"Gra na Maksa", czyli zupełnie nieśmieszny KOMEDIOWY serial TVP. To festiwal żenady

Żaneta Gotowalska
TVP wyspecjalizowało się w tworzeniu seriali na mistrzostwa. Seriali, które z założenia mają być komediowe, a które powielają już dawno nieśmieszne żarty o tym, jak to mężczyźni mają, he he, źle ze swoimi partnerkami, które nie kibicują i jak to one chcą facetom, he he, zawłaszczyć ten ich męski świat. Panie, panowie, oto "Gra na Maksa".
Serial "Gra na Maksa" Screen VOD TVP
Kiedy przy ostatnich mistrzostwach świata TVP wyskoczyło z serialem "Trzecia połowa", myślałam, że gorzej być nie może. Tymczasem stacja potraktowała to jako wyzwanie. Wąsaty wujek z wesela wkracza na salony ze swoimi sucharami i krzyczy: potrzymaj mi piwo.

Czytaj więcej: Mamy skład Polaków na mecz ze Słowacją

"Serial Gra na Maksa to seria komediowych scen z życia Maksa i Ali dla miłośników piłki nożnej i nie tylko. On jest wielbicielem tego sportu, ona jego świeżo upieczoną partnerką, która chciałaby tylko, by jej ukochany poświęcił jej trochę uwagi. Jak jednak pogodzić to wszystko ze sobą zwłaszcza teraz, gdy trwa Euro?" – czytamy w opisie serialu, przygotowanym przez TVP. W rol obserwatorów i komentatorów ich perypetii - komentator Telewizji Polskiej – Jacek Laskowski oraz były reprezentant Polski – Sebastian Mila.


Pierwszy odcinek pokazuje, jak Ala wprowadza się do Maksa akurat przed Euro 2020. Mamy więc standardzik: dziewczyna, która nie interesuje się sportem i chłopak, który musi zmagać się z jej podejściem do piłki. Kiedy Maks mówi, że przestawiona przez Alę kanapa nie ma dobrego układu, bo stoi bokiem do telewizora, a on przecież zamierza oglądać 2-3 mecze dziennie, jego dziewczyna odpowiada, że jej były być może był wyższy, ale Maks ma za to ogromne poczucie humoru. No bo jak to 2-3 mecze dziennie?

W drugim odcinku dziewczyna snuje plany o wspólnym spędzaniu czasu w weekend, a chłopak? O ustawieniu Anglików w jednym z meczów. Efekt? Ona cała w dąsach. No bo jak inaczej.

Odcinek trzeci – zakupy na stacji benzynowej. Maks spotyka kolegę, którego nie do końca pamięta. Wszystko kręci się wokół zazdrosnej dziewczyny. A do tego totalnie nieśmieszne komentarze Laskowskiego i Mili.

Czytaj więcej: Pierwsze mecze Polaków to horrory

Odcinek czwarty, równie "zabawny", co jego poprzednicy. Maks przygotował śniadanie dla swojej kobiety. Przedstawił jej również zasady, które obowiązują podczas meczów Polaków. W tym taką, że może odzywać się jedynie w trakcie przerwy. No bo jak inaczej.

Czy dojdzie do przełamania i facet zainteresuje kobietkę piłką nożną, a ta zakocha się nie tylko w piłkarzu na boisku, ale i w pięknej grze tej czy innej drużyny? Być może do końca Euro 2020 coś się wydarzy.

Odcinki są krótkie, trwają zaledwie kilka minut. Być może to właśnie dlatego nie udało mi się ani razu zaśmiać. Bo na pewno nie dlatego, że jakoś co najmniej w ubiegłym wieku wyczerpała się formuła śmieszności żartów z kobiet nie-kibiców i mężczyzn, którzy tak strasznie muszą się męczyć ze swoimi partnerkami, które nic a nic nie kumają, co to ten spalony i którzy to nasi.