Dla nich rozmiar ma znaczenie. Kim są “size queens”?

Diana Wawrzusiszyn
Średnia długość penisa w stanie erekcji wynosi nieco ponad 13 cm (wg danych British Journal of Urology International). Zdaniem niektórych kobiet (i homoseksualnych mężczyzn) idealne rozmiary zaczynają się w okolicy 20 cm. Poznajcie “size queens”, czyli osoby, które szukają partnerów z dużymi penisami.
Kim są "size queens"? Fot. Dainis Graveris / SexualAlph

Rozmiar nie ma znaczenia?

"Lubię duże penisy i nie wstydzę się tego" – napisała Ossiana Tepfenhart, jedna z autorek bloga "Bolde". Przyznaje, że jest “size queen” i w wyborze partnera zwraca uwagę na wielkość jego członka.

Osjana Tepfenhart

Dziewczyny, które są znane z tego, że wolą bardziej wyposażonych mężczyzn, nazywane są "size queens", a ja jestem jedną z nich.

Ossiana opisuje, że większość jej koleżanek, gdy usłyszała preferowane przez nią rozmiary była w szoku. Wyznaje, że może policzyć na palcach jednej ręki dziewczyny, które mają podobne gusta do niej.

“Większość kobiet zgodziłaby się, że penis od 15 do 17 cm jest już spory. Niektórzy mogą uznać nawet te dziewczyny za "size queens". Jednak ja zazwyczaj chcę, aby miał 22 cm lub więcej”.


Ossiana przyznaje, że jest to dla niej rodzaj fetyszu. Pisze, że właściwie lubi odczuwać ból podczas seksu i spotkanie z facetem z dużym członkiem ułatwia wprowadzenie tego elementu do łóżka. Zwraca uwagę też na anatomiczne powody swoich preferencji – większym facetom łatwiej jest trafić w kobiecy punkt G.

"Podnieca mnie też wygląd dużego członka. Więc tak, to dla mnie fetysz”- zdradza.

Antyczny fallus

Określenie “size queens” pierwotnie używane było w środowisku gejowskim do opisania mężczyzn, którzy preferują większe penisy u swoich partnerów. Z czasem zaczęto tak nazywać też kobiety. Brakuje jednak polskojęzycznych publikacji naukowych na ten temat, nie ma też żadnych badań. Dlatego postanowiliśmy zagłębić się w kulturowe uwarunkowania, które doprowadziły do wytworzenia się grupy osób określanych jako “size queens” i znaleźć genezę tego zjawiska.

Zdaniem dr hab. Aleksandry Herman z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim, poszukiwanie skojarzeń kulturowych należy zacząć od antyku.

– Takie preferencje kobiet, czyli poszukiwanie partnerów z dużymi penisami, dotyka znanego od wieków kultu fallicznego, czyli wizerunku dużych, nabrzmiałych członków. A jeszcze w czasach bardziej pierwotnych członek oznaczał płodność. Antyk nadał mu różne kulturowe znaczenia – siły, piękna, potęgi.

W kulturach tradycyjnych nie dzielono genitaliów na lepsze i gorsze, czy też bardziej wstydliwe lub mniej wstydliwe. Tak samo można było zobaczyć posągi falliczne, jak i różne amulety waginalne w charakterystycznym wrzecionowatym kształcie.

– Antyk był wysoce patriarchalny. Dlatego fallus w naszej świadomości zaczyna się od antyku, bo to właśnie wtedy w naszej kulturze zaczęto marginalizować kobiecość – dodaje dr hab. Herman.

Patriarchat

Kolejnym kulturowym uwarunkowaniem, które należy wziąć pod uwagę, analizując zjawisko “size queens” jest patriarchat. Pozycja kobiety przez stulecia była podrzędna wobec roli mężczyzny. Miało to również wpływ na sferę seksualną. Na pierwszym miejscu stawiane były potrzeby mężczyzny, a kwestia przyjemności z seksu kobiet była drugorzędna.
dr hab. Aleksandra Herman

Jeszcze w połowie XX wieku, kobieta nie mogła publicznie przyznać się do tego, że lubi seks. Dla kobiety był to obowiązek, a dla mężczyzny przyjemność. Mogła ona lubić seks prywatnie, ale nie mogła tego przyznawać publicznie. Stąd mamy stereotyp mieszczańskiego ideału – dama w salonie, dziwka w sypialni, czyli kobieta która na pokaz jest spokojna i dystyngowana, natomiast w sypialni potrafi porzucić tę skromność.

Dr hab. Aleksandra Herman zwraca też uwagę, że tylko nieliczne kobiety miały wtedy szansę odkryć, że seks może być przyjemny. Wymagało to od mężczyzny kultury seksualnej i zwracania przez niego uwagi także na doznania kobiety. Wraz ze wzrostem świadomości i wyemancypowaniem kobiet, zmieniło się postrzeganie roli kobiety w sypialni. Współczesna kobieta może głośno powiedzieć, że lubi seks i duże penisy, a priorytetem w wyborze partnera jest wielkość jego przyrodzenia.

– Skoro pojawia się grupa kobiet lubiących duże penisy, które właśnie pod tym kątem szukają partnerów seksualnych, to dochodzimy do spostrzeżenia, że w końcu kobiety mają prawo wybierać i selekcjonować partnerów. Mają prawo do przyjemności seksualnej takiej, jakiej same chcą. Jeżeli koniecznie zależy im na jakimś rozmiarze, to będą sobie tego rozmiaru szukać i to jest ich sprawa. Widzę tu przede wszystkim wyraz pełnej emancypacji. To nie jest już przyjemność w ciszy, a wręcz przeciwnie. To kobieta dyktuje warunki i ona ma prawo odrzucać. Ten kto wybiera, ten ma władzę, ten może realizować swoje fantazje seksualne i jest stroną dominującą.

Pornografia


Kobietą określającą się jako "size queens" mogą kierować jeszcze inne pobudki, które wynikają z negatywnych wzorców. Fantazje na temat wielkiego penisa mogą brać się z pornografii, która jest tworzona w taki sposób, aby uwydatniać walory fizyczne.

– Pornografia jest bardzo mocno zmaskulinizowana. Kobiety tam są sprowadzane do obiektu seksualnego. Wypacza ona życie seksualne i pokazuje je w jednym, wręcz karykaturalnym ujęciu, czyli dominacji nad kobietą. W tym momencie ten wielki penis może jeszcze bardziej sprawić, że kobieta poczuje dominację. Zatem jeżeli ten fetysz dużego penisa brałby się z fiksacji na wzorcach współczesnej pornografii, to niekoniecznie mielibyśmy do czynienia z kobietą wyzwoloną seksualnie, a raczej taką, która będzie sama się utwierdzała w zdominowanej pozycji.
Czytaj także: Oglądasz porno, a jesteś w związku. Czy to zdrada? Odpowiedź brzmi: to zależy


“Size queens” a mężczyźni

Trend “size queens” stoi w opozycji do głoszonych haseł o ciałopozytywności. Kobieta, która kieruje się w wyborze partnera przede wszystkich rozmiarem członka, w pewien sposób go uprzedmiotawia. Jednak dr hab. Aleksandra Herman zwraca uwagę, że nadal są mężczyźni, którzy szukają kobiet np. pod kątem wielkości piersi.

– Tylko, że oni mają łatwiej, bo te piersi widać. Kobieta musi wejść do łóżka, żeby zobaczyć, jak wygląda członek w erekcji, bo jest jeszcze jedna “pułapka” dla kobiet – wielkość członka w stanie spoczynku nie ma nic wspólnego z wielkością członka w erekcji.

Na kobiece wyobrażenia o idealnym partnerze seksualnym wpływ może mieć także popkultura, gdzie często męskość utożsamiana jest z cechami fizycznymi – postawą ciała, muskularności, czy właśnie wielkością przyrodzenia.

Pierwsze strony gazet, popularne filmy, seriale a nawet reklamy kreują niedoścignione wzorce kobiecości i męskości. Wiele mówi się o presji społecznej spoczywającej na kobietach, dotyczących ich wyglądu, zachowania czy sposobu ubierania się. Zjawisko “size queens” pokazuje, że w pewien sposób ta presja dotyka także mężczyzn. Skoro wielkość członka ma decydować, o tym, czy dany parter nadaje się do stworzenia relacji, czy nie, to pod wątpliwość podawana jest jego męskość.
dr hab. Aleksandra Herman

Zjawisko “size queens” pokazuje pozytywność seksualną z perspektywy kobiety i będzie negatywnie oceniane przez mężczyzn, bo trafia w ten najbardziej wrażliwy punkt, o którym mężczyźni raczej głośno nie mówią. Wielkość członka ma chyba większe znaczenie dla samych mężczyzn, niż dla większości kobiet. Moim zdaniem mężczyźni panicznie boją się więc kobiet “size queen”. Na pewno to cios dla kultury patriarchalnej, bo po pierwsze kobiety rozdają karty, a po drugie upublicznia się to, co najbardziej wrażliwe dla mężczyzn.

Czy to rozwiązłość?

Wracamy do historii Ossiany, która w dalszej części swojego wpisu zastanawia się nad społecznymi skutkami tego zjawiska. Mężczyźni, z którymi się spotykała wściekali się lub byli zawstydzeni, gdy dowiedzieli się o jej preferencjach. Wyznaje, że miała facetów, którzy błagali ją, aby im powiedziała, że ich penis jest wystarczająco duży. Jednak przyznaje, że większość “size queens” nie ma problemów z umawianiem się z mężczyznami poniżej średniej, o ile potrafią ich zadowolić podczas gry wstępnej.

Powszechnym mitem jest to, że tylko kobiety rozwiązłe są “size queens”. Ossiana przyznaje, że spotkała kobiety, które dowiedziały się, że wolą większe członki podczas eksperymentów z zabawkami erotycznymi.

Ciągle jeszcze wiele kobiet nie mówi otwarcie o swoich preferencjach, bojąc się, że ich postawa będzie traktowana jak coś niestosownego. Ossiana zdradza, że przez długi czas ukrywała, że dla niej rozmiar ma znaczenie. Doświadczyła też slut-shamingu, czyli piętnowania i wywoływania poczucia winy z powodu kobiecej aktywności seksualnej lub ubioru. Teraz mówi głośno:

"Nie będę przepraszać za moje preferencje. Faceci nie przepraszają za to, że lubią duże cycki, dlaczego ja mam przepraszać?"– dodaje.


W artykule zostały wykorzystane wypowiedzi dr hab. Aleksandry Herman, adiunktki w Katedrze Socjologii i Antropologii Obyczajów i Prawa w Instytucie Nauk Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim. Dr Herman naukowo zajmuje się problematyką kobiet w kulturze i społeczeństwie, antropologią ciała oraz wielokulturowymi środowiskami lokalnymi. Z zamiłowania badaczka terenowa.