"Nie zawahałbym się użyć armii". Łukaszenka wyznał, jak chciał potraktować opozycjonistów

Rafał Badowski
– Gdyby taka potrzeba zaistniała, nie zawahałbym się użyć armii przeciwko demonstrantom – powiedział Aleksandr Łukaszenka. W ten sposób dyktator skomentował ubiegłoroczne protesty przeciwko fałszowaniu wyborów prezydenckich na Białorusi. Dokładnie 9 sierpnia mija rok od tych wydarzeń.
Dyktator Białorusi Aleksandr Łukaszenka nawiązał do masowych protestów przed rokiem. Stwierdził, że nie zawahałby się użyć armii. Fot. Laski Diffusion / East News
Aleksandr Łukaszenka nawiązał do wydarzeń sprzed roku , gdy po wyborach doszło do masowych protestów. Wtedy dyktator poprosił o pomoc Rosję. Rezerwy sił rosyjskiego MSW miały być w gotowości do tłumienia protestów.
Łukaszenka stwierdził, że tłumaczył Władimirowi Putinowi, iż nie ma takiej potrzeby, tym bardziej, że miał na podorędziu całą armię i jeśli zaszłaby taka potrzeba, nie zawahałby się jej użyć. Powołał się na oficjalne liczby: według szacunków służb w białoruskich protestach miało brać nie więcej niż 46,7 tys. osób. Jak się wyraził, ich trzon mieli stanowić ludzie agresywni.
Zdaniem Łukaszenki, ubiegłoroczna kampania wyborcza przebiegała w sposób przejrzysty i w warunkach totalnej jawności. Zapewnił, że nie miał czasu aktywnie uczestniczyć w kampanii, gdyż zajmował się walką z pandemią covid-19.