Rosyjskie MSZ broni Białorusi ws. uziemienia Ryanaira. Rzeczniczka zdziwiona reakcją Zachodu
Rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji, Maria Zacharowa zabrała głos w mediach społecznościowych na temat wydarzeń z niedzieli na lotnisku w Mińsku. Jest ona zszokowana krytyką Zachodu, któremu wytknęła podobne działanie w 2013 roku.
Zacharowa "w szoku"
"To szokujące, że Zachód nazywa incydent w przestrzeni powietrznej Białorusi 'szokiem'.Życie 'cywilizowanych demokracji' już dawno przestało mieć znaczenie z powodu utraty niegdyś wiodących cech prawdziwego przywództwa. Krew i cierpienie milionów na całym świecie powaliło piedestał, na którym stali i głosili swoje przekazy zachodni demagodzy" – pisze na Facebooku Maria Zacharowa.
Jej zdaniem, albo wszyscy powinni być zszokowani przymusowymi lądowaniami, jak w 2013 roku w Austrii samolotu prezydenta Boliwii na prośbę USA i na Ukrainie po 11 minutach startu białoruskiego samolotu z działaczem antymajdanu, albo nikt nie powinien być zszokowany podobnym zachowaniem innych państw.
Po tym krótkim przypomnieniu Zacharowa stwierdziła jeszcze, że "wykorzystywanie kampanii informacyjnych i politycznych do kształtowania odpowiedniego postrzegania przez media nie przynosi pożądanego efektu"."Sieć pamięta wszystkie przypadki gwałtownych uprowadzeń, przymusowych lądowań i nielegalnych aresztowań dokonywanych przez 'strażników porządku i moralności'' – podsumowała rzeczniczka rosyjskiego MSZ.
Awaryjne lądowanie w Mińsku
Przypomnijmy, że w niedzielę samolot linii Ryanair z Aten do Wilna musiał awaryjnie lądować w Mińsku. Kontrolerzy lotu poinformowali bowiem pilotów, ze na pokładzie samolotu jest bomba, chociaż są też informacje, że grozili im, że jeśli nie wylądują, maszyna zostanie zestrzelona.Po dotarciu do Mińska samolot został przeszukany. Okazało się, że alarm był fałszywy. Nie wszyscy pasażerowie powrócili jednak na pokład maszyny. W Białorusi został opozycjonista, były redaktor naczelny portalu NEXTA Raman Pratasiewicz oraz czterej obywatele Rosji. Działanie Białorusi wywołało międzynarodowe oburzenie. Liderzy krajów UE i NATO otwarcie mówią, że to akt terroryzmu.
Czytaj także: "Tutaj czeka mnie kara śmierci". Świadkowie zatrzymania Pratasiewicza wspominają jego słowa