Wyładniała i kusi absurdalnie niską ceną. O Dacii Sandero już naprawdę głupio opowiadać dowcipy

Łukasz Grzegorczyk
Nieźle wyposażony, w dobrej cenie, żeby jeszcze był praktyczny. Lista życzeń przy zakupie samochodu jest zwykle długa i najczęściej nie da się wszystkiego pogodzić. Nowa Dacia Sandero może nie jest autem idealnym, jednak kusi cechami, na które każdy Polak zwróci uwagę w salonie. No i ceną, w którą aż trudno uwierzyć.
Nowa Dacia Sandero wygląda dużo lepiej, a jej cena może skusić wszystkich, którzy szukają praktycznego auta na co dzień. Fot. naTemat
Ile bylibyście w stanie wyłożyć za auto z segmentu B? W cennikach niektórych marek wyjściowa kwota w okolicach 60 tys. zł stała się czymś normalnym. I tu pojawia nam się Dacia – dla wielu bohaterka dowcipów, dla innych po prostu auto za rozsądne pieniądze. Ja nazwałbym to nawet świetną okazją, bo ceny nowej Sandero zaczynają się od lekko ponad… 40 tys. zł.
Fot. naTemat
Za taką kwotę w wielu przypadkach nawet porządnie nie doposażycie swojego auta. Tu dostajecie samochód może nie do jazdy w luksusowych warunkach, ale na pewno praktyczny. Na ewentualne dodatki też nie wydacie "milionów" monet, ale o tym za chwilę.



Skupmy się najpierw, jak wygląda nowa Dacia. Naprawdę nie wiem, co sobie myślałem, kiedy ponad dwa lata temu testowałem Sandero w wersji Stepway. W gruncie rzeczy to było udane auto, ale napisałem, że z zewnątrz jest całkiem zgrabne.
Czytaj także: Nie sądziłem, że jazda tym autem będzie taka... normalna. To dowód na to, że tanie wcale nie musi być gorsze
Wtedy mnie poniosło, jednak teraz z czystym sumieniem oceniam: nowa Sandero nabrała trochę nowoczesnych kształtów i może się spodobać.

Dacia Sandero powstała na platformie CMF, na której zbudowano również Renault Clio piątej generacji. Podobieństwo z zewnątrz da się zauważyć, ale nie będziemy bawić się w porównania. Dacia z przednimi światłami LED i ogólnie ciekawym przodem wygląda zachęcająco. A w całości? Uznajmy, że nie rzuca się w oczy. To prawda, że jest mało efektowna, ale wiele osób doceni taką prostotę. To może być jeden z atutów tego modelu.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Wnętrze Sandero doczekało się odświeżenia, ale nie nastawiajcie się na jakiś wielki jakościowy skok. Jest bardzo analogowo – co akurat nie musi być wadą. Gorzej, że wszechobecny plastik wyczujecie palcem na większości elementów. To była chyba ta granica nie do przeskoczenia, bo żeby Dacia była konkurencyjna cenowo, trzeba było ciąć koszty. Ostatecznie środek wyszedł "tanio", ale mimo wszystko udało się przemycić parę ciekawych elementów.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Miejscami deskę obszyto miękkim materiałem, ponadto w lepiej doposażonych wersjach, obok centralnego ekranu, znalazł się też uchwyt na telefon oraz wejście USB. Wymarzona opcja dla taksówkarzy. Z kolei kokpit przed oczami kierowcy, chociaż trochę archaiczny, pozwalał na prosty odczyt podstawowych danych w czasie jazdy. No i co ciekawe, Apple CarPlay działał bezprzewodowo, co nie jest standardem nawet w niektórych autach z półki premium.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Niestety, Sandero nie jest dla wysokich osób, o czym przekonałem się podróżując tylko jako kierowca. Mam 1,85 m i trudno mi było znaleźć wygodną pozycję w czasie jazdy. Przydałby się chociaż regulowany podłokietnik.
Fot. naTemat
Sandero czuje się najlepiej w mieście, o czym może świadczyć pojemność bagażnika. 328 l nie robi szału, to raczej kufer na podstawowy codzienny użytek. Jeśli chcielibyście tą Dacią wyjechać na wakacje w kilka osób, to lepiej wykombinujcie coś innego, bo po prostu… nie zmieścicie się.
Fot. naTemat
Sandero może nie zachwyciła mnie wnętrzem, ale już samą jazdą byłem zaskoczony na plus. No dobra, silnik o pojemności 1,0 l może nie robi wrażenia. Jednostka o mocy 100 KM i maksymalnym momencie obrotowym 170 Nm potrafi jednak wyrwać do przodu. Napiszę nawet, że nowa Dacia jest zwinnym autem, chociaż sam sprint do setki zajmuje jej prawie 12 sekund.
Fot. naTemat
Niestety, ten układ napędowy do oszczędnych nie należy. W mieście nie udało mi się zbić spalania poniżej 7 litrów, dopiero w trasie wyszło dokładnie 6,9 l. Przy autostradowej prędkości zużycie może podskoczyć powyżej 8 litrów. Do tej pory nie napisałem wam jednak o najważniejszym: moja Sandero miała fabryczną instalację LGP. Wystarczył jeden przycisk, by przełączyć się na gaz, więc w praktyce macie od razu dwa źródła zasilania. Dacia chwali się, że dzięki instalacji LPG jest też bardziej "eko".
Fot. naTemat
Wrażenia z jazdy? 6-biegowa manualna skrzynia pozwala wykrzesać z Sandero trochę ognia. Albo bardziej mały płomyczek, biorąc pod uwagę, o jakim napędzie mówimy. Całkiem serio, to Dacią można przyjemnie poruszać się po miejskich uliczkach, ale przy większych prędkościach jedna rzecz denerwowała mnie wyjątkowo. Wystarczy rozpędzić się do 100-120 km/h, by w środku zrobiło się irytująco głośno. Na średnim dystansie da się wytrzymać, ale po kilkuset kilometrach wysiadłbym wykończony.
Fot. naTemat
W aucie za około 40 tys. zł w podstawie trudno było też wymagać zawieszenia, które zapewni wam komfort w każdych warunkach. Dlatego na gorszej nawierzchni za kierownicą Sandero, nawet jak wydaje się wam, że jedziecie wolno, to lepiej zwolnić… jeszcze trochę. Zaoszczędzicie własny kręgosłup, a samochód też będzie wam wdzięczny.
Fot. naTemat

Wydaje mi się, że do tej pory sporo pomarudziłem. Wytknąłem jednak tylko te oczywiste niedoróbki, które po prostu musiały pojawić się w aucie z tej półki cenowej. Za mój bogato wyposażony egzemplarz Sandero trzeba zapłacić około 60 tys. zł. Powiedzmy sobie szczerze, to śmieszna kwota, biorąc pod uwagę, co dostajecie w zamian. Kamera cofania, podgrzewane siedzenia, automatyczna klimatyzacja – mógłbym tak wymieniać, ale najlepiej pobawcie się sami konfiguratorem na stronie Dacii. Jestem pewien, że przyzwoite Sandero złożycie tam już za mniej więcej 55 tys. zł.
Fot. naTemat
Jedno w przypadku rumuńskiej marki się nie zmieniło: to nadal mistrzowie w cięciu kosztów. Tyle że robią to w taki sposób, by ich auta pozostawały konkurencyjne nie tylko pod względem ceny. Wydaje mi się, że ludzie z Dacii opanowali tę sztukę do perfekcji.

To dla kogo jest Sandero? Na pewno nie dla tych, którzy szukają atencji i ponadprzeciętnej wygody. Dacia wtapia się w tłum, ale za to nadrabia funkcjonalnością. Gdybym poruszał się tylko na krótkich i średnich dystansach, powiedziałbym, że to wybór najbardziej logiczny spośród wielu dostępnych propozycji na rynku. Zerknijcie choćby na cenniki Skody Fabii albo nowego Volkswagena Polo. W kwestii dawania swoim klientom dużo za niewiele, Dacia zostawiła konkurencję w tyle.

Nowa Dacia Sandero na plus i minus:

+ Cena. Za stosunkowo mało dostajecie świetnie wyposażone auto
+ Wygląda bardziej nowocześnie
+ Na co dzień to bardzo praktyczne auto
+ Opcjonalna fabryczna instalacja LPG
- Wysokie zużycie paliwa
- Słabo wyciszone wnętrze
- Kiepska jakość materiałów

Fot. naTemat
Czytaj także: 40 tysięcy (jeszcze) i jedziesz w teren nowym autem. Duster to niezmiennie idealny wół roboczy