Na wakacje z tym nie pojedziesz. Zapytaliśmy resort zdrowia o lewe zaświadczenia o szczepieniu

Żaneta Gotowalska
W sieci od dawna pojawiają się informacje o próbach załatwienia sobie fałszywych zaświadczeń o uzyskanym szczepieniu. To opcja, z której korzystać mają osoby, które nie chcą się szczepić, za to chcą "żyć normalnie" i podróżować w okresie letnim poza granice Polski. Co na to Ministerstwo Zdrowia?
Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Pierwsze oferty kupna zaświadczeń o szczepieniach przeciwko COVID-19 bez konieczności udania się na szczepienie i poddania się ukłuciu pojawiły się w USA w połowie stycznia tego roku. Są dostępne w sieci, m.in. na eBay czy Facebooku. Te dwie platformy starają się blokować działalność oszustów.
Screen z jednej z grup na Facebooku
Chętnych do ich kupowania jest mnóstwo. Bo i okres wakacyjny rozkręca się w najlepsze. W wielu krajach, żeby uniknąć uciążliwej kwarantanny, trzeba okazać zaświadczenie o szczepieniu. Co wtedy, kiedy ktoś szczepić się nie chce, ale wyjechać już tak? Jak to zwykle w takich sytuacjach - zaczyna się kombinowanie i szukanie sposobu "na lewo".

"Bez fizycznej wizyty w szpitalu i laboratorium"

W sieci można kupić (prawie) wszystko. Od możliwości kupna szybszego skierowania na szczepienie (kiedy jeszcze nie wszystkie grupy wiekowe były do niego dopuszczone), przez negatywny wynik testu na koronawirusa (koszt ok. 150 zł), po lewe zaświadczenie o zaszczepieniu (koszt ok. 200 zł).


Dotarliśmy do jednego z takich ogłoszeń. Żeby nie promować tego typu transakcji, nie podajemy strony, na której można znaleźć propozycję lewego zakupu.
Screen ze strony z ogłoszeniami
"Zaświadczenie o szczepieniu przeciw COVID-19 w 24h. Negatywny wynik testu na COVID-19 w 24h. Bez wychodzenia z domu" - czytamy w ogłoszeniu. I dalej: "Oferujemy zaświadczenie o szczepieniu przeciw COVID-19 wraz z zaświadczeniem lekarskim. Bez fizycznej wizyty w szpitalu i laboratorium".
Screen ze strony z ogłoszeniami
Na potrzeby swojego tekstu z zakupu takiego zaświadczenia skorzystał dziennikarz money.pl, który kupił takie zaświadczenie, jednak do publikacji swojego tekstu nie otrzymał wersji papierowej, a jedynie wersję online. 200 zł musiał zapłacić... w bitcoinach, czyli wirtualnej walucie.

Czytaj więcej: Antyszczepionkowcy i negujący koronawirusa zamienili się w tych, których sami krytykowali

Co z tego, że dokument jest sfałszowany, co z tego, że jego wiarygodność łatwo podważyć, skoro można załatwić od ręki i nie musieć się szczepić - pomyślą niektórzy. Zapytałam o te "lewe" dokumenty Ministerstwo Zdrowia.

"Szanse, że sfałszowany dokument spełni kryteria weryfikacji, są niskie"

Otrzymałam informację, że Ministerstwo Zdrowia nie otrzymuje sygnałów dot. prób fałszowania danych na etapie ich wprowadzania.
Ministerstwo Zdrowia

Resort zdrowia i Centrum e-Zdrowia odpowiada za bezpieczeństwo wprowadzonych już danych i ich integralność w kontekście wystawianych certyfikatów. Dokładamy starań, by wprowadzane dane były bezpieczne, zwalidowane i umożliwiały wystawianie wiarygodnych zaświadczeń w systemie Unijnych Certyfikatów Covid.

Osobami uprawnionymi do wprowadzania danych w systemie są przedstawiciele następujących zawodów: lekarz, dentysta, felczer, pielęgniarka, położna, farmaceuta, ratownik medyczny, asystent medyczny.

– Resort jest świadomy obrotu sfałszowanymi zaświadczeniami o szczepieniu (głównie w UE, nie w Polsce), które są dostępne w internecie. Nie rekomendujemy praktyk posługiwania się takimi dokumentami, ponieważ system wydawania certyfikatów w Polsce jest oparty na indywidualnych identyfikatorach dokumentów, które są poddawane weryfikacji w momencie okazania. Potwierdzana jest także tożsamość posiadacza takiego certyfikatu. Szanse na to, że sfałszowany dokument spełni kryteria weryfikacji, są niskie – dodano w Ministerstwie Zdrowia.

Zanim więc ktokolwiek zastanowi się nad kupowaniem lewego zaświadczenia o szczepieniu, warto raz jeszcze rozważyć czy zamiast kłopotów z prawem i wyjazdem, nie zafundować sobie bezpieczeństwa i nie dołączyć do ponad 10 mln w pełni zaszczepionych Polaków.