Lupin powrócił, a my bawimy się świetnie. 2. część hitu Netflixa to powtórka z (przedniej) rozrywki
Pierwsza część "Lupina" – francuskiego serialu Netflixa, który nieoczekiwanie stał się ogromnym hitem na świecie – pozostawiła widzów z niedosytem i chrapką na więcej. Na szczęście nie musimy już dłużej czekać – kolejne odcinki przeboju z Omarem Sy czekają na włączenie "play". Ja już to zrobiłam i spieszę donieść, że część druga jest tak samo dobra (i naiwna) jak pierwsza. Assane Diop znowu skradnie serca serialomaniaków. Chociaż nie wszystkich.
- "Lupin: część 2" to kontynuacja francuskiego serialu Netflixa "Lupin", który stał się ogromnym hitem.
- Omar Sy wraca jako genialny, charyzmatyczny złodziej Assane Diop i znowu kradnie całe show.
- Nowe odcinki "Lupina" to ponownie świetna rozrywka – pełna akcji i zwrotów akcji, chociaż zupełnie pozbawiona jakiejkolwiek logiki.
Skąd taki sukces serialu o Assane Diopie, który zafascynowany powieściami Leblanca staje się współczesnym Arsène Lupinem? Możemy gdybać, ale nie sposób nie wymienić trzech czynników, które bez wątpienia przyczyniły się do ogromnego sukcesu produkcji George'a Kaya i François Uzana: lekkiej, dynamicznej i zabarwionej humorem formy, kryminalnej intrygi pod szyldem filmowego podgatunku "heist" (który ma się dobrze, jak nigdy, przykład: hiszpański "Dom z papieru") oraz charyzmy i uroku Omara Sy, odtwórcy głównej roli.
Widzowie tak pokochali "Lupina", że otwarcie pomstowali na Netflixa, który podzielił sezon na dwie pięcioodcinkowe części i przerwał opowieść w kluczowym momencie. Pytanie "kiedy nowe odcinki?" pojawiało się w komentarzach na fanpage'u platformy na Facebooku przy każdej możliwej okazji. W końcu się doczekaliśmy i... jest naprawdę dobrze.
Assane Diop powraca
Dla przypomnienia: Assane Diop to prawie 40-letni mąż i ojciec o wyjątkowo niestabilnym stylu życia. Paryżanin jest złodziejem, ale nie byle jakim. Diop tak uwielbia książki o Arsènie Lupinie, że postanowił być jak literacki mistrz złodziejskiego fachu. Opanował złodziejskie sztuczki, jest geniuszem kamuflażu, ma "łeb nie od parady", a swoją charyzmą i urokiem potrafi omamić każdego. Jednym słowem: to serialowy bohater idealny.W pierwszej części "Lupina" Diop zademonstrował nam nie tylko swoje imponujące umiejętności, ale również niebezpieczeństwa, z jakimi wiąże się jego kryminalna egzystencja w szarej strefie. Bohater, który w pierwszym odcinku robi spektakularny skok na Luwr, ma wpływowych wrogów: bogatą rodzinę Pellegrinich, których obwinia za śmierć swojego ojca, imigranta z Senegalu.
Fot. Netflix
Nowe odcinki są bezpośrednią kontynuacją pierwszej części, dlatego trudno opowiedzieć ich fabułę bez spoilerów i psucia zabawy widzom. To jednak powtórka z rozrywki, dlatego nie spodziewajcie się niczego nowego. Znowu czekają nas wciągające intrygi, dynamiczne pościgi, kryminalne skoki, nieoczekiwane zwroty akcji oraz dużo iście francuskiego humoru. Wszystkie w rytmie energicznej muzyki i w miejskiej scenerii Paryża.
Społeczeństwo kontra system
Podobnie jak w części pierwszej kryminalne przygody Diopa nie są najważniejsze w serialu z Omarem Sy. Dużą część każdego odcinka zajmują retrospekcje z młodości Assane'a, które budują warstwę emocjonalną hitu Netflixa i nadają mu głębi. I mają one strategiczne znaczenie dla całości.Fot. Netflix
Jego personalna vendetta na kapitalistycznym bogaczu z wpływowej rodziny nabiera więc w tym kontekście wręcz symbolicznego znaczenia. Diop, człowiek z ludu, reprezentant wielokulturowego francuskiego społeczeństwa, kontra pieniądze, system i koneksje.
Fot. Netflix
Scenarzyści George Kay i François Uzan postarali się o ich "backstory", dopisali dla nich oddzielne watki i pogłębili relacje między bohaterami, co powinno ucieszyć wszystkich, którzy w serialu "Lupin" szukają nie tylko niezobowiązującej rozrywki, ale również pełnokrwistych i poruszających ludzkich opowieści.
Logiki tu za grosz
"Oglądając "Lupina" trzeba jednak pamiętać, że – mimo że akcja dzieje się we współczesnej Francji – serial jest luźno oparty na przygodach słynnego złodzieja. To sprawia, że hit Netflixa jest zupełnie nierealistyczny. Diopowi wszystko się udaje, co może już momentami denerwować. Trudno być aż tak perfekcyjnym. Ale mówimy w końcu o serialu, który ma być czystą rozrywką – można przymrużyć na to oko" – pisałam w recenzji pierwszej części "Lupina".W tej kwestii nic się zmieniło. Większość kryminalnych poczynań Diopa nie ma żadnego sensu. – Skąd bohaterowie wzięli się w tym miejscu? Jak on to zrobił? Przecież to niemożliwe! – mówimy do ekranu, ale zanim zdążymy się nad tym zastanowić, fanuła biegnie do przodu. I chyba taki był cel scenarzystów: "szybko, zanim zorientują się, że to nielogiczne!".
Czytaj także: Obejrzałeś "Lupina" i nie wiesz co zrobić ze swoim życiem? Oto 6 seriali Netflixa w podobnym stylu
Czy to przeszkadza w seansie? Podobnie jak w przypadku pierwszych pięciu odcinków to zależy od naszego nastawienia. Jeśli uwielbiamy główkować podczas seansu, dopatrujemy się we wszystkim drugiego dna, a logika to nasze drugie imię, to nie jest serial dla nas. A jeśli po prostu liczymy na prostą i przyjemną rozrywkę, jesteśmy w domu. Ja podczas oglądania "Lupina" "wyłączam mozg" i bawię się przednio.Tę zabawę i przymykanie oczu na fabularne głupotki zawdzięczamy również Omarowi Sy. Francuska gwiazda znowu kradnie cale show. Sy pokazuje w "Lupinie", że jest do roli genialnych cwaniaków o wielkim sercu wprost stworzony. Jego charyzma, humor i urok to olbrzymi atut serialu Netflixa. Jeśli nie dla rozrywki i Paryża warto "Lupina" włączyć właśnie dla niego.