Duża niespodzianka w gdańskim finale LE! Manchester United pokonany w rzutach karnych

Karol Górski
Zwycięzcę gdańskiego finału Ligi Europy wyłoniły dopiero rzuty karne. W nich Villarreal okazało się lepsze od Manchesteru United. Wcześniej podczas dwóch godzin gry padł remis 1:1.
Villarreal wygrywa z Manchesterem United. Fot. Twitter / @EuropaLeague
Choć Manchester United był przed środowym meczem dość wyraźnym faworytem, w gruncie rzeczy to piłkarze Villarreal grali o większą stawkę. Pomijamy już, że dla tego klubu zwycięstwo w Lidze Europy byłoby po prostu ogromnym sukcesem – Hiszpanie grali też o występy w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Taki przywilej przysługuje bowiem triumfatorowi LE. A United awans do elity zapewniło sobie i tak w lidze.

Pierwszą w miarę groźną sytuację stworzyły "Czerwone Diabły". Zza pola karnego uderzał Scott McTominay, ale jego strzał minął lewy słupek bramki strzeżonej przez Gero Rulliego w dość bezpiecznej odległości. Później bardzo dobrą okazję miał Edison Cavani, ale jego złe przyjęcie uniemożliwiło mu choćby oddanie strzału.


Villarreal? Rywal Manchesteru mecz zaczął bardzo spokojnie. Co prawda Carlos Bacca zaprezentował imponujące umiejętności techniczne wrzucając piłkę w pole karne "krzyżakiem", ale generalnie Hiszpanie nie dochodzili do żadnych sytuacji bramkowych. Aż do 29. minuty.

Wtedy piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Dani Parejo, a Gerard Moreno urwał się obrońcą i z bliskiej odległości pokonał Davida De Geę. Zapachniało dużą niespodzianką, bo na prowadzenie wyszła drużyna, która ani na papierze, ani na boisku nie sprawiała lepszego wrażenia.

United do ataku ruszyło w samej końcówce. Najpierw prawym skrzydłem zerwał się Marcus Rashford, ale jego dośrodkowanie minęło wszystkich piłkarzy w polu karnym. Większą celnością wykazał się Mason Greenwood. Po jego dograniu piłka odbiła się od Raula Albiola, ale szczęśliwie dla Villarreal wylądowała w rękach Rulliego. Na przerwę Hiszpanie schodzili z jednobramkową zaliczką.

Na samym początku drugiej połowy zakotłowało się w polu karnym Manchesteru, ale później to Anglicy przejęli inicjatywę. I szybko przyniosło to skutek. W 55. minucie piłka dość szczęśliwie wylądowała pod nogami Edisona Cavaniego, a ten nie miał problemu ze skierowaniem jej do bramki.

"Czerwone Diabły" poszły za ciosem. Z bliskiej odległości głową uderzał Cavani, ale jego strzał zablokował jeden z obrońców. Stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Marcus Rashford, ale okazało się, że bramka i tak nie zostałaby uznana, bo sędzia odgwizdał spalonego.

Końcowa część meczu nie przyniosła dogodnych okazji dla żadnej ze stron, choć trzeba zaznaczyć, że dość wyraźną przewagę miał Manchester. 90 minut nie przyniosło jednak rozstrzygnięcia.

W pierwszej połowie dogrywki do głosu doszło Villarreal. Hiszpanie może nie stwarzali pod bramką rywali jakiegoś bardzo dużego zagrożenia, ale to oni byli w tym kwadransie stroną dominującą. W 100. minucie strzał w obrębu pola karnego oddał Paco Alcacer, ale było to uderzenie zdecydowanie za mocne.

Pod koniec dogrywki doszło do kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym United. Hiszpanie domagali się jedenastki po zagraniu ręką jednego z rywali. Sytuacja została zweryfikowana przez VAR, ale rzutu karnego Villarreal nie przyznano. Ale karnych tego wieczoru było jeszcze sporo, bo dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy.

W serii jedenastek obie drużyny długo były bezbłędne. Dziesięć karnych, dziesięć bramek. Kolejnych dziesięć uderzeń? Dziesięć goli. Pierwsze – i jedyne – pudło miało miejsce w szóstej kolejce. Wtedy do piłki musieli podejść bramkarze. Pomylił się De Gea. Ligę Europy wygrało Villarreal.

Sensacja? Bez przesady. Ale duża niespodzianka na pewno.
Villarreal CF – Manchester United 1:1 (w rzutach karnych
Bramki: Moreno (29') – Cavani (55')
Czytaj także: Policja skomentowała bulwersujący atak na kibiców Manchesteru United w Gdańsku