Niewiele książek da wam tyle tematów do rozmów. “Dobre wieści” trzeba przeczytać z dzieckiem

Monika Przybysz
“Dobre wieści” to książka dla odważnych rodziców. Takich, którzy niezależnie od czasu i miejsca nie boją się odpowiadać na trudne pytania. Bo możecie być pewni, że po jej przeczytaniu wasz dziewięciolatek wykorzysta każdą możliwą okazję do dyskusji o kryzysie klimatycznym, polityce czy zrównoważonym rolnictwie. Czy warto zdobyć się na taki heroizm? Zdecydowanie.
Fot. materiały prasowe
Żarty żartami, ale “Dobre wieści” naprawdę mają gigantyczny potencjał. Ich autorka, Rashmi Sirdeshpande, postanowiła bowiem podejść do swoich czytelników jak do ludzi, co wśród pisarzy tworzących literaturę faktu spod znaku 9+ nie zdarza się znowu tak często.

Nie ma tu więc owijania dorosłych tematów w dziecięcą bawełnę: nierówności społeczne, prawo wyborcza, problemy z dostępem do służby zdrowia czy wody pitnej — Sirdeshpande wszystkie te tematy omawia delikatnie, dowcipnie i z klasą, ale nigdy wybiórczo.

I nic w tym dziwnego, skoro jednym z celów książki jest nauczyć dzieci, jak oddzielać fake newsy od rzetelnych, sprawdzonych i wiarygodnych wiadomości. A przy tym obudzić w nich ciekawość świata, nauczyć otwartości, tolerancji, ale i odpowiedzialności za otaczającą nasz rzeczywistość.


Sirdeshpande zdecydowanie posiada “kwalifikacje”, aby tworzyć literaturę dla dzieciaków głodnych wiedzy. Sama zaspokoiła go w znaczącym stopniu, rozpoczynając dorosłe życie w zawodzie prawniczki, szybko jednak dochodząc do wniosku, że to literatura jest jej powołaniem.

W rozmowie z naTemat autorka “Dobrych wieści” przekonuje, że dla dzieci nie ma “trudnych tematów”, są tylko takie, na które rodzicom trudno z nimi rozmawiać.
Rashmi SirdeshpandeFot. materiały prasowe
Co poradziłaby Pani dzieciom, których rodzice nie lubią dyskutować, za to uwielbiają argument w rodzaju: „Porozmawiamy, jak dorośniesz”?

Rozumiem, skąd takie podejście się bierze. Wiem, że te tematy są ciężkie i skomplikowane, ale na ich miejscu powiedziałabym: „Proszę, ta książka pomoże ci te sprawy zrozumieć”.

Została ona napisana z wielką wrażliwością i szacunkiem dla dzieci – w końcu spędziliśmy dni, tygodnie i miesiące na zastanawianiu się, jak powinna brzmieć. Niech to będzie łagodne wprowadzenie do tych zagadnień. Wiem, że są to czasem bardzo trudne kwestie, ale książka nie tylko je prezentuje i wyjaśnia, ale oferuje tak wiele inspiracji i otuchy, że sprawy ulegają zmianie i każdego dnia świat staje się lepszy.

Pandemia, wojny, ataki terrorystyczne, klęski żywiołowe, a na dokładkę polityka, globalne ocieplenie, zdrowie i gospodarka międzynarodowa - o nich wszystkich pisze pani z “Dobrych wieściach”. Czy dzieci w ogóle powinny się tym zamartwiać? Czy dzieciństwo nie powinno być beztroskie i błogie?

Dzieci są dziś o wiele bardziej świadome największych problemów trawiących nasz świat niż my byliśmy w ich wieku. W końcu otoczone są starszym rodzeństwem czy dorosłymi, którzy nieustannie przyswajają wiadomości, często za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Obawy przekazywane z drugiej ręki mogą być bardzo przytłaczające i stresujące. Chciałam napisać książkę, która utwierdzi je w przekonaniu, że jest wiele powodów do nadziei i że naprawdę wszystko będzie dobrze.

Ostatnie zdanie Dobrych wieści brzmi: „Moim celem było wzbudzić w was nadzieję”. Nadzieję na co? To sugeruje, dość pesymistycznie, że świat w którym żyjemy nie jest specjalnie przyjazny i bezpieczny…

Chcę, żeby dzieci miały nadzieję, co do naszego świata i jego przyszłości. Chcę, żeby widziały, że dzieje się bardzo wiele dobrych rzeczy i robi je tak wielu dobrych ludzi, i że mimo wielu wyzwań, jakie czekają nas na naszej planecie, razem stawimy im czoła.

Dla kogo napisała Pani Dobre wieści? Kto będzie idealnym odbiorcą tej książki?

Napisałam tę książkę dla dzieci w wieku 9+, ale tak naprawdę dla każdego (dziecka lub dorosłego!), kto potrzebuje usłyszeć, że świat nie jest taki zły, jak nam się wydaje; że dokonaliśmy już tyle i że jest wielu ludzi, którzy robią niesamowite rzeczy, by uczynić nasz świat lepszym.

Jest to książka dla każdego dziecka, które chce wiedzieć, jak omijać fałszywe informacje, nauczyć się dostrzegać fakty i formułować własne opinie, a także dla każdego dziecka, które chce dowiedzieć się więcej o naszej planecie, największych wyzwaniach, przed którymi stoimy, i niesamowitych rzeczach, które robimy, by im sprostać.

