Hanna Gronkiewicz-Waltz o Warszawie i polityce. "Nasze dzieci długo będą musiały reperować Polskę"
Zawsze mówiłam o Warszawie, że jest jakby "panną po przejściach". W związku z tym musi być miła, musi być atrakcyjna i wtedy zyska zwolenników, zyska swoich fanów.
POSŁUCHAJ
O rozkwicie Warszawy
Hanna Gronkiewicz-Waltz została wybrana na prezydenta Warszawy w 2006 roku. Urząd pełniła przez trzy kadencje, a w 2018 roku, gdy nie ubiegała się już o reelekcję, jej działania pozytywnie oceniało 58 proc. mieszkańców Warszawy w wieku 15 i więcej lat, a 59 proc. było zdania, że sprawnie zarządzała miastem i była jego dobrym gospodarzem.
W czasach, gdy w stołecznym ratuszu zasiadała Gronkiewicz-Waltz, w Warszawie powstało m.in. Centrum Nauki Kopernik oraz Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Zmodernizowana została Oczyszczalnia Ścieków "Czajka", przeprowadzono prywatyzację Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, ukończono budowę I linii metra, zainicjowano i ukończono budowę centralnego odcinka II linii metra oraz przebudowę nadrzecznych bulwarów.
– To, co się udało, to dużo środków z UE. Proszę sobie wyobrazić, że jeśli chodzi o drugą linię metra, to 85 proc. przyszło z Unii Europejskiej, a tylko 15 proc. z naszego budżetu. Myśmy konsumowali, to co na przykład PKB nie zużyło w poprzednim okresie budżetowania. Także w sumie w ciągu kilkunastu lat zainwestowaliśmy 4 mld euro. To jest dużo – oceniła Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Jacek Pałasiński postanowił zapytać swoją rozmówczynię o to, co było dla niej w czasach prezydentury największym wyzwaniem. Dla Gronkiewicz-Waltz była to przede wszystkim decyzja o budowie II linii metra i związane tą inwestycją dopięcie budżetu.
A co Hanna Gronkiewicz-Waltz sądzi o zmianach w stolicy, które dokonują się tu i teraz? Podczas rozmowy była prezydent stolicy odniosła się m.in. do "warszawskiego Manhattanu". Okazuje się, że plany budowania wieżowców wokół Pałacu Kultury i Nauki sięgają jeszcze 2006 roku. To wtedy Hanna Gronkiewicz-Waltz miała rozrysowywać pierwsze projekty. Jej zdaniem warszawski Manhattan podnosi rangę stolicy.
– Andrzej Wajda przyszedł kiedyś do mnie na spotkanie do ratusza i powiedział: niech Pani otoczy Pałac Kultury wieżowcami. I tym samym Wajda potwierdził moje przekonania – wspominała Gronkiewicz-Waltz.
Jacek Pałasiński dopytywał też swoją rozmówczynię, czy ma jakąś radę dla obecnego prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego. – Umarł król, niech żyje król. Każdy przychodzi na nowo, każdy ma swoją koncepcję, dlatego nie chciałabym być ciocią dobrą radą. On po prostu musi iść swoją drogą – skomentowała.
Podczas rozmowy była prezydent Warszawy wspomniała też swoje początki pracy na stanowisku prezydenta miasta. – Ciężka praca, zarobki niskie – Rafał Trzaskowski pewnie wie, że zarabia dwa razy mniej niż jego zastępcy – ale pomyślałam sobie, pójdę, Warszawa jest fajna, może się uda coś zrobić. I poszłam, zostałam na trzy kadencje czego w ogóle się nie spodziewałam – opowiadała.
O kandydaturze na prezydenta RP i o członkostwie w PO
Hanna Gronkiewicz-Waltz wystartowała w 1995 roku w wyborach na prezydenta RP jako kandydat prawicy religijnej, zabierając tym samym elektorat Lechowi Wałęsie. Wówczas po raz pierwszy publicznie zaczęła się prezentować jako polityk bliski Kościołowi. Popierały ją same partie i organizacje prawicowe. Jak wspomina tamte czasy?
A jak Gronkiewicz-Waltz ocenia 11 lat na stanowisku wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej? Czy miała realny wpływ na politykę partii?Ja nie czułam, żeby Lech Wałęsa mógł wygrać. Wręcz było dla mnie oczywiste, że przegra, natomiast Aleksander Kwaśniewski nie mówił o rzeczach dla mnie najważniejszych. Nie mówił o NATO, mówił co prawda o chęci bycia w UE, ale w mniejszym stopniu i to dla mnie oznaczało, że może ma szanse trzeci kandydat. Okazało się inaczej, ale to było dla mnie dobre doświadczenie, szczególnie jeśli chodzi o późniejsze kampanie w wyborach na prezydenta Warszawy.
– Miałam poczucie, że realnie wpływam na politykę. Nie wszystko mi się udało uzyskać, ale np. to ja zmobilizowałam Tuska, aby 1 mld przeszło na budowę metra – skomentowała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
O Kościele i o Polsce
Podczas rozmowy nie zabrakło też tematu hejtu. Poruszono wątek nie tylko afery reprywatyzacyjnej, ale także odniesiono się do kwestii religijnych. Gronkiewicz-Waltz zawsze była głęboko wierząca, była politykiem kojarzonym przede wszystkim z organizacjami katolickimi i w związku z tym niejednokrotnie podsumowywano ją jako dewotkę. Jacek Pałasiński zapytał, czy w kontekście ostatnich rewelacji niezbyt dla Kościoła przychylnych, coś się zmieniło w jej podejściu do tej instytucji.
– Moja relacja duchowa jest z Bogiem, a nie z konkretnymi ludźmi, którzy sprawują swoją służbę. W mojej rodzinnej miejscowości Kościół też miał przykre doświadczenia. Biskup w naszej parafii udzielił ślubu swojemu synowi. Od najmłodszych lat miałam więc już doświadczenia z tym, że coś może być nie tak między Ewangelią, a tymi, którzy powinni jej służyć – wspominała była prezydent Warszawy.
W wideopodcaście Hanna Gronkiewicz-Waltz opowiadała także o czasach, gdy była prezesem Narodowego Banku Polskiego, a także gdy pełniła funkcję wiceprezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Ciekawych wątków podczas rozmowy z Jackiem Pałasińskim nie zabrakło, jednak warto przywołać jeszcze ostatnie pytanie, które prowadzący zadał swojej rozmówczyni. – Co czeka Polskę? – zapytał Pałasiński.Krycie pedofilii uważam, że jest po prostu karygodne. Niemniej jednak widzę, że papież Franciszek się za ten problem bierze i jakieś zmiany, choć według niektórych powolne, nadchodzą. Ja podkładam nadzieje nie w ludziach, ale w Panu Bogu.
– Dzieje się źle na całym świecie. W Polsce jest ogromny podział społeczny, tak jak i w innych krajach. (...) Nasza Konstytucja nie wytrzyma, bo mamy ją zepsutą. (...) I to jest straszne, bo ten dorobek 30 lat, który ja uważam za pozytywny, inni uważają za negatywny, jest w zasadzie wyrzucony w kąt. Długo nasze dzieci będą musiały to reperować. Tak naprawdę wszystko zostaje w rękach ludzi – podsumowała Hanna Gronkiewicz-Waltz.