Anglicy i Włosi postraszyli Europę. Hiszpanie mistrzami horrorów, czarny koń w półfinale

Krzysztof Gaweł
Anglicy efektownie rozbili Ukrainę, Włosi powstrzymali faworyzowanych Belgów, a Hiszpanie wreszcie wygrali konkurs rzutów karnych. W półfinale Euro 2020 są trzy potęgi oraz jeden czarny koń, czyli reprezentacja Danii. Cztery znakomite ćwierćfinały już za nami, czekamy na decydującą walkę o medale ME.
Duńczycy to jedyny czarny koń w półfinale Euro 2020. Teraz czeka ich walka z potęgami Fot. NAOMI BAKER/AFP/East News

Najważniejszy moment


Rzuty karne w meczu Szwajcaria - Hiszpania i koszmarne uderzenia z "wapna" piłkarzy Vladimira Petkovicia. Helweci napracowali się przed 120 minut i byli blisko wyrzucenia za burtę ME faworyta, co byłoby największą sensacją turnieju. Znakomicie bronił Yann Sommer, bohater meczu z Francją i bohater starcia z Hiszpanią. Tyle tylko, że jego koledzy strzelali rzuty karne katastrofalnie i to Hiszpanie zagrają w półfinale. Wygrali konkurs jedenastek 3:1.

Najlepsze spotkanie


Zdecydowanie pojedynek dwóch wielkich faworytów, czyli Belgów z Włochami. Azzurri nie przegrali meczu od 32. spotkań i przeciw Czerwonym Diabłom potwierdzili, że są faworytem Euro 2020. A Belgowie, którzy też w 2021 roku byli niepokonani, tym razem znaleźli lepszych od siebie. Walczyli o awans z całych sił, ale tym razem to nie wystarczyło. Italia zagra o finał, Belgia musi czekać na kolejny wielki turniej.

Najsłabsza drużyna turnieju?


Cóż, ciężko wskazywać ją już na tym etapie, ale w gronie ćwierćfinalistów zdecydowanie odstawała od rywali reprezentacja Ukrainy. Po polowaniu na kości w meczu ze Szwedami (2:1) piłkarze Andrija Szewczenki nie mieli już sił i zdrowia, by walczyć o awans do półfinału. I tak wracają z ME z historycznym sukcesem i mogą być z siebie dumni. Choć po meczu z Anglią (0:4) wielu powodów do radości nie ma.

Co jeszcze zapamiętamy z ćwierćfinałów?


Kolejną samobójczą bramkę w finałach Euro 2020, czyli dziesiąte trafienie do własnej bramki w tym turnieju:

Bandycki faul Remo Freulera, który zdecydowanie utrudnił grę kolegom z kadry. Czego Hiszpanie nie wykorzystali.

Klasyczne już "padolino" oraz cudowne ozdrowienie Ciro Immobile:

Oczywiście popisowy mecz i dwa gole Harry'ego Kane'a, które dały Trzem Lwom awans do czwórki.