Koniec Euro 2020 dla Polaków. Nasz koszmar się ziścił, Robert Lewandowski to za mało

Krzysztof Gaweł
Reprezentacja Polski odpadła z Euro 2020. W Sankt Petersburgu nie było cudu, Biało-Czerwoni przegrali po zażartej walce ze Szwedami 2:3 (0:1) i po raz kolejny okazało się, że sam Robert Lewandowski to za mało. Kapitan strzelił dwa gole, ciągnął nasz zespół za uszy do 1/8 finału, ale rywale wypunktowali nasze słabe strony. Niestety, drużyna Paulo Sousy nie zasłużyła na walkę o ćwierćfinał ME.
Po dramatycznej walce ze Szwedami Polacy żegnają się z Euro 2020 Fot. DMITRY LOVETSKY/AFP/East News
Mecz ze Szwecją, rywalem niezwykle dla nas trudnym, który wygrywał z Polakami niemal w każdych okolicznościach, miało zadecydować o losach Biało-Czerwonych w finałach Euro 2020. Trzy Korony od wielu lat ogrywają nas jak i kiedy chcą, przyszedł zatem czas na rewanż i wygraną w Sankt Petersburgu. Wszyscy wierzyliśmy, że tym razem kadra Paulo Sousy zaskoczy i ogra Szwedów, by uratować marzenia o sukcesie w turnieju.
Czytaj także: Koniec kalkulacji, ze Szwecją tylko zwycięstwo. "Nieważne jak, nieważne kto strzeli"

Bardzo szybko podniosła i radosna atmosfera meczu ustąpiła miejsca żałobie i niedowierzaniu. Szwedzi ruszyli na nas od pierwszej akcji, a Polacy byli tym stanem rzeczy porządnie zaskoczeni. Na tyle, że już w 2 min. dwa koszmarne błędy w polu karnym umożliwiły dojście do pozycji strzeleckiej Emilowi Forsbergowi, który z wielkim spokojem otworzył wynik meczu.

Pierwszy kwadrans to był dla nas szok i powolny powrót do gry, Trzy Korony dominowały na murawie. A nasz zespół przechodził ciężkie chwile, ale wreszcie się zerwał do walki. W 14. minucie Bartosz Bereszyński zatrzymał rajd Alexandra Isaka, a po chwili nasi wyszli z kontrą, którą przerwali od razu bardzo zdecydowani w obronie rywale. Polacy wrócili do gry.

Szybko wywalczyliśmy rzut rożny, w 17. minucie powinien zakończyć się bramką dla reprezentacji Polski. Piłka trafiła do Roberta Lewandowskiego, ten uderzył głową, ale trafił w poprzeczkę. Futbolówka wróciła na głowę naszego kapitana, uderzył ponownie i znów była poprzeczka. Niebywałe! Następnie nasi opadli bramkarza rywali jak wściekłe psy, Robin Olsen zdołał złapać piłkę.


Do końca pierwszej odsłony Biało-Czerwoni napierali, atakowali i szukali gola. Szwedzi oddali nam pole, czekali na kontry, ale nie byli w stanie podwyższyć. Ale bronili kapitalnie, kontrolowali Roberta Lewandowskiego w polu karnym, pilnowali wahadłowych Kamila Jóźwiaka i Tymoteusza Puchacza. A w środku pola zagęścili strefę tak, że nie dało się zmieścić piłki.

Przekonał się o tym Piotr Zieliński, zablokowali jego dobre uderzenie. Robin Olsen dwa razy uprzedził przed bramką "Lewego", a później kapitalnie obronił kolejny strzał Piotra Zielińskiego. Dobrze atakował nasz zespół, brakowało wykończenia, zimnej krwi oraz gola. I w ten sposób pozostało nam 45 minut, by uratować Euro 2020 w Sankt Petersburgu.

Świetnie nasi rozpoczęli drugą połowę, zaraz po wznowieniu gry kropnął z dystansu Piotr Zieliński, ale znakomicie odbił piłkę Robin Olsen. Za chwilę nasz pomocnik próbował szczęścia z pola karnego, ale został zablokowany. I znów próbowaliśmy z dystansu, Olsen obronił po raz kolejny, uderzał Grzegorz Krychowiak. Ależ ciężko było zaskoczyć bramkarza rywali.

Szwedzi dobrze bronili, a w 59. minucie rezerwowy Dejan Kulusevski wyprowadził książkową kontrę, podał w polu karnym do Emila Forsberga, a ten zmieścił piłkę przy słupku polskiej bramki i wydawało się, że rozstrzygnął mecz. Nic nie szło w środę po myśli Polaków, wszystko układało się przeciw nam, a zespół nie potrafił pomóc szczęściu.

Sprawy wziął zatem w swoje ręce Robert Lewandowski, dwie minuty po straconej bramce ruszył nasz kapitan lewym skrzydłem, wpadł w pole karne i przymierzył wspaniale, dając drużynie nadzieję na sukces. Cudowną zdobył bramkę, w niezwykle trudnym momencie i pokazał, że jest liderem z prawdziwego zdarzenia. A nam pozostało 30 minut nadziei na wielkie zwycięstwo.

Ruszyli do ataku piłkarze Paulo Sousy, w 65. minucie rezerwowy Jakub Świerczok strzelił bramkę z bliskiej odległości, ale sędzia wskazał, że był na pozycji spalonej. Powtórka VAR wykazała, że pomylił się o kilkanaście centymetrów. Nasi rywale zaczęli zabijać mecz, usypiali, rozbijali akcje, przerywali je i nie kwapili się do ataku. Polacy byli bezradni.

A Paulo Sousa rzucił wszystkie siły do gry, Kacpra Kozłowskiego oraz Przemysława Płachetę i czekaliśmy na jakiś cud. W 84. minucie Robert Lewandowski doprowadził do remisu 2:2. Wrzucił piłkę w pole karne Przemysław Frankowski, Szwedzi się zagapili i "Lewy" został sam przed bramkarzem. Uderzył bez namysłu, przedłużając nasze nadzieje na triumf w meczu i pozostanie w turnieju.

Ostatnie minuty meczu to były dramatyczne ataki Polaków i zażarta defensywa Szwedów. W 90. minucie Robert Lewandowski mógł zaskoczyć Robina Olsena, ten wyszedł obronną ręką z całej sytuacji, a chwilę później Trzy Korony zgarnęły triumf i pierwsze miejsce w grupie. Victor Claesson wykorzystał lukę w naszej obronie, pokonał Wojciecha Szczęsnego i ustalił wynik meczu na 3:2.

Niestety, odpadliśmy z finałów Euro 2020. Sam Robert Lewandowski to za mało.

Szwecja - Polska 3:2 (1:0)
Bramki: Emil Forsberg (2, 59), Victor Claesson (90) - Robert Lewandowski (61, 84)
Żółte kartki: Marcus Danielson - Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik
Sędziował: Michael Oliver (Anglia)
Widzów: ok. 15 000
Bohater meczu: Emil Forsberg (Szwecja)
Polska: Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek – Kamil Jóźwiak (61. Jakub Świerczok), Grzegorz Krychowiak (79. Przemysław Płacheta), Piotr Zieliński, Mateusz Klich (73. Kacper Kozłowski), Tymoteusz Puchacz (46. Przemysław Frankowski) – Karol Świderski, Robert Lewandowski.
Szwecja: Robin Olsen - Mikael Lustig (68. Emil Krafth), Victor Lindeloef, Marcus Danielson, Ludwig Augustinsson - Sebastian Larsson, Kristoffer Olsson, Albin Ekdal, Emil Forsberg (77. Victor Claesson) - Robin Quaison (55. Dejan Kulusevski), Alexander Isak (68. Marcus Berg).