Ofiara księdza pedofila domaga się 3 mln zł zadośćuczynienia. Pokrzywdzony pozywa diecezję

Weronika Tomaszewska-Michalak
Ofiara księdza Jana Wodniaka pozywa diecezję bielsko-żywiecką. Pokrzywdzony Janusz Szymik domaga się trzech milionów złotych zadośćuczynienia za wykorzystywanie seksualne, które trwało latami.
Ofiara księdza pedofila pozywa diecezję bielsko-żywiecką. Fot. 123RF / zdjęcie seryjne
– Długo musiałem walczyć o sprawiedliwość i przyszedł czas na coś, co w Kościele katolickim nazywamy zadośćuczynieniem, to zadośćuczynienie za mękę, której doznałem, za błędy systemowe popełnione przez hierarchów – mówi ofiara księdza Wodniaka w rozmowie z gazetą.pl.
– Ta kwota w żadnej mierze nie odzwierciedla cierpienia, którego doświadczałem przez okres tych 28 lat, od momentu, gdy po raz pierwszy zgłosiłem tę sprawę Tadeuszowi Rakoczemu, ordynariuszowi diecezji bielsko-żywieckiej – dodał Janusz Szymik.


Z ustaleń gazety.pl wynika, że pozew przeciwko diecezji bielsko-żywieckiej został w poniedziałek 7 czerwca wysłany do Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej. W uzasadnieniu przedstawiono przerażające historię ofiary księdza pedofila.


Przerażająca historia ofiary księdza pedofila


Z relacji Janusza Szymika wynika, że proboszcz Parafii Rzymskokatolickiej w Międzybrodziu Bialskim miał dopuścić się na nim kilkuset oralnych i analnych gwałtów, molestować go oraz ubezwłasnowolnić.

Kolejno w piśmie zaznaczono, że "sprawca zbudował swój autorytet w przestrzeni religijnej". "Posługiwanie w parafii zapewniło mu dostęp do dzieci. Powód wobec przestępstw, których dopuszczał się na jego osobie sprawca, był zupełnie bezradny" – napisano.

Podano także, że w efekcie wewnętrznego postępowania kanonicznego ks. Jan Wodniak został ukarany.

Przemoc seksualna w kościele była dla ofiary zdarzeniem traumatycznym


"Z badań klinicznych wynika, że pokrzywdzeni przemocą seksualną w dzieciństwie są w stanie uświadomić sobie doznaną krzywdę, mówić o tym głośno dopiero jako osoby dorosłe" – czytamy we fragmencie pozwu, cytowanym przez portal gazeta.pl.

Podkreślono, że przemoc seksualna w kościele, której doświadczał Janusz Szymik była dla niego zdarzeniem traumatycznym. Ofiara księdza pedofila "utraciła zaufanie do siebie, przeszła gehennę lęku, braku poczucia bezpieczeństwa oraz wstydu".

Odpowiedzialność diecezji

"Odpowiedzialność diecezji jest oczywista i przesądzona tak w doktrynie, jak i orzecznictwie sądów powszechnych" – zaznaczono w pozwie i przytoczono art. 430 kodeksu karnego, o następującym brzmieniu:

"Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności".

Pod koniec maja archidiecezja krakowska poinformowała, że Stolica Apostolska ukarała biskupa Tadeusza Rakoczego za zaniedbania, jakich miał się dopuścić, gdy kierował diecezją bielsko-żywiecką.

Jak podaje gazeta.pl ksiądz Jan Wodniak w latach 80. miał wykorzystać seksualnie Janusza Szymika kilkaset razy. W 1993 i 2007 roku ofiara miała opowiedzieć o tym biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu, jednak duchowny miał nie reagować na docierające do niego sygnały.

Tymczasem Janusz Szymik domaga się od diecezji bielsko-żywieckiej zadośćuczynienia w wysokości 3 mln złotych. Ma ono pełnić funkcję kompensacyjną. Przyznana suma "ma stanowić przybliżony ekwiwalent poniesionej szkody niemajątkowej".
Czytaj także: "Sprzeczne z normami moralnymi i etycznymi". Dziwisz wydał oświadczenie ws. księdza pedofila