Ujawniono, jak Kaczyński kupuje posłów. "Tak rozbudowanej korupcji politycznej jeszcze nie było"
W środę Sejm głosami posłów klubu PiS, ruchu Kukiz'15 oraz polityków niezrzeszonych przepchnął przez Sejm ustawę lex anty-TVN. Stało się to jednak dopiero po znaczącej przerwie, bo wcześniej kukizowcy głosowali z opozycją, a plan uderzenia w TVN wisiał na włosku. "Wśród polityków spekuluje się, że w PiS działa specjalna komórka zajmująca się kuszeniem lub szantażowaniem posłów opozycji" – przypomina w czwartek Andrzej Stankiewicz.
W opinii dziennikarza tak rozbudowanej korupcji politycznej nie było w polskim Sejmie nigdy dotąd, a prezes PiS Jarosław Kaczyński "gotów jest dziś zapłacić dowolną cenę za każdy dodatkowy głos".
Przykładów nie trzeba daleko szukać bowiem politycy PiS przez ostatnie tygodnie intensywnie naciskali na wybranych ludzi Jarosława Gowina, by w momencie próby go zdradzili. Stankiewicz powołuje się m.in. na przykład wiceministra obrony Marcina Ociepy, który mimo swojej "solidarności" z Gowinem, kilka minut przed środowym głosowaniem ws. "lex TVN", oznajmił, że odchodzi z Porozumienia.
Głosowanie nad "lex TVN" miało pokazać jednak jeszcze inne spektakularne dowody "przekupstwa". "Dopiero po przerwaniu obrad politycy PiS zmusili Pawła Kukiza do zmiany zdania i głosowania z wolą partii" – zauważa Stankiewicz.
Kukizowcy zmienili zdanie pod wpływem oferty handlowej z PiS. Co było stawką? Znamy tylko plotki. W grze miała być posada wicemarszałka Sejmu, którą PiS odebrałoby Piotrowi Zgorzelskiemu z PSL. (...) Wiemy za to, że Sachajko - dawny analityk kryminalny w prokuraturze, z doktoratem z uprawy ziemniaka i pszenżyta jarego - marzy o stanowisku ministra rolnictwa i konsekwentnie popycha Pawła Kukiza w kierunku PiS. To w planie politycznym Kaczyńskiego też jest charakterystyczne - na szczególną nagrodę zasługują ci posłowie, którzy nie tylko sami dołączą do PiS, ale wniosą też posag w postaci innych posłów.
Stankiewicz powołał się w swoim tekście także na inne przykłady "kupowania posłów". Wymienił trzy, a jak wiemy, jest ich znacznie więcej. I tak dziennikarz przypomniał, że powracający do PiS poseł Lech Kołakowski dostał posadę w Banku Gospodarstwa Krajowego wartą ok. 40 tys. zł miesięcznie.
Z kolei posłanka Małgorzata Janowska, która wyszła z PiS pod koniec czerwca, szybko wróciła do Kaczyńskiego oczywiście za godną stawkę. "Właśnie obsadziła na fotelu szefa jednej ze spółek grupy PGE swego przyjaciela Andrzeja Legeżyńskiego – i to mimo sprzeciwu związków zawodowych" – podkreśla Stankiewicz.
Wśród polityków spekuluje się, że w PiS działa "specjalna komórka zajmująca się kuszeniem lub szantażowaniem posłów opozycji", a przez kruchą większość w Sejmie Kaczyński może jeszcze trochę z niej korzystać. "Ale prawda jest taka, że Kaczyński kupił już bodaj wszystkich posłów, których łatwo można było kupić. Teraz transfery będą trudniejsze, a cena wyższa. A przecież stawki są już horrendalne" – wnioskuje Stankiewicz.
Czytaj także: Sejm zdecydował ws. lex anty-TVN. Kukiz uratował projekt PiS, który teraz trafi do Senatu
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut