Ksiądz czy polityk? Oto arcybiskup, który tak dziękował Orlenowi, że aż uszy bolały

Katarzyna Zuchowicz
Po jego słowach wygłoszonych w Piekarach Śląskich zagotowało się w całej Polsce. Arcybiskup, który dziękował Orlenowi za przejęcie gazet, wywołał oburzenie i okropny niesmak. – To jest jakieś pomylenie ról. To jest straszne, żenujące – słyszę w Katowicach. Tu abp Wiktor Skworc nie od dziś kojarzy się politycznie. Skrajne emocje budzi zwłaszcza projekt, na który dostał pieniądze od rządu.
– Dziękujemy PKN Orlen za wykupienie od kapitału niemieckiego polskiej prasy lokalnej – dostrzegamy tę zmianę w lokalnym "Dzienniku Zachodnim" – powiedział abp Wiktor Skworc. Fot. Kamila Kotusz / Agencja Gazeta
Przypomnijmy, co metropolita katowicki abp Wiktor Skworc powiedział podczas Pielgrzymki Mężczyzn i Młodzieńców do Piekar Śląskich. – Dziękujemy PKN Orlen za wykupienie od kapitału niemieckiego polskiej prasy lokalnej – dostrzegamy tę zmianę w lokalnym "Dzienniku Zachodnim" – usłyszała cała Polska i niejednemu zjeżyły się włosy na głowie.
Słowa te zdziwiły również niejednego katolika. "Dla misji Kościoła dobrze, jak biskup wie, do czego służy ambona. Ona jest od proklamowania Ewangelii, a nie od przekazywania politycznych czy biznesowych opinii biskupa" – komentował katolicki publicysta Tomasz Terlikowski. Napisał, że jego zdaniem zdaniem biskup nie powinien o swoich tego rodzaju radościach mówić z ambony. "Nie ten czas, nie to miejsce, nie to powołanie" – oceniał.


W tym samym kazaniu abp Skworc zganił też niemiecką sieć Kaufland za otwarcie sklepów w niedzielę, co także wywołało nie mniejsze, choć trochę inne, emocje. W każdym razie spadły na niego gromy. Niektórzy mają wrażenie, że tym kazaniem "przebił" metropolitę krakowskiego, abp. Marka Jędraszewskiego, który spośród kościelnych hierarchów, chyba najbardziej dotąd kojarzył się z poparciem dla polityki PiS.

Pokazał się jako polityk

– Abp Skworc nie był w pierwszym szeregu radiomaryjnych biskupów. Ale od wczoraj wygląda na to, że zaczyna się ścigać z Jędraszewskim o to, kto bardziej będzie przypodoba się władzy – reaguje w rozmowie z naTemat Łukasz Borkowski, radny z Katowic. Zastrzega, że nie jest związany z Kościołem, jednak obserwuje w sieci również reakcje osób wierzących i praktykujących.

– Piszą, że im się to nie podoba. Ewidentnie pokazał się jako polityk. To nie jest rola biskupa. To kazanie stało się narzędziem do jawnej, politycznej walki, opowiadania się po jednej ze stron. Od Kościoła raczej byśmy spodziewali się potępienia złych działań, a nie wspierania biznesowych poczynań prezesa Obajtka. W sytuacji, gdy przez rok pandemii ludzie są zmęczeni tym, że ich bliscy chorują, umierają, gdy są inne społeczne problemy, on dziękuje Orlenowi? – mówi o wystąpieniu biskupa.

Ludzie są w szoku, ale w Katowicach nie wszyscy i nie do końca. Tu arcybiskup nie raz był bohaterem lokalnych mediów.

– Jego poprzednik, Damian Zimoń, bardzo pilnował tego, żeby nie mieszać Kościoła w uwikłania polityczne. Natomiast Skworc absolutnie przekracza granice, zresztą wpisując się w to, co się dzisiaj w Polsce dzieje, czyli zblatowanie władzy z Kościołem. Oczywiście z powodu święceń, które posiada, jest biskupem. Ale z powodu działań, które podejmuje i słów, które wypowiada, jest dla mnie politykiem przebranym w sutannę – reaguje w rozmowie z naTemat Jarosław Makowski, katowicki radny, znany publicysta, historyk filozofii, a także autor książki pt. "Kościół w czasach dobrej zmiany".

Mówi, że to, co powiedział biskup o Orlenie, potwierdza tylko tezy z jego książki. Ale i tak poczuł złość: – Jesteśmy po pandemii, upadają firmy, ludzie tracą miejsca pracy. Jesteśmy na Śląsku przed kluczową transformacją górnictwa i budowy zielonego ładu. A biskup opowiada o Orlenie? Przecież zdaje sobie sprawę, że zwalniani są dziennikarze, że media będą pod butem politycznej propagandy. W głowie się nie mieści. Każdy, kto czyta Ewangelię, wie, że powinien stanąć po stronie zwalnianych ludzi, którzy mają rodziny, kredyty, a on dziękuje Orlenowi? Żeby jeszcze opowiadał o tym swoimi słowami. Ale proszę spojrzeć na retorykę. Niemieckojęzyczne media, niemiecki właściciel...To retoryka absolutnie wyjęta z pisowskiej propagandy. Nawet nie zadał sobie trudu, żeby zbudować własną opowieść, tylko mówi językiem pisowskich dygnitarzy politycznych.

Z czym kojarzą abp. Skworca

Abp Wiktor Skworc ma 73 lata. Od 2011 roku jest metropolitą katowickim, wcześniej był w Tarnowie. Co roku bierze udział w pielgrzymce mężczyzn do Piekar Śląskich. I nie stroni od polityki. – Nasz premier to człowiek dynamiczny. Jak wiemy, poradził sobie z bankami. Może sobie poradzi i z bramkami. Życzymy mu tego, a my wszyscy zyskamy pokój serca i więcej czasu – mówił na przykład w 2018 roku, poruszając problem kolejek przy autostradowych bramkach, o co poprosili go kierowcy. – Aż dziw bierze, że nowoczesne państwo nie jest w stanie rozwiązać tego problemu – zauważył.

W 2016 roku, w tym samym miejscu, chwalił 500+ i dziękował premier Beacie Szydło, która również obecna była w Piekarach. – Rządowy program "Rodzina 500 plus" jest przełomowy, bo niweluje rażące różnice społeczne – przemawiał.

Rok później w Piekarach pojawił się prezydent Andrzej Duda. Z kolei w 2019 roku, gdy przez Polskę przechodził burza wokół LGBT, szkół i tolerancji, abp Skworc napisał list do wiernych, który pewnie niejednego oburzył:

"Zajęcia w szkołach dotyczące edukacji seksualnej i tzw. edukacji antydyskryminacyjnej mogą prowadzić nie tylko do deprawacji młodego pokolenia i podania w wątpliwość ich tożsamości, ale również naruszają chrześcijański model wychowania, od lat realizowany mozolnie i z poświęceniem przez wielu wierzących rodziców. Dlatego apeluję do rodziców o czujność i roztropność". Czytaj więcej

Ale w kontekście pedofilii w Kościele zaprosił do modlitwy za "osoby dotknięte jakąkolwiek przemocą ze strony duchownych i innych ludzi Kościoła", co spotkało się z uznaniem.

Najgłośniej jednak było o nim z powodu oskarżeń o współpracę z służbami bezpieczeństwa, a także tuszowania pedofilii jednego z księży, gdy był jeszcze biskupem w Tarnowie. Sprawa, którą nagłośnił ks.Tadeusz Isakowicz-Zaleski, sięga 2002 roku, gdy abp Wiktor Skworc podjął decyzję o przeniesieniu księdza oskarżanego o molestowanie dzieci z Woli Radłowskiej do innej parafii. Po latach przeprosił.
– Trzecia rzecz to jego działalność polityczna, która sprowadza się do paktowania z władzą. Wydaje się, że jego podziękowanie dla Orlenu jest zadośćuczynieniem za finansowanie przez Urząd Marszałkowski, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz miasta Katowice Panteonu Górnośląskiego, który wystawia sobie arcybiskup Skworc. Ten pomnik w założeniu miał łączyć, a dziś absolutnie dzieli, bo historiozofia Górnego Sląska pisana jest pod dyktando jego przekonań politycznych i światopoglądowych – wskazuje Jarosław Makowski.

Na podziękowania arcybiskupa dla Orlenu szybko zareagował były redaktor naczelny "Dziennika Zachodniego", który po przejęciu Polska Press przez koncern stracił pracę. Marek Twaróg przypomniał, że jego gazeta zamieszczała teksty o domniemanym lekceważeniu pedofilii przez arcybiskupa i zajmowała się Panteonem Górnośląskim, który jest sztandarowym pomysłem biskupa. Projekt od samego początku budzi kontrowersje.

"Oto dwie sprawy, za które nie lubił wolnych mediów" – przypomniał Marek Twaróg.

O co chodzi z Panteonem Górnośląskim


Panteon to multimedialna wystawa, która powstaje w podziemiach katowickiej katedry. Prace ruszyły w styczniu tego roku. Panteon ma upamiętnić osoby ważne dla regionu w ostatnim stuleciu – w związku z setną rocznicą powstań śląskich i połączenia części Górnego Śląska z Polską. – Będzie wielką szkołą uczenia się Śląska i o Śląsku – mówił o niej abp Skworc.

Inwestycja ma kosztować ok. 40 mln zł. Umowę w tej sprawie abp Skworc podpisał z wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego Jarosławem Sellinem, marszałkiem województwa śląskiego Jakubem Chełstowskim oraz wicemarszałkiem Wojciechem Kałużą i prezydentem miasta Marcinem Krupą. Obecny był też premier Mateusz Morawiecki. – Odczytuję obecność pana premiera jako swoisty patronat nad tym dziełem – powiedział metropolita.

– Nie można mu odmówić skuteczności zdobycia funduszy na remont katedry, bo tak naprawdę chodzi o to, żeby przy okazji wyremontować katedrę. Dopiął swego. W świetle kamer, przy akceptacji wszystkich sił politycznych rządzących województwem i Polską, doszło do przekazania 40 mln na otwarcie projektu – wskazuje Jarosław Makowski. Sporo osób pytało wtedy, czy pieniądze nie przydałyby się na inne ważniejsze czy potrzebniejsze rzeczy. Kontrowersje wzbudzała też lista osób, które mają być uświetnione w panteonie, a właściwie wielka niejasność, o kogo chodzi lub kto zostanie pominięty. Lokalne media żyły sprawą, wśród mieszkańców projekt od początku wzbudzał duże emocje.

"Panteon Górnośląski to nie miejsce dla Kutza, Ziętka, Korfantego. Mieliby złe towarzystwo" – opisywała np. katowicka "Wyborcza". Ale czy "Dziennik Zachodni" szczególnie uparł się na arcybiskupa?

"Dziennik Zachodni" po prostu opisywał zarówno kwestie związane z molestowaniem seksualnym, jak dyskusję wokół Panteonu. To nie jest tylko tak, że tylko on był krytyczny wobec tej koncepcji, inni również. Wyobraża pani sobie panteon bez Kazimierza Kutza? – pyta Jarosław Makowski.

Łukasz Borkowski: – "Dziennik Zachodni" słusznie ujawniał plany związane z panteonem, choćby liczbę nazwisk osób, które mają być tam przedstawione. I słusznie wskazywał, że to jakaś niedorzeczność, że w Panteonie Górnośląskim ma na przykład nie być Kazimierza Kutza. Jak można mówić o Śląsku pomijając Kutza? Takich przykładów było więcej.

Dziś z powodu jednej wypowiedzi o Orlenie arcybiskup znów znalazł się na medialnym świeczniku. – Mnie jego słowa nie zaskoczyły, choć jest to jakieś pomylenie ról. To jest straszne, żenujące. Mógł skorzystać z okazji, żeby milczeć. Ale widać, że ta władza jest mu w smak – ocenia jeszcze inny mieszkaniec Katowic.