Owłosienie kontrolowane. Mężczyźni golą włosy pod pachami (i nie tylko) nie rzadziej niż kobiety

Helena Łygas
Pacha podgolona dla partnerki, która zasypia co noc na ramieniu i krocze strymowane w imię lepszej prezencji prącia. Mężczyźni golą się dziś raczej z powodów praktycznych niż wizualnych. I choć z kolegami raczej o tym nie dyskutują, wśród millenialsów praktyka jest dość powszechna.
Mimo że owłosienie na męskim ciele nie budzi tak dużych kontrowersji jak na kobiecym i panowie chwytają za golarki i trymery fot. Christian Buehner / Unsplash
Szokują nas ciała zdradzające nadmiar naturalności. Może niekoniecznie nasze własne, ale w przestrzeni publicznej już tak. Każda nieogolona gwiazdorska pacha z miejsca dostaje własny news na portalu plotkarskim.

Ale co wolno Ameryce, to nie tobie Polsko. Rodzime celebrytki prędzej niż włochatą łydkę pokazałyby pośladki. Łatka osoby niezadbanej jest w tym fachu o stokroć gorsza niż łatka skandalistki.

Za-nie-dba-nie i nie-za-dba-nie


Problem jest tu jeden, ale za to dość zasadniczy – nikt do końca nie wie, co oznacza całe to niezadbanie. Mama uczyła, że ma być czysto i schludnie, ale w czasach ekspansji branży beauty i fitness wyprasowana koszula i obcięte paznokcie nie kwalifikują już do tytułów miss i mistera zadbania.


Człowiek, którego odbieramy jako zadbanego ma dziś lśniące, ułożone włosy, wypielęgnowane i nawilżone dłonie, zdrową cerę, sprężyste ciało. Dobiera dodatki do stroju i perfumy do pory dnia. To tak w skrócie.

A niezadbany? Ile osób, tyle definicji. Instafeminizm spod znaku body positive od kilku dobrych lat stara się poszerzyć obowiązujący kanon i odkłamać medialną narrację o ciałach, w której krew menstruacyjna jest błękitna, a cellulit – rodzaj tkanki tłuszczowej występującej naturalnie u ponad 80 proc. kobiet – to schorzenie, z którym trzeba walczyć, jak gdyby chodziło nie o jędrność uda, a o życie.

Włosy ahigieniczne


Jednak nawet w instafeministycznych bańkach nic nie budzi tak silnych emocji, jak coś tak zdawać by się mogło mało kontrowersyjnego, jak włosy na ciele. Dziewczyny, które pokazują zdjęcia niewydepilowanych łydek, pach czy podbrzusza czytają pod swoim adresem setki wulgarnych komentarz.

Odłóżmy na bok żenujące dywagacje, kto by kogo tykał i czym. Podstawowy argument "racjonalnych" jest tu jeden: włosy (szczególnie pod pachami) są niehigieniczne. Tak się jednak składa, że jeśli owłosiona pacha nie należy do kobiety, skojarzeń z brakiem higieny nie budzi. Prysznic, dezodorant i tyle. Higienicznie.

Tak się jednak składa, że akurat gdy tysiące kobiet zaczynają kwestionować niepisany wymóg depilacji od stóp do (niemal) głów, panowie się do niej przymierzają. I znów chodzi tu o mityczną opozycję zadbanie – zaniedbanie.

Gładki jak marmur


W reklamach perfum modele zazwyczaj są zarośnięci co najwyżej na twarzach (no chyba że to akurat kolejna sycylijska wizja Dolce&Gabbana), włosów z klat i spod pach pozbywają się też popularni trenerzy personalni, chłopaki z konkursów misterów, o kulturystach nie wspominając.

Przekaz medialny jest dość jasny: "mężczyzna piękny" to mężczyzna gładki. Tyle że jeszcze 20, a nawet i 10 lat temu "takie rzeczy" budziły opór. Lepiej było nie wychylać się z różową koszulką czy gładką pachą. "Ped***m w rurkach" nikt być nie chciał, po czym po kilku latach w rurkach, choć niekoniecznie "ped***mi", obudzili się nawet ci, którzy wąskie spodnie wyśmiewali.

Dość istotną w tym przypadku, choć raczej niedyskutowaną poza czterema ścianami kwestią jest to, co o usuwaniu włosów z męskich ciał sądzą owych ciał partnerki. Jakkolwiek trudno znaleźć młodą kobietę, która nie uważałaby, że jej ciało to jej wybór, realia bywają różne.

Weźmy takie włosy w nosie albo monobrew. Własny wybór rzecz święta, ale cóż zrobić, jeśli w partnerze budzą obrzydzenie? Nie wyrywać?

Jasne, że stawianie wymogów spod znaku krocze gwiazdy porno gładkie jak pupka (brazylijskiego) niemowlaka może budzić opór, ale lekkie nagięcie się dla satysfakcji estetyczno (erotycznej?) drugiej strony wydaje się opcją optymalną.

I okazuje się, że panowie, choć z kolegami raczej o tym nie pogadają, regularnie trymują się, podcinają i podgalają. A prowodyrkami tej sekretnej praktyki często są właśnie kobiety.

"Wystające kępki"


Mąż Marleny podgala włosy pod pachami, ale długo o tym nie wiedziała, mimo że to ona nieświadomie zainicjowała ten nawyk.

Łukasz ma ciemne, niemal czarne włosy. Na klacie są krótkie i rosną regularne. Myślałam, że po prostu pod pachami ma podobne owłosienie, aż po dwóch latach małżeństwa zastałam go z golarką w dłoni.

Mąż przypomniał jej, że jeszcze na etapie randkowania poruszyli ten temat. Jechali autobusem z facetem po pięćdziesiątce w bezrękawniku, który wyhodował włoski imponującej długości.

– Podobno, gdy wysiedliśmy, rzuciłam, że nie mam nic do włosów pod pachami, ale obrzydzają mnie takie wystające kępki. Łukasz to zapamiętał i zaczął się golić. Zapewniłam go, że nie musi tego wcale robić, ale stwierdził, że w zasadzie już się przyzwyczaił i tak bardziej mu się podoba – opowiada Marlena.

Śmieje się, że łamią stereotypy płciowe, bo od kilku lat depiluje pachy rzadziej od męża. Sezonowo. Latem i gdy idzie na basen, albo wie, że będzie miała na sobie bluzkę albo sukienkę z odkrytymi ramionami.

Poliszynel męskiego włosia


Tomek temat usuwania owłosienia na ciele ma przemyślany.

– Myślę, że obrzydzenie w kwestii oglądania cudzego owłosienia jest równie naturalne, co same owłosienie. Moim zdaniem największą niechęć budzi owłosienie, którego nie mają wszyscy.

– To znaczy? – pytam.

– Na przykład włosy na plecach, na pośladkach. Dlatego tam się depiluję, włosy pod pachami ani na nogach tak mi nie przeszkadzają – wyjaśnia.

Co prawda nie usłyszał nigdy nieprzyjemnego komentarza na ten temat, ale ma sporo koleżanek i to od nich wie, że co jak co, ale włosy na męskich plecach obrzydzają kobiety. Usiłuję dowiedzieć się, jak usuwa owłosienie z bądź co bądź trudno dostępnych partii ciała.

– W przypadku pośladków to akurat łatwe. Podbierałem byłej dziewczynie krem do depilacji, który jak gdyby rozpuszcza włoski. Potem się przełamałem i sam zacząłem go kupować. Oczywiście nie produkują takich kosmetyków dla mężczyzn, więc bywa, że ekspedientki się podśmiewają.

Włosy na plecach wyrywa pęsetą, na szczęście nie ma ich aż tak wiele. Czasem o pomoc prosił też dziewczynę (tę od kremu). Czy gadał kiedyś o tym z kolegami? Oczywiście, że nie, bo niby jak miałby zacząć temat: "ej, a golisz klatę?". Jakoś tego nie widzi.

Drugorzędna cecha (płciowa)


Olka zapewnia mnie na wstępie, że ma do opowiedzenia "super żenującą historię". Podobnie jak wielu młodych mężczyzn odkrywa, że kobiety co do zasady nie wyglądają i nie zachowują się jak gwiazdy porno, tak Olka dość późno odkryła, jak wygląda naturalnie owłosiony facet.

