Polka występuje w czeskim porno. "Na casting w Pradze poszłam dla żartu"

Helena Łygas
Zaczęło się z przypadku. No i trochę z młodzieńczej brawury. Chociaż Sylwia myśli sobie czasem, że może i było jej to pisane? W końcu młodych i zgrabnych dziewczyn jest dużo. Takich, które nie boją się klimatów ostrego BDSM, a dodatkowo nic nie kręci ich bardziej niż ekshibicjonizm ze świecą szukać.
O tym, jak wygląda praca w czeskim porno, opowiada nam Sylwia. Zdjęcie ilustracyjne Fot. Orphee Arts / Collection Christophel / East News
Artykuł z cyklu "Archiwum naTemat". Pierwszy raz tę historię opublikowaliśmy 28 sierpnia 2021 roku.

Sylwia o dorabianiu – ani w porno, ani przy roznoszeniu ulotek – nie myślała, bo i nie potrzebowała pieniędzy. Dzieci nie miała, nigdy nie marzyły się jej drogie ciuchy, telefon ani samochód. Poza tym niedawno skończyła szkołę i dopiero co przeprowadziła się do mieszkania odziedziczonego po babci. Pracowała tyle, żeby się utrzymać i myślała, co dalej zrobić z życiem. No i ze sobą.

Wyspecjalizowanie się w poczwórnej penetracji nie było tym, co przychodziło jej do głowy w pierwszej kolejności. Zastanawiała się raczej nad pracą z dziećmi albo jako pomoc dentystyczna.

Seks-turystyka na opak


Potem pojechała ze znajomymi na wycieczkę do czeskiej Pragi. Któregoś dnia grupa się rozdzieliła, a Sylwia wylądowała z koleżanką w jednej z piwiarni. Nie pamięta dokładnie, ile wypiły, ale postanowiły pójść dla jaj na casting do filmu porno. Ogłoszenia tego typu co i rusz migały im na ulicach, więc po prostu zerwały pierwsze lepsze.


Dotarły na miejsce wstawione, wzięły z recepcji kwestionariusze osobowe i ankiety z zakresem scen, na które się zgadzają. Zaznaczyły wszystkie, bo w końcu to miał być tylko żart.

Zostały zaproszone do dwóch różnych pokojów. Najpierw sympatyczna rozmowa po angielsku, a potem prośba o rozebranie się do kilku zdjęć.

Sylwia: Nie miałam z tym większego problemu, ale potem do pokoju weszło dwóch facetów. Zatkało mnie. Do dziś nie wiem, dlaczego nie przyszło mi do głowy, że tak to może wyglądać. Albo żeby stamtąd uciekać.

Małe wytwórnie działające w regionie rzadko kiedy bawią się w wieloetapowe castingi. Zakładają, że jeśli ktoś nadaje się do porno, nie powinien mieć problemu z improwizowanym stosunkiem na oczach dopiero co poznanych osób. Sylwia nie miała. Więcej – seks z obcymi facetami podoba się jej bardziej, niż by się spodziewała.

Gdy dziewczyny wyszły w końcu z budynku chichocząc, podzieliły się wrażeniami. Koleżanka nie potrafiła ukryć zdziwienia, gdy dowiedziała się, że Sylwia zgodziła się na "coś takiego".

Sama odmówiła nawet zdjęć uznając, że pokazanie biustu w ramach zgrywy z "kariery gwiazdy czeskiego porno" w zupełności wystarczy.

Pierwsze koty na płoty


Już po powrocie do Polski Sylwia dostaje maila. Spodobała się producentowi, który chce dać jej kilka scen. Ma zrobić komplet badań i przyjechać z wynikami za miesiąc. Oprócz gaży, wytwórnia gwarantuje zwrot kosztów podróży, jedzenie i zakwaterowanie.

Sylwia czyta opisy scen. W pakiecie: podduszanie, stosunek analny, pissing. Nie robi to na niej większego wrażenia.

Sylwia: Mój pierwszy i wówczas właściwie jedyny chłopak lubił takie klimaty, więc próbowaliśmy wielu rzeczy. Gdy zaczęłam z nim być, nie wiedziałam nic o seksie, ale BDSM od razu mi się spodobało. Może taka jestem, a może pierwsze doświadczenia uwarunkowały moje podejście do seksu? Trudno powiedzieć.

Gdy zaczęła regularnie jeździć na zdjęcia do Czech, musiała się określić. Nie tylko to, co jest w stanie zrobić przed kamerami, ale też na jakie nośniki się zgadza. Reakcji znajomych się nie obawiała, a z mamą zawsze otwarcie rozmawiała o seksie. Problemem był tata –kochany, ale też konserwatywny i głęboko wierzący. Sylwia się go wstydzi i chyba też trochę boi.

Może jeszcze gdyby to było zwykłe porno, to by zrozumiał? Mama zrozumiała, chociaż nieustannie boi się o Sylwię i gdy córka jest w Czechach wydzwania raz po raz.

Sylwia: Im bardziej hardcore’owo, tym wyższa gaża. Lubię podduszanie i ostry seks, ale podwójną penetrację analną plus wibrator już mniej. Żebym była w stanie to zrobić używam dildo od rana, mimo że zdjęcia są zwykle pod wieczór. Z samym stosunkiem nie miałabym może aż takiego problemu, ale zbliżenia na twarz, które mają pokazać, że mnie boli, irytują. Nie czuję się najlepiej po wszystkim.

Za scenę tego typu Sylwia dostaje czasem i 2000 euro. Bardziej lightowe są niżej płatne, ale i tak najmniej zarobiła na czysto 300 euro za weekend zdjęć. Ze względu na tatę nie zgodziła się na upublicznienie nagrań online, co kilkukrotnie podniosłoby stawki.

W Czechach, Słowacji, Niemczech i Austrii można kupić filmy z jej udziałem w sex shopach, a czasem i w kioskach. Chętnych wbrew pozorom nie brakuje. Ostre porno dostępne na nośnikach fizycznych nie jest banowane ani cenzurowane tak często jak to online, a i nie każdy miłośnik starej daty potrafi znaleźć je w sieci. Popyt wciąż jest.

Pytam Sylwię o scenariusze tego typu filmów. Zazwyczaj, podobnie jak w paradokumentach, jest tylko ogólny zarys.

Na przykład: dziewczyna przychodzi do mechanika i nie ma pieniędzy, żeby zapłacić za naprawę auta, więc faceci "z zakładu" odbierają należność "w naturze". Sylwia nie wie, jak radzą sobie gwiazdy standardowego porno – jej często chce się śmiać. Przechodzi, gdy zaczyna się akcja, bo i przeważnie od początku jest brutalnie.

Na planie nie ma też osób odpowiedzialnych za podniecenie aktorów. Jeśli wzwód jest zbyt słaby, reżyser robi po prostu przerwę. Jedni koledzy biorą wtedy viagrę, inni się masturbują.

Koszula i spodnie w kant


Na co dzień Sylwia pracuje jako office managerka. Wystawia faktury, zamawia tonery do drukarek, odbiera telefony. Lubi swoją pracę, mimo że przez miesiąc zarabia zazwyczaj mniej niż przez ostry weekend w Czechach. Ale nie lubi się lenić.

Pieniądze z porno odkłada. Nie wie jeszcze na co, ale większość 23-latek mogłaby jej pozazdrościć oszczędności. Gdyby chciała, mogłaby nie pracować ponad dwa lata. Pieniądze trzyma głównie w walutach i w kruszcach, bo tak doradził jej kuzyn. Ona się nie zna. Ale choć nikt się od niej nie odwrócił, napotkała i kilka problemów.

Sylwia: Niepotrzebnie byłam otwarta wobec wszystkich znajomych. Niektórzy zaczęli o mnie plotkować. W pewnym momencie kolega z pracy szantażował mnie, że powie szefowi. Byłam tak zestresowana, że w końcu poszłam do niego sama. Myślałam, że mnie zwolni, ale powiedział, że to, co robię w czasie wolnym jest tylko moją sprawą.

Dlaczego od trzech lat jeździ do Czech? Traktuje to jako przygodę, rozrywkę i przede wszystkim – dobry seks. Pieniądze też są fajne, ale że jeszcze nie wie, na co zbiera, na razie są trzeciorzędne.

Gwiazda porno – romantyczką


Nie uważa się za szczególnie wyuzdaną. Już prędzej za romantyczną. Potrzebuje spacerów o zachodzie słońca, trzymania za rękę, a czasem ma takie dni, że chciałaby tylko leżeć i się przytulać. Trudno znaleźć faceta, który zaspokoiłby wszystkie jej potrzeby.

Sylwia: Pocieszam się, że na szczęście mam ten swój ekshibicjonizm. Większość mężczyzn szybciej da się namówić na seks w parku czy przymierzalni niż na podduszanie. Ale tak naprawdę, w życiu, seks nie jest dla mnie aż taki ważny. Chciałabym związać się z kimś ciepłym i odpowiedzialnym.

Z ostatnim chłopakiem Sylwia rozstała się właśnie przez to, mimo że do porno nic nie miał. Nie lubił za to pracować, ani też brać odpowiedzialności za siebie, o drugiej osobie nie wspominając. Chodził do pracy tylko po to, żeby mieć kasę na imprezy i swoje zachcianki, a rachunki potrafił wyrzucać do kosza, jeśli przyszły, gdy był już spłukany. Sylwia nienawidzi takiego podejścia.

Szuka kogoś odpowiedzialnego, czułego i myślącego o przyszłości, a nie tylko o "tu i teraz". Marzy się jej dwójka dzieci jeszcze przed trzydziestką. Pytam, co wtedy z porno, ale Sylwia wzrusza ramionami. Sama nie wie. Może jako mama będzie miała za dużo obowiązków? Albo po prostu się jej znudzi?

Na razie do tego daleko. Gdy w pandemii musiała ograniczyć wyjazdy do Czech, zaczęło jej ich brakować.

Sylwia: Myślę, że nie do końca jestem aktorką porno, bo zazwyczaj nie muszę udawać. Wiele scen na planie mnie podnieca, często mam orgazmy. Szczerze powiedziawszy częściej niż w życiu prywatnym.

Niestety mężczyźni, których poznaje, raczej nie są w stanie sprostać jej fantazjom.

Sylwia: Próbowałam umawiać się tylko na seks, mimo że wcześniej tego nie robiłam, ale wychodziło na to samo, co w przypadku zwyczajnych randek. Faceci opowiadają, czego to by ze mną nie zrobili, ale zazwyczaj nie są mi w stanie dać mi nawet kilku mocnych klapsów. Już nie wspominam, że często dochodzą po kilku minutach.

Side-job gwiazdy porno


Żeby jakoś zastąpić w pandemii Czechy, Sylwia zaczęła wynajmować się na wieczory kawalerskie i eventy firmowe.

Na tych ostatnich zazwyczaj pracuje jako kelnerka albo barmanka, tyle że topless. To całkiem przyjemne, tym bardziej, że czescy producenci regularnie męczą ją, żeby powiększyła piersi i obiecują większe gaże. A na eventach wszyscy ją komplementują.

Sylwia: Lubię swój biust, nie jest ani za mały ani z duży, ale w porno wszystko musi być wielkie i sztuczne – włosy, rzęsy, cycki, pupa, paznokcie. Kilka razy robiłam zastrzyki z soli fizjologicznej przed nagraniami, żeby piersi były pełniejsze. Reżyserom się podobało, ale mi zupełnie nie.

Z kolei na kawalerskich, gdzie robi striptiz, bywa dziko. Sylwia nieraz współczuje przyszłym pannom młodym, słuchając, czego potrafią zażyczyć sobie ich wybrankowie. Dla niej to tylko zabawa i praca, ale dla nich?

Uważaj, dziewczyno!


Mimo wszystko, grania w czeskim hard porno przyjaciółce by nie poleciła. Ona to ona. Poradzi sobie, a poza tym lubi takie klimaty, ale bywa niebezpiecznie.

Sylwia: Pewnego razu na nagraniu w plenerze jeden z aktorów uderzył mnie w twarz, bo nie spodobało mu się, że jestem jeszcze ubrana. Nikt nie zareagował, a musiałam z nim po tym wszystkim uprawiać seks. Potem w busie wyzywał mnie i rozerwał mi sukienkę na strzępy. Gdy dotarliśmy do hotelu, do niczego się nie nadawała. Do recepcji weszłam półnaga. Nie płakałam, byłam jak w letargu.

Po tym wszystkim Sylwia napisała do producentów, że nie chce już nigdy grać z tym facetem, ani nawet być na planie wtedy kiedy on. Niebawem go zwolnili, bo zastrzeżenia zgłaszało więcej dziewczyn. Słyszała, że gość siedzi obecnie w więzieniu za pobicie.

Sylwia: Ekipa zazwyczaj jest spoko. Niebezpieczni bywają za to faceci, którzy występują w porno BDSM. Mało który się do tego nadaje, a jak już się nadaje, w podnieceniu często przesadza. Wielokrotnie wracałam posiniaczona i poobcierana, bardziej niż powinnam. Bywa też, że podduszanie zamienia się w duszenie i ktoś z technicznych musi odciągać takiego gościa. Nie jestem w stanie policzyć, ile razy widziałam na planie płaczące dziewczyny.

Mimo wszystko trudno jej określić, kiedy zrezygnuje. Atmosfera planu zdjęciowego i sam seks uzależniają. Może gdy założy rodzinę? Najbardziej martwi ją, że jej (przyszłe) dzieci mogłyby się dowiedzieć od kogoś w szkole. Wolałaby już sama powiedzieć im w odpowiednim momencie.

W najbliższych latach chciałaby spróbować jeszcze w Holandii. Pracuje tam jej koleżanka i mówi, że podejście do kobiet w porno jest zupełnie inne. Za feministkę Sylwia się nie uważa, bo i dlaczego? W biurze zarabia przecież tyle co koledzy. A w porno nawet znacznie więcej. Może dlatego bywają tacy wku****ni?

*Imię bohaterki zostało zmieniona

Czytaj także: Chłopaki do wzięcia. Pracują za darmo, a klientki znajdują na Roksie i Odlotach