Aaliyah nie musiała zginąć? "Ona mogłaby być teraz z nami i to jest najsmutniejsze"

redakcja naTemat
25 sierpnia 2021 roku minie 20 lat od tragicznej śmierci młodziutkiej Aaliyah. W czekającej na swoją premierę książce o życiu wokalistki zaprezentowano nowe fakty na temat kulis wypadku, w którym zginęła. Okazuje się, że gwiazda R&B wcale nie musiała zginąć.
Nowe doniesienia ws. tragicznej śmierci Aaliyah. Fot. East News
Pod koniec sierpnia 2001 roku doszło do tragicznego wypadku samolotowego. W wieku 21 lat zginęła w nim Aaliyah – obiecująca gwiazda R&B, która miała również aspiracje aktorskie. Niestety, udało jej się wystąpić tylko w dwóch filmach: "Romeo musi umrzeć" oraz "Królowej potępionych".

Samalot, którym wokalistka miała dotrzeć do Los Angeles rozbił się na Bahamach, gdzie Aaliyah kręciła teledysk do piosenki "Rock the Boat". W czekającej na premierze książce "Baby Girl: Better Known as Aaliyah" ujawniono nowe informacje ws. śmierci gwiazdy R&B.
Autorce książki udało dotrzeć się do Kingsleya Russella. Rodzina nastoletniego wówczas mężczyzny obsługiwała hotel i taksówkę, z których korzystała piosenkarka. 13-letni wówczas Russell pamięta, że Aaliyah początkowo nie chciała wsiąść na pokład samolotu, skarżąc się na silny ból głowy. Wokalistka otrzymała jednak tabletkę, która podobno ją "odcięła", po czym została wniesiona na pokład maszyny.


– To nie musiało się wydarzyć. Ona mogłaby być teraz z nami i to jest najsmutniejsze. Nie zasłużyła sobie na taki koniec – podsumowała autorka książki Kathy Iandoli.
Czytaj także: Ujawniono nieznany wywiad z Amy Winehouse. Słowa artystki zszokowały jej rodzinę

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut