Wreszcie przestaną patrzeć na nich jak na bastion PiS. "Rzeszów taki nie był, ale tak nas widzieli"

Katarzyna Zuchowicz
Kto z was, gdzieś na drugim końcu Polski, nie wrzucał ich kiedyś do jednego worka razem z całym Podkarpaciem? Mieszkańcy Rzeszowa tłumaczyli, że nie są żadnym bastionem PiS, ale i tak przypinano im taką łatkę. Dziś miasto triumfuje, stało się bohaterem. Cała Polska wreszcie patrzy na nie inaczej. – Opinia o nas była bardzo krzywdząca – przyznają mieszkańcy.
Rzeszów postrzegany był jako bastion PiS, choć nim nie jest. Dzięki zwycięstwu Konrada Fijołka cała Polska patrzy dziś na miasto inaczej. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Chyba od zawsze tak ich postrzegano, choć Rzeszów przez 18 lat prowadził prezydent, który był kiedyś członkiem SLD i w wyborach popierało go ok. 70 proc. mieszkańców. Ale przyjęło się, że Podkarpacie to bastion PiS, więc wielu rodaków również Rzeszów tak traktowało. Ale czy słusznie?


"Nadzieja na wolność narodziła się na Podkarpaciu – w bastionie PiS", "Brawo Rzeszów – bastion PiS", "Dotkliwa porażka PiS w jego bastionie" – to tylko kilka komentarzy z Twittera po zwycięstwie Konrada Fijołka. Radość jest wielka, ale trzeba przyznać, część internautów szybko ripostowała, że Rzeszów wcale takim bastionem nie jest. Może teraz, przy okazji tak wielkiej wygranej kandydata opozycji, Rzeszów raz na zawsze upora się z takim wizerunkiem?

PiS nie rządzi od 20 lat


– Samo miasto nigdy bastionem PiS nie było. Od blisko 20 lat PiS nigdy tutaj nie rządził. Postrzeganie Rzeszowa jako perły w koronie w bastionie PiS było bardzo błędnym założeniem. Pokazywały to kolejne wybory, gdzie wygrywał prezydent Tadeusz Ferenc, który nijak nie był związany z PiS. Tutaj nawet Duda zdecydowanie nie wygrał. Opinia o Rzeszowie i rzeszowianach była bardzo krzywdząca – zaznacza od razu Mariusz Włoch, redaktor prowadzący, szef działu informacji w podkarpackim dzienniku "Super Nowości", który współpracuje z rzeszowskim portalem Supernowosci24.pl.

Sam nie raz w czasie wizyt gdzieś w Polsce osobiście słyszał, że pochodzi z bastionu PiS. Na przykład podczas obchodów 30-lecia wyborów 1989 roku w Gdańsku reagowano: "O, z Rzeszowa, wy tam macie bardzo ciężko". Odpowiadał: "Nie aż tak, jakoś dajemy radę".

– Kontekst tych wypowiedzi był jasny i prosty. Dawano nam do zrozumienia, że jesteśmy z bastionu partii, która na Wybrzeżu nie do końca jest tolerowana. A przede wszystkim wartości, jakie prezentuje, są sprzeczne z ruchem Solidarności. Ale za każdym razem, gdzie się nie pojawiłem, Rzeszów utożsamiany był z tym, że jest centrum Podkarpacia, w którym PiS zawsze zwycięża. I nikt nawet nie zadawał sobie trudu, żeby sprawdzić, jakie są realia – podkreśla.

Jak głosuje Rzeszów

W ostatnich wyborach parlamentarnych PiS zdobył w mieście niecałe 43 proc. głosów, Koalicja Obywatelska – 26,78 proc., Lewica – 12,28 proc., a PSL – ponad 7 proc.

Dla porównania, w całym rzeszowskim okręgu PiS miał prawie 68 proc. poparcia, a KO niecałe 11 proc. Z kolei w wyborach prezydenckich 2020 Rzeszów na mapie PKW widnieje niemal jako biała plama w porównaniu do innych miejsc Podkarpacia. Andrzeja Dudę poparło tu 50,32 proc. wyborców, a Rafała Trzaskowskiego – 49, 68 proc. W całym okręgu rzeszowskim obecny prezydent otrzymał już niemal 76 proc. poparcia. Lokalne realia są zaś takie, że ostatnia kadencja PiS w Rzeszowie tak naprawdę miała miejsce w 2002 roku. Tadeusz Ferenc pokonał wtedy Andrzeja Szlachtę z AWS i tak już zostało.

– Od tamtego czasu nikt z PiS nawet nie zbliżył się do wyniku 35 proc. poparcia w Rzeszowie. Postrzeganie miasta przez pryzmat tego, że PiS odnosi tu świetny, spektakularny sukces, było naprawdę bardzo krzywdzące dla wielu, wielu rzeszowian. A już przysyłanie tutaj polityków niezwiązanych z Rzeszowem było jedną z większych głupot, jaką Konfederacja czy Solidarna Polska mogły zrobić. Bo my tutaj spadochroniarzy nie tolerujemy. W Rzeszowie wybiera się ludzi, a nie namaszcza – podkreśla Mariusz Włoch.

Jego gazeta w wydaniu papierowym zrobiła przed wyborami uzupełniającymi taką oto pierwszą stronę. Z tytułem "Wygrajmy, bo wolność jest w nas".
Fot. supernowosci24.pl
Mariusz Włoch

Ze strony obecnej Solidarności spotkaliśmy się z zarzutem, że bezprawnie wykorzystujemy idącego Garry Coopera ze znaczkiem Solidarności do tych wyborów. Rzeszów tęsknił za prodemokratyczną zmianą. Nasza jedynka była "żądzą takiej zmiany", a tytuł pisany solidarycą, symbolem walki o jedność i prawa człowieka, bez podziału na lepszy i gorszy sort. Rzeszowianie nie dali się przekupić, dokonali wyboru ponad partyjnymi podziałami.

Rzeszów dostał ogromną szansę


To, że Rzeszów wybiera, a nie popiera osobę namaszczoną, pokazał aż za dobrze w wyborach 13 czerwca, które w pierwszej turze wygrał wspólny kandydat opozycji Konrad Fijołek. I miasto, i nowy prezydent-elekt, od niedzieli są na ustach całej Polski.

Rzeszów dostał teraz ogromną szansę. To szansa jak nigdy. O Rzeszowie mówi dziś każdy i nagle z zupełnie innej perspektywy. Rzeszów pokazał, że nie jest miastem, którym rządzi prawica. Nie tylko pokazał, że można tu wygrać będąc w opozycji do największych sił rządzących w kraju, ale też, że zrobił to jako pierwszy. Myślę, że z pewnością odmieni to odbiór miasta, czy też zbliży postrzeganie go w Polsce do takiego, jakim Rzeszów jest w rzeczywistości. Patrzenie na niego tylko z perspektywy warszawskiej polityki jest dużym błędem – mówi naTemat Dariusz Bobak z ruchu Obywatele RP oraz z inicjatywy Nasz Rzeszów. Sam pochodzi z Wrocławia i przyznaje, że kiedyś też podobnie patrzył na ten region. Miasto zlewało się z całym województwem. – Rzeszów to nie jest duże miasto. To nie jest Warszawa, Kraków, czy Lublin. Nie wybijało się na tle regionu. Patrzyłem na Rzeszów jako na miasto jednolite z samym województwem. Tak naprawdę zmieniłem zdanie, gdy się tutaj przeprowadziłem i zobaczyłem, że miasto może jest trochę bardziej konserwatywne niż miasta na zachodzie Polski, ale z pewnością nie jest to bastion PiS, jak mogłoby się wydawać z zewnątrz. Myślę, że to była kwestia niewiedzy – mówi.

Teraz Rzeszów określa jako nieprawicową, niepisowską wyspę otoczoną morzem wyborców mocno prawicowych, konserwatywnych. Bo to region Rzeszowa wyborczo jest znacznie cenniejszy dla Prawa i Sprawiedliwości. Ale wciąż słyszał od znajomych z Polski pytania: Jak tam w Zagłębiu PiS?

– Wczoraj zadzwonił do mnie znajomy z Warszawy z gratulacjami. Powiedział, że jak w latach 80. takim światełkiem był Gdańsk i Wybrzeże, tak teraz takim światełkiem staje się Rzeszów. Myślę, że to już się stało, że Rzeszów właśnie przestaje być odbierany jako zagłębie PiS – uważa.

Nie całe Podkarpacie jest pisowskie


Na hasło "bastion PiS" poseł Lewicy z Rzeszowa, Wiesław Buż, wręcz zastrzega, że zdecydowanie zaprzecza takiemu określeniu pod adresem miasta. – Prezydent Ferenc był aktywnym członkiem lewicy i był wybierany na prezydenta. Rzeszów zawsze był pragmatycznym, mądrym społecznie i organizacyjnie miastem, stawiał na ludzi, którzy potrafią to docenić i dobrze kierować – reaguje w rozmowie z naTemat. Sam w tym uczestniczył.

Był radnym Rady Miasta Rzeszowa przez trzy kadencje, również wiceprzewodniczącym. – Jako typowo lewicowy kandydat dostałem się do parlamentu. Miałem w mieście trzeci czy czwarty wynik. To Rzeszów dal mi mandat, a nie inny okręg. Rzeszów jest inny – podkreśla.

Zaznacza też, że nie całe Podkarpacie jest pisowskie. Wymienia m.in. Mielec, Przemyśl, Krosno, Ustrzyki Dolne, Jarosław – gdzie włodarze nie są z PiS. – Nie jest tak źle. Nie wolno się poddawać. Trzeba pracować w zgodzie, w porozumieniu, mieć wspólne cele, dawać szansę na współpracę z mieszkańcami, współrządzić, a nie rządzić, co zresztą Konrad Fijołek mówił w swoich wystąpieniach. To jest przykład dobrej inności. Proszę spojrzeć na Łańcut, tam burmistrzem jest kandydat szerokiego porozumienia – zauważa poseł.

W każdym razie dziś cała Polska analizuje wyniki wyborów w Rzeszowie. Tu również to robią. Mariusz Włoch: – Żeby się teraz nie okazało, ilu jest ojców tego sukcesu. Każdy będzie chciał się pod niego podpiąć. A tak naprawdę to nie partyjność zwyciężyła w Rzeszowie, tylko jedność i solidarność rzeszowian. To trzeba na każdym kroku podkreślać. W Rzeszowie, o czym mówił Konrad Fijołek, zwyciężyła jedność rzeszowian.

– Dziś wszyscy odtrąbią sukcesy, że opozycja idzie po zwycięstwo, bo jeśli udało się w Rzeszowie, to uda się w całym kraju. Ale w Rzeszowie się udało, bo zwyciężyła jedność i solidarność. Nie łączyłbym tego z tym, co może się wydarzyć w kraju. To daleko droga – dodaje. Dariusz Bobak: – Bardzo ważne było to, że Konrad Fijołek jest człowiekiem stąd, że zgromadził wokół siebie ogromne poparcie i myślę, że poparcie partii wcale nie było najważniejsze. Najważniejsze było poparcie całej masy inicjatyw społecznych, obywatelskich. Konrad Fijołek sprawił, że ludzie z wielu środowisk po prostu potrafili dogadać się wokół jednej sprawy. To chciałbym mocno podkreślić: to nie polityka "warszawska" była tu najważniejsza.