Z internetu zniknęły adresy ważnych polityków. "Problem dało się rozwiązać jedną decyzją"

Anna Świerczek
Do niedawna każdy mógł sprawdzić, pod jakim adresem mieszkają najważniejsi politycy w Polsce – wystarczyło zajrzeć na stronę Sądu Okręgowego w Warszawie. Obecnie nie jest to jednak możliwe. Jak donosi "Rzeczpospolita", warszawski Sąd usunął informacje o miejscu zamieszkania polityków, choć wcześniej twierdził, że nie może tego zrobić.
"Rzeczpospolita" poinformowała, że warszawski Sąd Okręgowy usunął informacje o miejscu zamieszkania prezesa PiS i innych polityków. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Pod jakim konkretnie adresem mieszka Jarosław Kaczyński? Wszyscy, którzy nie znali odpowiedzi na to pytanie mogli uzupełnić swoją wiedzę na stronie Sądu Okręgowego w Warszawie. To już jednak niemożliwe.

Do niedawna w rejestrze partii politycznych znajdowały się imiona, nazwiska i adresy osób wchodzących w skład organów uprawnionych w statutach do reprezentowania poszczególnych partii na zewnątrz oraz do zaciągania zobowiązań majątkowych. Dotyczyło to wszystkich około 90 ugrupowań zarejestrowanych w Polsce.

Jak wskazuje "Rzeczpospolita", w przypadku PiS nazwisk było wyjątkowo dużo, bo aż 36. Oprócz danych Kaczyńskiego można było znaleźć tam prywatne adresy m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, marszałek Sejmu Elżbiety Witek, szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego czy ministra obrony Mariusza Błaszczaka.
Jak to się ma do systemu ochrony? Sąd Okręgowy uzasadniał to tym, że musi trzymać się sztywnych przepisów ustawy o partiach politycznych. Klub PiS wniósł więc nowelizację tej ustawy, która przewiduje, że informacje o adresach przestaną być jawne. Sejm uchwalił ustawę 24 czerwca, jednak adresy zniknęły ze strony, zanim ustawa przeszła przez prace w Senacie.


"Jak to możliwe, skoro dotąd przepisy były rzekomo sztywne? Sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie informuje, że stało się tak wskutek decyzji prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Od 2019 roku stanowisko to piastuje Jan Nowak, były wieloletni radny PiS" – wyjaśnia redakcja "Rzeczpospolitej".

Gazeta informuje, że prezes UODO wydał taką decyzję w konsekwencji skargi jednej z osób, których adresy umieszczono w ewidencji. – Najpierw byli zaskoczeni tym, jak wygląda rejestr, potem przygotowali zmianę prawa, a na końcu problem dało się rozwiązać jedną decyzją. Polska rzeczywistość prawna w pigułce – skomentował tę sprawę dla "Rzeczpospolitej" Jerzy Dziewulski.

Sprawa może mieć ciąg dalszy, bo sąd ma wątpliwości co do działań UODO i rozważa skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Czytaj także: Po co Kaczyńskiemu 40 policjantów? Jest oficjalne oświadczenie PiS ws. ochrony prezesa