Czy liczy Pani na to, że “Dobre wieści” przeczytają również rodzice? Czy o nich również Pani myślała podczas pisania?

Bardzo bym chciała, żeby dorośli przeczytali tę książkę. Napisałam ją dla dzieci, ale nie zapomniałam też o rodzicach i nauczycielach.

Chciałam napisać książkę, która pomoże rozpocząć ważne dyskusje na temat świata, w którym żyjemy, będzie zachęcać do zgłębienia naprawdę ważnych tematów. Jest napisana w bardzo przystępny sposób, więc młodzi czytelnicy z pewnością mogą ją przeczytać sami, ale – jak mi się wydaje – zyskałaby większą siłę przekazu, gdyby do jej czytania przyłączyli się dorośli!
Fot. materiały prasowe
W “Dobrych wieściach” przeczytamy o szczepionkach, weganizmie, ruchu LGBT – to tematy, które wciąż potrafią wzbudzać zażarte dyskusje. Dlaczego tak ważne jest, aby dzieci miały w tej sprawie swoje zdanie?

Dzisiejsze dzieci dorastają w świecie mediów społecznościowych, gdzie fałszywe informacje są powszechniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Ważne, aby dzieci potrafiły szukać faktów, analizować je i myśleć krytycznie o wszystkim, co widzą, słyszą i czytają, aby mogły dojść do własnych wniosków. To bardzo ważna umiejętność, z którą warto dorastać.

Gdyby musiała Pani ograniczyć swoją książkę do jednego tylko rozdziału, to do którego?

Chyba trochę pooszukuję i wybiorę Wprowadzenie. Omawia ono temat fałszywych wiadomości i to, jak je zauważyć. Analizuje, dlaczego media mają tendencję do skupiania się na negatywnych informacjach i dlaczego ma to tak silny wpływ na nas. Skupia się na faktach i na dobrych wieściach. Na wszystkich tych dobrych rzeczach, które mają miejsce na świecie.

Aktywizm ma dzisiaj bardzo młodą twarz. Gretha Thunberg, Malala Yousafzai i inni codziennie dowodzą, że wiek to tylko liczba. Kiedy jest najlepszy moment, aby zacząć rozmawiać z dziećmi na „ważne” tematy?

Uważam, że na rozmowy z dziećmi o takich ważnych sprawach nigdy nie jest za wcześnie. Dzieci to rozumieją. Naprawdę. Rozumieją takie pojęcia jak uczciwość i sprawiedliwość oraz potrzebę dbania o naszą planetę. Nawet najmłodsze dzieci potrafią zrozumieć te kwestie i, co więcej, one naprawdę chcą coś zmienić.

Jakie są, Pani zdaniem, najważniejsze cechy dobrej książki dla dzieci? Czy ten kanon wartości zmieniał się na przestrzeni lat?

Myślę, że dobre książki dla dzieci napisane są z prawdziwym szacunkiem dla czytelnika i tego, do czego jest zdolny. Wzbudzają ciekawość, inspirują rozmowy i w jakiś sposób poruszają czytelnika – mogą to osiągnąć poprzez rozśmieszenie, skłonienie do przemyśleń lub po prostu odczucia czegoś. Tak było zawsze i mam nadzieję, że tak będzie również w przypadku moich książek.

Czy w dzieciństwie czytała Pani podobnie poważne lektury? Jakie książki z tamtych lat wspomina Pani najlepiej? Które dały Pani najwięcej do myślenia?

Kiedy dorastałam, nie mieliśmy takich książek! Pokochałabym je! Literatura faktu jest dziś po prostu niesamowita. Uwielbiałam ten gatunek jeszcze jako dziecko, ale wtedy te książki były inne: traktowały o faktach, często ilustrowały je fotografie, ale nie były aż tak zabawne, z tak piękną grafiką. Zawsze jednak podobała mi się ta część biblioteki z książkami o innych światach i faktach oraz z zagadkami! Zostawiały mi przestrzeń do myślenia!

Które dziecięce książki inspirują Panią najbardziej jako autorkę?

JEST ICH TAK WIELE. Uwielbiam poezję Doma Conlona i Nikity Gill, literaturę faktu Isabel Thomas i Leisy Stewart-Sharpe. Wiem, bardzo się różnią od tego, co ja piszę, ale inspirują mnie do pisania w sposób jasny i prosty, porywający, ekscytujący i inspirujący, do pisania najlepszych książek dla czytelników. Mam jednak wiele źródeł inspiracji! Począwszy od ludzi wokół mnie (takich jak moi rodzice i moje dzieci) po rzeczy, które widzę, słyszę i czytam. To uruchamia łańcuch myśli i zanim się zorientuję, mam już zalążek pomysłu na książkę!

Na koniec nieco przewrotnie: kto w większym stopniu jest w stanie zmienić świat: autor książek dla dzieci czy prawnik?

Nie wiem… Na pewno są prawnicy, którzy robią niesamowite rzeczy. Mogę tylko powiedzieć, że dla mnie to właśnie pisanie książek, które będą inspirować i dodawać otuchy dzieciom na całym świecie, napełniać je nadzieją, wydaje się właściwe. To jest mój mały sposób na zmienianie świata.

Artykuł powstał we wspólpracy z wydawnictwem Insignis.