Były zakonnik zaatakował księdza we wrocławskim kościele. Zapadł prawomocny wyrok
Były zakonnik, Zygmunt W. został skazany za dźgnięcie nożem księdza w kościele na wyspie Piasek. Do zdarzenia doszło 10 czerwca 2019 r., zaatakowany duchowny przeżył. Napastnikowi postawiono zarzut usiłowania zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Sąd skazał go na 12 lat pozbawienia wolności. Wyrok jest prawomocny.
Atak nożownika na Piasku – wyrok
Do ataku doszło, kiedy ksiądz szedł do kościoła odprawić poranne nabożeństwo. Napastnik rzucił się na niego przed wejściem do świątyni, dźgnął go nożem, po czym zbiegł. Policja zatrzymała go po kilkunastu minutach. Poszkodowany duchowny przeżył, trafił w stanie ciężkim do szpitala.Sąd stwierdził, że Zygmunt W. miał świadomość, iż zaatakowany przez niego ksiądz mógł stracić życie. "O zamiarze bezpośrednim świadczy przemyślane działanie oskarżonego" – uzasadniał sąd. Oskarżony wcześniej wielokrotnie zmieniał wersję wydarzeń, podczas jednego z przesłuchań twierdził, że nie chciał zabić duchownego.
Czytaj także: Nożownik zaatakował księdza we Wrocławiu. Duchowny trafił do szpitala w ciężkim stanie
Mężczyźnie groziło dożywocie, ale sąd nie zdecydował się na taki wymiar kary. "Przestępstwo zostało zakończone na etapie usiłowania, co miało wpływ na wymiar kary. Orzeczona kara ma skłonić oskarżonego do zmiany postępowania i przestrzegania porządku prawnego" – podkreślono w uzasadnieniu.
Tym samym Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał w mocy decyzję pierwszej instancji o 12 latach pozbawienia wolności, w które wliczony mu został okres tymczasowego aresztowania. Nożownik jest byłym zakonnikiem. W latach 1985-1992 był klerykiem Wyższego Seminarium Duchownego Ojców Franciszkanów w Łodzi. Zygmunt W. uzyskał święcenia, ale po roku opuścił zakon.
Jak podaje wrocławska "Gazeta Wyborcza", skazany mówił biegłym, że przeszkadzały mu m.in. "nadużycia materialne", "pedofilia" i to, że "spotkał go w zakonie homoseksualizm". Miał też wskazywać, że "gdy wstępował do seminarium, nie taki miał obraz Kościoła", a ze stanu duchownego odszedł ze względu na "niekonsekwencję między praktyką życia a filozofią chrześcijańską".
Czytaj także: Zmarł ks. Stanisław Orzechowski — legenda Wrocławia. "Orzech" miał nawet swojego... krasnala