Wilfredo Leon włączył tryb "bestia". Kapitalny mecz naszego asa, na to czekaliśmy latami

Krzysztof Gaweł
Atakuje, blokuje, przyjmuje i serwuje aż miło. Wilfredo Leon po raz kolejny był liderem reprezentacji Polski, zdobył przeciw Japonii 18 punktów i poprowadził nasz zespół do pewnego zwycięstwa 3:0 (25:22, 25:21, 26:24) z gospodarzem igrzysk olimpijskich. Nasz skrzydłowy robi różnicę, o czym przekonali się dobitnie Samurajowie.
Wilfredo Leon poprowadził reprezentację Polski do zwycięstwa nad Japonią w Tokio Fot. FIVB
Polscy siatkarze w swoim czwartym meczu turnieju olimpijskiego w Tokio stawili czoła Japonii, czyli gospodarzom igrzysk olimpijskich i drużynie, która pod wodzą znanego doskonale w Polsce Philippe'a Blaina poczyniła znaczne postępy w ostatnim czasie. Samurajowie walczyli dzielnie, ale mistrzowie świata wygrali pojedynek 3:0 (25:22, 25:21, 26:24).

Liderem drużyny znów był Wilfredo Leon, który ma za sobą olimpijski debiut, tremę i pierwsze nerwy, a później kolejne świetne mecze. W piątek pochodzący z Kuby reprezentant Polski imponował na parkiecie, Fabian Drzyzga chętnie korzystał z jego usług, a nas skrzydłowy grał imponująco. W całym meczu wypracował 13 punktów w ataku, 2 blokiem oraz 3 zagrywką. Razem zapisał na koncie 18 "oczek".

Pierwszą partię zagrał popisowo, 70 procent skuteczności w ataku, punktowy blok i siedem skończonych piłek w ataku, w tym ta najważniejsza, zamykająca seta. Świetnie przyjmował nasz as, zanotował 43 procent perfekcyjnego przyjęcia zagrywki, a trzeba powiedzieć, że Japończycy "szukali" go zagrywką od początku meczu. Grał imponująco.


"Nie spodziewałem się, że wygramy aż 3:0. Ważne są trzy punkty i zwycięstwo, każde kolejne nas nakręca. Nie patrzę w tabelę, chcemy wygrać z Kanadą i bez żadnych wątpliwości zająć pierwsze miejsce w grupie" - mówił nasz gwiazdor po meczu przed kamerą TVP Sport.

W partii drugiej Wilfredo Leon atakował wciąż na wysokim poziomie (67 procent), dorzucił po asie serwisowym oraz punktowym bloku. I jedynie w przyjęciu spisał się słabiej, tym razem współczynnik perfekcyjnego przyjęcia zagrywki wyniósł 29 procent. Fabian Drzyzga znów posłał do niego decydującą piłkę, wszak takie najczęściej rozgrywa się do lidera drużyny.

Partia trzecia nie była tak udana dla Polski jak dwie poprzednie, szło nam bardzo ciężko, trzeba było odrabiać straty, ale w kluczowym momencie Wilfredo Leon zaserwował znakomicie i zrobiło się 20:20, seta mistrzowie świata wygrali 26:24 i cały mecz 3:0. Ten występ pokazał, dlaczego czekaliśmy kilka lat na siatkarza, który jest zawodnikiem wybitnym i może poprowadzić nasz zespół do medalu olimpijskiego.
Czytaj także: Triumf w grupie na wyciągnięcie ręki. Siatkarze nabierają olimpijskiego rozpędu w Tokio

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut