"Zostałam zgwałcona dwa razy". Internauci poruszeni wpisem działaczki Młodej Lewicy
Oliwia Jankowiak, aktywistka i przedstawicielka ds. praw osób LGBT w Młodej Lewicy, podzieliła się w internecie doświadczeniem przemocy seksualnej. "Zostałam zgwałcona dwa razy" - rozpoczęła wpis na Twitterze, który w ciągu kilku godzin zyskał ponad 4,5 tys. reakcji.
Aktywistka i przedstawicielka ds. praw osób LGBT w Młodej Lewicy podzieliła się swoją poruszającą historią. "Pierwszy gwałt był brutalny. Byłam świadoma, wyrywałam się i błagałam o to, żeby tego nie robił. Przydusił mnie do ziemi całym ciężarem swojego ciała" – wspominała.
"Drugi gwałt przeszłam prawie nieprzytomna. Wtedy nie miałam siły się wyrywać, mogłam tylko szeptać o zaprzestanie" – dodała. Aktywistka wyjawiła, że bardzo dużo czasu zajęło jej zrozumienie, że to co ją spotkało ze strony tych mężczyzn to gwałt.
Podkreśliła, że z powodu braku edukacji seksualnej miała wypaczony obraz przemocy. "Nie miałam żadnych dowodów, żadnych świadków. Tylko ja i gwałciciel. Nie wiedziałam prawie nic o seksualności, o przestępstwach seksualnych. Nikt o tym nie uczył. Słyszałam o gwałcie wyłącznie w postaci wciągnięcia w krzaki przez nieznajomego, długiej walki i nieludzkich krzyków. Nie o gwałcie przez znajomą osobę, w "spokojniejszej" postaci – podkreśliła Oliwia Jankowiak.
Poruszający wpis aktywistki o gwałcie
Przedstawicielka ds. praw osób LGBT w Młodej Lewicy wyznała, że cały czas boryka się ze skutkami gwałtów. – Problemy z zaufaniem do partnera - mężczyzny mam do dzisiaj. Mam też problemy z samoakceptacją, odkrywaniem własnej seksualności, dokuczającym wstydem i poczuciem winy – wyliczała.Jak zauważyła, najłatwiej jednak jest milczeć. "Milczenie chroni przed victim blamingiem, ostracyzmem, spojrzeniami, hejtem, pytaniami, plotkami i odrzuceniem, jako partnerkę (wiele osób nie chce mierzyć się z trudną relacją i to rozumiem, ale wyobrażenia na temat związku z ofiarą są negatywne i nieprawdziwe)" – stwierdziła aktywistka.
Oliwia Jankowiak podkreśliła, że nie chce jednak milczeć. "Odzywam się jednak po to, żeby dać wsparcie innym ofiarom. Nie jesteście same. (...) Czy to wyznanie to towarzyskie/zawodowe samobójstwo? Cóż. Nie uciszycie nas. Będziemy mówić głośno o tym, co nas spotkało. Mimo przeciwności, mimo strachu. #NigdyNieBedzieszSzłaSama" – napisała.
Głos ofiar przemocy seksualnej
Przedstawicielka ds. praw osób LGBT w Młodej Lewicy wyjawiła również, że gdyby nie wsparcie aktywistki Mai Staśko, "mogłoby jej już nie być". "Maja stoi murem za mną. Stoi też murem za tobą. Dlatego ja staję murem za Mają. Ty też stań. Nikt nie powinien być tak hejtowany" – stwierdziła na Twitterze Oliwia Jankowiak."Głos Staśko jest głosem ofiar przemocy seksualnej, które krzyczą i łakną sprawiedliwości. I tak, ofiara może bać się zgłosić gwałtu, może nie chcieć go zgłaszać. Bo to traumatyczne przeżycie zbyt często jest negowane przez funkcjonariuszy (i nie tylko)" – ciągnęła aktywistka na Twitterze.
Oliwia Jankowiak stwierdziła również, że ofiary będą chciały zgłaszać gwałt, dopiero wtedy, kiedy "w końcu dojdzie do zmian systemowych, jak i tych w mentalności społeczeństwa".
I przypomniała: "Mąż też może zgwałcić. Mężczyzna też może być ofiarą. Strój ani godzina nie grają roli. 14-latka nie może chcieć seksu z starym dziadem. Osoby z nadwagą też są gwałcone. Celebryci też gwałcą, celebrytki też są ofiarami. Nikt nie prosi się o gwałt. Niczym".