"Zajęcia szwagra były na najwyższym poziomie". Reporter "Wiadomości" uczył zawodu licealistów

Anna Dryjańska
Marcin Tulicki to jedna z głównych postaci "Wiadomości" TVP po przejęciu stacji przez PiS. To on podał nazwiska i miejsca pracy osób protestujących przed siedzibą TVP po zamachu na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, narażając je na szykany. Jak dowiedziała się redakcja naTemat, Tulicki pojawił się w liceum w Sosnowcu, by uczyć młodych ludzi dziennikarstwa.
Marcin Tulicki, reporter "Wiadomości" TVP, uczył dziennikarstwa licealistów. W lutym 2020 r. wygłosił prezentację o pracy korespondenta. fot. II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu / Facebook

"Nie pamiętam"



Osoby śledzące "Wiadomości" TVP mogą kojarzyć Tulickiego również m.in. jako autora materiału z 2017 roku, w którym negatywnie pokazano kontrmiesięcznicę smoleńską.

Jej uczestnicy protestowali m.in. przeciwko przymusowym ekshumacjom ofiar katastrofy lotniczej z 2010 r., które zostały zarządzone przez prokuraturę, instytucję kontrolowaną przez PiS za pośrednictwem ministra–prokuratora Zbigniewa Ziobry.

Jedna z osób pokazana przez Tulickiego wytoczyła proces TVP za naruszenie dóbr osobistych. Przed sądem reporter telewizji publicznej, który zeznawał jako świadek, na pytania dotyczące swojej pracy co rusz odpowiadał "nie pamiętam".


Nie mógł sobie np. przypomnieć kto go wysłał na materiał i czy zgłosił się po komentarz do Obywateli RP, organizatorów wydarzenia. Sprawę, w tym zeznania Tulickiego, opisało w lutym 2019 r. OKO.Press.

Marcin Tulicki uczy młodych jak być dziennikarzem



Niemal równo rok później, zimą 2020 roku, Marcin Tulicki pojawił się w II Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Emilii Plater w Sosnowcu, by uczyć młodych ludzi dziennikarstwa. Przeprowadził prezentację dla uczennic i uczniów klas o profilu medialnym.

Tulicki opowiedział młodzieży o swoim warsztacie – zrobił to na przykładzie materiałów z zagranicy, które przygotował dla TVP. Kilka miesięcy wcześniej Tulicki został bowiem korespondentem w Tbilisi. Odpowiada nie tylko za doniesienia z Gruzji, ale i regionu kaukaskiego oraz Bliskiego Wschodu.

Przeczytaj też: Dziennikarze ją skazali, sąd uniewinnił. Podleśna o wygranej nad policją i Ogórek

"Podczas spotkania goście przedstawili, na czym polega praca reportera i korespondenta (Sudan Południowy, Donbas, Tibilisi), a także jak realizowane są wejścia na żywo oraz w jaki sposób odbywa się montażu materiału, zanim zostanie on wyemitowany w telewizji" – czytamy we wpisie opublikowanym na stronie sosnowieckiego II LO na Facebooku. Postowi szkoły towarzyszą zdjęcia z zajęć dla uczniów prowadzonych przez Tulickiego.

Spotkanie niepolityczne



Tulicki nie jest jedyną osobą zaproszoną do przeprowadzenia prezentacji w II LO w Sosnowcu. Nieco ponad trzy miesiące później z uczniami klas o profilu medialnym spotkała się dziennikarka edukacyjna Aleksandra Pezda, kiedyś związana z Agorą, teraz autorka publikująca w wielu tytułach, w tym w "Newsweeku" i Onecie.

W przypadku Tulickiego i jego wystąpienia przed uczniami dochodzą jednak dodatkowe czynniki. Dyrektorką szkoły jest Justyna Tulicka – zbieżność nazwisk nieprzypadkowa. To żona brata Marcina Tulickiego, Rafała, który jest nauczycielem–wychowawcą w tej samej szkole.

Dyrektor Justyna Tulicka pozytywnie ocenia występ swojego powinowatego. – Każdy dziennikarz, który gości w naszej szkole, niezależnie od tego czy jest z TVN, czy z TVP, prezentuje, na czym polega praca w mediach. Marcin Tulicki opowiadał uczniom o swoim wyjeździe do Afryki, pokazywał filmiki i zdjęcia. Zajęcia mojego szwagra były na jak najwyższym poziomie – mówi Justyna Tulicka.

Podkreśla, że szwagier z "Wiadomości" nie dotknął polityki. – Jako dyrektor szkoły nie mogę pozwolić by jakikolwiek gość zapraszany na wykład prezentował na forum swoje poglądy polityczne – przekonuje dyrektorka II LO w Sosnowcu.

Współpraca II LO w Sosnowcu z telewizją publiczną jest szersza. W połowie grudnia 2019 roku dyrekcja II LO w Sosnowcu podpisała umowę z TVP. "Od tej pory uczniowie będą mieli możliwość nauki zawodu dziennikarza przy wsparciu Telewizji Polskiej" – czytamy na stronie internetowej oddziału telewizji publicznej w Katowicach.

"Formalnie jest dziennikarzem"



Prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński podkreśla, że o ile zostały spełnione określone warunki, w spotkaniu reportera "Wiadomości" z uczniami nie ma nic niepokojącego. Podkreśla jednocześnie, jak daleko mu do postawy Marcina Tulickiego.

– To osoba kompletnie nie z mojej bajki. W mojej opinii działa jak oficer partyjny na odcinku medialnym. Formalnie jednak jest dziennikarzem w telewizji, która formalnie jest telewizją publiczną. Jeśli nie ma zakazu zbliżania się do młodzieży i nie propaguje zakazanych treści, może zrobić prezentację w szkole jak każda inna osoba – argumentuje polityk Platformy Obywatelskiej.

Nie dziwi go też, że dyrektorka zaprosiła swojego szwagra. Mówi, że to normalne, iż kadra nauczycielska "załatwia" prelegentów dzięki znajomościom. – Póki młodzi mają prawo nie uczestniczyć w tych spotkaniach, póki mają prawo wyboru, póty nie ma problemu – ocenia prezydent Chęciński.

Dyrektor Tulicka mówi, że młodzi ludzie sami podejmowali decyzję, czy przyjść na spotkanie. – Udział w spotkaniu nie był obowiązkowy – podkreśla. – Wszystko odbyło się w sposób profesjonalny, po spotkaniu uczniowie mieli do prelegenta mnóstwo pytań dotyczących pracy dziennikarza – dodaje. Z informacji, które podaje naTemat wynika, że prezentacji Marcina Tulickiego wysłuchało ponad 30 uczniów.

Świeży absolwent liceum w rozmowie z naTemat wspomina, że frekwencja nie powalała.

– Potem był o to lekki problem, dlaczego było nas tak mało – mówi. Sam na spotkanie z Tulickim nie poszedł.

Prezydent Sosnowca dostrzega jednak niebezpieczeństwo rysujące się na horyzoncie.

– Problem zacznie się, gdy minister Czarnek poprzez kuratorów narzuci szkołom i rodzicom, że na spotkania z uczniami można zapraszać tylko osoby prezentujące poglądy zbieżne z poglądami zarządzających oświatą, zarządzających krajem – ocenia Arkadiusz Chęciński.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut

Czytaj także: Czarnek cofa nas do średniowiecza. Oto "cnoty niewieście", których wymaga od kobiet