Nie myją się i mówią o tym otwarcie. Celebryci rozpoczęli debatę nad potrzebą codziennych kąpieli
Zdają się być idealni, choć to tylko pozory. Coraz częściej opowiadają raczej o cieniach niż o blaskach swojego życia w świetle fleszy. Tym razem hollywoodzkie gwiazdy zaczęły z dumą i bez kozery mówić o nawykach kąpielowych, a zwłaszcza o ich braku. I tak właśnie dyskusja na temat tego, jak często powinniśmy się myć, znowu odżyła. Odpowiedź jest dość jasna.
Co skłoniło zachodnie gwiazdy do tak odważnego wyznania? Być może stoi za tym jakiś wyższy cel - zachęcenie ludzi do oszczędzania wody na rzecz środowiska - lub zwyczajna chęć wygadania się, albo potrzeba rozgłosu. Tajemnicę tę znają tylko one, ale skoro temat został już poruszony i cieszy się łaknącym zainteresowaniem, to znak, że warto się nad nim pochylić i oddzielić prawdę od mitu.
Mycie się odchodzi do lamusa?
Zaczęło się od Mili Kunis i Ashtona Kutchera, który z dumą oznajmili w podcaście "Armchair Expert", że kąpią swoje czteroletnie i sześcioletnie dzieci wyłącznie wtedy, gdy "zobaczą na nich brud". Aktor przyznał też, że myje tylko pachy i krocze. No i się zaczęło!Cardi B, znana m.in. z chwytliwej i "peszącej" piosenki "WAP", zareagowała na wyznanie hollywoodzkiej pary obrzydzeniem. Dodatkowo zwróciła się do fanów z zapytaniem, o co chodzi z całym trendem na nie mycie się.
Jason Mamoa stanął w opozycji do Kutchera oraz Kunis, i nie owijając w bawełnę, odpowiedział raperce na zadane przez nią pytanie. "Biorę prysznic, zaufaj mi. Jestem Aquamanem i kocham wodę. Jestem Hawajczykiem. Mamy na sobie słoną wodę od urodzenia" – napisał.
Do drużyny Ashtona i Mili dołączył również Jake Gyllenhaal, który w wywiadzie dla "Vanity Fair" poinformował wszem wobec, że im starszy się robi, tym rzadziej zaznaje kąpieli. – Wierzę w to, bo Elvis Costello powiedział kiedyś, że dobre maniery i nieświeży oddech nigdzie cię nie doprowadzą. Więc to robię. Ale uważam również, że niekąpanie się może być również bardzo pomocne w pielęgnacji skóry. My czyścimy się naturalnie – stwierdził filmowy Donnie Darko.
W kontrze do Gyllenhaala głos zabrał Dwayne "The Rock" Johnson. "Jestem przeciwieństwem tych celebrytów, którzy 'się nie myją'. Prysznic (zimny) kiedy wychodzę z łóżka, aby mój dzień się rozkręcił. Prysznic (ciepły) po treningu przed pracą. Prysznic (gorący) po powrocie z pracy. Mycie twarzy, mycie ciała, peeling i śpiewanie (fałszowanie) pod prysznicem to moja codzienność" – czytamy na jego Twitterze.
Dwayne "The Rock" Johnson.•Fot. ImagePressAgency/face to face
Piosenkarka Lizzo solidaryzuje się zaś z osobami, które nie używają dezodorantu, ponieważ sama tego nie robi. Podobnie Matthew McConaughey, który nie używa antyperspirantu od prawie 35 lat, a także Cameron Diaz niestosująca dezodorantu od 20 lat.
Anty-kąpielowcy byli już wcześniej
Zagraniczni celebryci naprawdę są zafiksowani na punkcie własnej higieny. Wielu z nich co prawda ma obojętny stosunek wobec tej kwestii i z lekkością opowiada (przykładowo) o nieużywaniu dezodorantu, bo to on był najczęściej poruszanym tematem w wywiadach sprzed kilku lub paru lat.Shailene Woodley z serialu "Wielkie kłamstewka" zamiast anty-perspirantu używa olejków. Leonardo DiCaprio, który stara się żyć w duchu eko i zero waste, kąpie się parę razy w tygodniu, mając z tyłu głowy dobro środowiska i nie używa dezodorantu, gdyż jest to dla niego nienaturalne.
W czasach, gdy "Zmierzch" robił furorę na skalę międzynarodową, usłyszeć można było plotki, że odtwórca roli Edwarda Cullena, czyli Robert Pattinson, nie pachniał najlepiej. W 2009 roku w wywiadzie dla "Extra" ówczesny idol nastolatek faktycznie przyznał się do tego, iż nie widzi sensu w myciu włosów.
W 2019 roku Taylor Swift wygadała się w programie"Ellen" z tego, że nie myje nóg pod prysznicem, choć je goli. Resztę celebrytów można byłoby wymieniać, i wymieniać, i wymieniać.
Taylor Swift.•Fot. Invision/Invision
Dlaczego nas to interesuje?
Przypomnijcie sobie ostatni raz, kiedy się długo nie myliście. Nieważne czy było to tydzień temu, czy lata temu. Każdemu może zdarza się, że zaśpi i nie zdąży nawet na szybki prysznic, dla wielu z nas, gdy nie czujemy się dobrze psychicznie lub fizycznie, pójście do wanny to przerastające nas zadanie. Wszystko ma przyczyny i skutki.Niektórzy myją się codziennie, bo nadmiernie się pocą (czy to od ćwiczeń sportowych, wysiłku w pracy lub chorób). Inni myją się raz na jakiś czas, bo mają taką ochotę, bo w ten sposób chcą dołożyć swoją cegiełkę do ratowania planety. W końcu nikt nie ma prawa decydować o tym, co robimy z własnym ciałem.
Według większości ekspertów nie ma jednej właściwej reguły mycia się. Wszyscy są jednak zgodni co do tego, że skrajność - czy to w jedną, czy w drugą stronę - nie jest dobra dla zdrowia.
Zgodnie z badaniem Davida Leffela, ordynatora dermatologii w Yale School of Medicine, dzieci w wieku od 6 do 11 lat powinny odbywać do dwóch kąpieli tygodniowo. W ich przypadku rzadsze mycie ma wpływ na polepszenie się odporności.
Jeśli chodzi zaś o dorosłe osoby, kąpiel powinna być dostosowana do ich komfortu, ale z reguły przyjmuje się, że wzięcie prysznica dwa razy w tygodniu to optymalne rozwiązanie. Zbyt częste mycie się może bowiem źle odbić się na naszej skórze.
Zwykłe mydło zawierające substancje alkaliczne pozbawia skórę warstwy tłuszczu i oleju, natomiast szampony wypłukują potrzebne nam sebum. Mycie się twardą wodą (wysoka zawartość minerałów) zatyka zaś pory skórne i wysusza skórę, dlatego zaleca się np. mycie twarzy wodą przegotowaną lub odstaną.
Eksperci twierdzą również, że mycie włosów zbyt często również im szkodzi, a zamiast długich kąpieli warto brać krótki prysznic. Sami oceńcie więc, który z celebrytów ma rację.
Czytaj także: Przestał być wampirem i udowodnił, że umie grać. Nie wstydźmy się lubić Roberta Pattinsona
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut