkanki tłuszczowej, tym bardziej okala ona uda.

Nie oznacza to jednak, że osoby drobne, szczupłe – w rozmiarach M, S, a nawet XS – nie borykają się z tym problemem. Waga i rozmiar nie są tutaj jedynym wyznacznikiem. Jest to również związane z budową i z rozkładem tkanki tłuszczowej.

Nawet jeśli jesteś bardzo szczupła, możesz nie mieć przerwy między udami i skóra będzie się o siebie ocierać. U wielu kobiet, szczególnie w górnej granicy, pod samym kroczem, robi się wałeczek.


Czy da się skutecznie temu ocieraniu zapobiec? Dziś jedna z przyjaciółek napisała mi, że latem na udach pojawiają się u niej nawet rany.

Mamy różne opcje. Zacznijmy od fizycznego odseparowania ud od siebie za pomocą jakiejś warstwy odzieży. Bardzo popularne są różnego rodzaju kolarki zrobione z cienkiej warstwy materiału. Mogą one być np. bawełniane. Możesz swojej przyjaciółce podpowiedzieć, że takie czysto-bawełniane są teraz za 30 zł w jednej z sieciówek.

Kolarki są świetnym rozwiązaniem dla osób, które mocno się pocą – mamy materiał, który jest chłonny. Przykrywają uda na dosyć dużej powierzchni np. 10 cm nad kolanem.

Ich wadą jest to, że są to po prostu spodenki, czyli dodatkowa warstwa garderoby. Z tego względu może być w nich za gorąco. Jednak w przypadku dziewczyn, których problemem jest ocieranie się o siebie całej wewnętrznej strony ud – od kolana do krocza – jest to rozwiązanie najlepsze, bo przykrywa największą część skóry.

Dostępne są też kolarki wykonane z nylonu, cienkiej warstwy, która jest bardziej przewiewna. Wyglądają tak, jakbyśmy mieli rajstopy ucięte mniej więcej na wysokości kolana lub w połowie uda. Wadą tego rozwiązania jest to, że jeśli bardzo długo w czymś takim chodzimy, to podobnie jak w przypadku rajstop, skóra potrafi się zaparzyć.

Co trzeba wpisać w wyszukiwarkę, żeby znaleźć taki produkt?

Można wpisać np. reformy, spodenki przeciw obtarciom. Można poszukać majtek z nogawkami. Jednak stosunkowo niewiele marek robi produkty dedykowane takim kwestiom. Są marki międzynarodowe dla osób plus size, natomiast na rynku polskim jest trochę bieda. Na instagramie znalazłam jedną polską firmę, która zrobiła majteczki z powiewnymi nogawkami, ale mają produkty w rozmiarze S, M, L i tyle.

Ja, nie będąc bardzo dużych gabarytów, nosząc dół w rozmiarze 44, mogę sobie włożyć w to jedną nogę. Dla drobnych dziewczyn coś się znajdzie. Natomiast poszukiwanie czegoś dla większych wymaga wysiłku.

Ostatnio rozmawiałam także z Moniką z Almanii, która tworzy jedwabne rzeczy, o projekcie stworzenia spodenek, reform z jedwabiu. Namówiłam ją, żeby zrobiła prototyp, pracuje nad tym, więc zobaczymy, co z tego wyjdzie. Specjalna bielizna nie jedynym wyjściem?

Kolejnym rozwiązaniem są opaski, które wyglądają jak góra pończoch – z koronki lub bez – z odciętą częścią rajstopową. Zakładamy je na skórę, są samonośne, najczęściej szersze niż tradycyjne pończochy. Wiem też, że dziewczyny robią recykling z pończoch i rajstop, ucinają fragment i korzystają z tego.

Jeśli jednak masz wrażliwą skórę, to w przypadku koronki możesz ją podrażnić. Choć te, które ja zamawiam, są szerokimi opaskami koronkowymi naprawdę dobrej jakości. Zaczynają obcierać i drażnić dopiero po bardzo wielu godzinach, wtedy, kiedy już wszystko zaczyna drażnić. Bywają też modele miękkie, z mieszanki bawełny i elastanu.

Czy te opaski nie wpijają się w skórę? Pończochy samonośne czasami dają taki efekt.

Zależy to od tego, jak dużo masz tkanki tłuszczowej na udzie i jak bardzo masz to udo zbite. Takie wżynanie się w udo częściej dotyczy też tych osób, które opaski robią sobie same z pończoch, bo nie są one dedykowane większym udom.

Natomiast opaski, które są robione po to, aby odseparować uda od siebie, są tak skonstruowane, żeby były znacznie szersze i żeby nie miały gumy w dwóch paskach – na dole i na górze – tylko na całej powierzchni. Dzięki temu układają się bardziej gładko, nie sprawiają, że udo przypomina kawałek szynki.

Wybawieniem w przypadku obcierania ud mogą być też kosmetyki?

Moim odkryciem zeszłego roku jest lubrykant na bazie silikonu. Marka nie ma znaczenia, ale najczęściej tego typu produkty są przeznaczone do seksu analnego, można je kupić bez żadnego problemu w aptekach lub seks shopach.

Ich zaletą są duże pojemności za przyzwoitą cenę, 100 ml kosztuje około 40 zł. Są bardzo delikatne, bo nie mają żadnych ekstraktów roślinnych, żadnych barwników, są dla tkanki neutralne. Więc jeśli obtarłaś sobie lekko uda lub masz wrażliwą skórę, to po zastosowaniu tego produktu nie będzie się dziać nic nieprzyjemnego.

Lubrykanty zostawiają cienką warstwę na skórze, dzięki czemu uda ślizgają się jedno o drugie bez żadnych otarć. Smarujesz wnętrze ud w wybranym miejscu i gotowe. Dostawałam pytania, czy jeśli użyję lubrykantu dużo, to nie będzie on brudzić? Cały myk polega na tym, żeby użyć tego niewiele i tylko w tych miejscach, gdzie skóra się ociera o siebie.

Niektóre kobiety próbowały pomagać sobie antyperspirantami. To się sprawdza?

Dezodoranty w sztyfcie są bardzo popularne, z tego względu, że zostawiają lekko śliską, woskową powłokę. Jest to jakieś rozwiązanie, ale jego wadą jest to, że ta powłoka szybko znika.
Sprawdzi się więc w przypadki krótkich wypadów.

Najbardziej podstawową, chałupniczą opcją jest talk lub puder dla niemowląt. Jeśli jednak dojdzie odrobina potu, to mówiąc obrazowo, robi się zasmażka.

Kilka dziewczyn pisało mi również o takich akcjach, kiedy nie miały niczego w domu i posmarowały sobie uda olejem roślinnym. Oznacza to, że problem wcale nie dotyczy wąskiej grupy osób.

Opaski, o których mówiłam, kupuję teraz wszystkim w prezencie, teściowej, mamie, ciotkom, bo wszystkie się z tym zmagały.

Wracając do sposobów na obcierające się uda, możemy używać też sztyftów, preparatów dla sportowców przeciwdziałającym otarciom. Zapewniają lekki poślizg i izoluje skórę. Wielką zaletą takich sztyftów jest to, że są kompaktowe, malutkie, więc można je wrzucić do torebki.

Ostatnią rzeczą jest coś, co odkryłam na początku swojej przygody z otarciami – dostępne w drogeriach balsamy, czyli wszystkie chłodzące żele przeznaczone do skóry z cellulitem. Oczywiście nie działają na cellulit, ale faktycznie dają efekt chłodzenia, więc przez chwilę skóra się nie poci.

Mają polimerową, śliską, satynową powłokę, którą zostawiają na skórze. To rozwiązanie dobre na szybie rundy, wyjścia do sklepu, wyskoczenie gdzieś na godzinkę. Wtedy mogą przynieść ulgę.

Jeśli uda już się obtarły, co wtedy?

Jeśli mamy skórę podrażnioną i chcemy wyjść, to albo używamy lubrykantu, bo działa najbardziej neutralnie, albo zakładamy warstwę odzieży. Najbardziej polecam bawełniane kolarki, bo są najbezpieczniejsze dla tej okolicy. Odizolowują skórę, żeby była w stanie się zregenerować.

Później w domu robimy pielęgnację bardzo podobną do pielęgnacji w przypadku skóry poparzonej. Jeśli dobrze na to reagujemy, wykorzystujemy np. aloes lub d-phantenol. Możemy też sięgnąć po wszelkiego rodzaju pianki apteczne na oparzenia. Gdy ciągłość skóry jest przerwana, pojawia się wydzielina, krew, są bąble, to wtedy idziemy do specjalisty.

Po zakończeniu sezonu, jeśli mimo wszystko otarcia się pojawiały, bo nie znałyśmy tych sposobów, możemy skończyć ze skórą, która jest wyraźnie ciemniejsza i ma trochę inną fakturę. Nazwałabym to lekkim bliznowaceniem, połączonym z nadmierną produkcją pigmentu między udami.

Tego, co teraz zaproponuję, nie trzeba robić, tak samo, jak nie trzeba się depilować czy malować. Jeśli jednak ktoś chce, to może rozjaśnić ciemniejszą partię skóry, stosując preparaty z kwasami. Nie wszystkie się sprawdzą, ale dobrym rozwiązaniem może być np. kwas azelainowy. Pamiętajmy też, że nie każdy preparat się do tego nada.

Musimy też pamiętać, że w przypadku skóry skłonnej do ocierania, trzeba uważać także na plaży. Słona woda, piasek nie będą sprzymierzeńcami, więc izolujmy wrażliwe partie ciała, smarujmy je. Wszystko po to, aby uniknąć podrażnień.
Czytaj także: Wracają wielkie, bawełniane "majtki babci". Młode kobiety stringi mają gdzieś