– Pierwszy raz zobaczyłam na żywo nagiego mężczyznę jako 19-latka i uznałam, że tak jak mój pierwszy chłopak wyglądają wszyscy. To znaczy mam tu na myśli owłosienie łonowe – krótkie, niezbyt gęste. Po rozstaniu spotykałam się z kolegą, który krocze miał ogolone na zero. Nie dziwiło mnie to wizualnie, bo widziałam już wtedy kilka pornosów, bardziej zastanawiałam się, dlaczego to robi, bo mnie samą odrastające włoski swędziały, niektóre wrastały, więc rzadko się tak depilowałam. Powiedział, że dzięki temu jego penis wydaje się dłuższy – wspomina Olka.

Związek z kolegą, którego penis miał wydawać się dłuższy, rozpadł się, a ona po jakimś czasie założyła konto na Tinderze, który właśnie wchodził do Polski. Można powiedzieć, że miała szczęście. Trzecia randka na którą umówiła się przez aplikację, okazała się strzałem w dziesiątkę. Od razu straciła zainteresowanie spotykaniem się z kimkolwiek poza Jarkiem.

– Moje wcześniejsze randki zawsze przypominały raczej piwo z kolegą, a tu od początku była taka elektryzująca atmosfera, mimo że nie robiliśmy nic specjalnego. Długo się spotykaliśmy i ustaliliśmy, że nasz pierwszy seks musi być wyjątkowy.

I wyjątkowy rzeczywiście był. Jarek zaprosił Olkę do siebie, zrobił kolację, dał jej bukiet jej ulubionych konwalii, zadbał o muzykę.

– Byliśmy już mocno roznegliżowani, światło przygaszone, zresztą i tak miałam przez większość czasu zamknięte oczy, bo cały czas się całowaliśmy. No i wyobraź sobie następującą sytuację. Łapię go za krocze, a w dłoni czuję kłąb czegoś miękkiego, co ewidentnie nie jest materiałem. Odskoczyłam, bo po prostu się przestraszyłam. Patrzę, a tam włosy łonowe rozciągające się na podbrzusze i uda. Gęste i bujne. Moją pierwszą myślą było, że na coś choruje – śmieje się Olka, chociaż te kilka lat temu do śmiechu jej nie było.

– Nie obrzydziło mnie odkrycie, jak obfite mogą być włosy łonowe u mężczyzn, bardziej byłam chyba wytrącona z równowagi. Nie wiem, do czego mogę to porównać. Szczęście w nieszczęściu, że spotykaliśmy się już wtedy ze trzy miesiące, więc nie było mi głupio wyjaśnić, dlaczego tak zareagowałam – wspomina.

Sytuacja, o której opowiada mi Olka, zdarzyła się cztery lata temu. Nadal jest z Jarkiem. Pytam, co z tymi włosami.

– Goli je maszynką z ud, a poza tym w ogóle mi nie przeszkadzają, w pewnym sensie jakoś mnie to jara, jest w nich coś dzikiego i męskiego. Lubię to w nim, może to nawet jakiś mój kink? – duma Olka.

Salvador Dali, który oprócz obrazów popełnił też kilka pamiętników, wspomina w jednym z nich, jak w latach 20. do jego majątku rodzinnego pod Barceloną przyjechała znajoma rodziców. Był małych chłopcem, którego raczej nudziły rozmowy dorosłych, jednak wyjątkowo przesiedział z nimi pół dnia, by obserwować pachę znajomej.

Powód był prozaiczny: pacha była ogolona, a Dali jeszcze nigdy nie widział czegoś takiego. Ani u matki, ani u siostry ani też u licznych przyjaciółek rodziców i służących.

Podobnie szokujący jest dziś seans kultowego "Głębokiego gardła" z 1972 roku – pierwszego filmu pornograficznego dopuszczonego do dystrybucji kinowej w Stanach. I nie chodzi nawet o idiotyczną fabułę (główna bohaterka ma łechtaczkę umiejscowioną w gardle, a co za tym idzie orgazm osiąga jedynie podczas fellatio), ale raczej o arcyobfite jak na dzisiejsze standardy owłosienie łonowe aktorów.

A teraz padnie sakramentalne, acz nudne stwierdzenie: nasz stosunek do owłosienia na ciele jest kwestią wyłącznie kulturową. I być może dryfujemy właśnie w kierunku znacznej zmiany standardów.

Chcesz podzielić się historią, opinią, albo zaproponować temat? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl
Czytaj także: Nosić czy odpuścić i nie słuchać "urażonych"? Ginekolog mówi, czy Polki potrzebują majtek w upały

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut