Czarnek tłumaczy swoją rolę w budowie reaktora atomowego. "Czepiają się ignoranci"
Jakiś czas temu Przemysław Czarnek zaskoczył opinię publiczną, obejmując nowe stanowisko. Minister edukacji i nauki został wiceprzewodniczącym rady zajmującej się reaktorami jądrowymi. W czwartek w programie Polsat News minister wytłumaczył powody, dla których znalazł się w zarządzie nowego organu.
– Kilka miesięcy temu w Narodowym Centrum Badań Jądrowych w Świerku odbyła się uroczystość, podczas której przekazałem 60 milionów złotych z budżetu ministerstwa. Było to jedna z moich pierwszych tak dużych decyzji. Chodziło właśnie o projekt wysokotemperaturowego reaktora chłodzonego gazem – przypomniał minister na antenie Polsat News.
Projekt, o którym mówi minister, powstanie przy współpracy z Japończykami. W rozmowach z firmą Hitachi brali udział m.in. premier Mateusz Morawiecki, minister Michał Kurtyka i ówczesny dyrektor NCBJ, prof. Grzegorz Wrochna (obecnie prezes Polskiej Agencji Kosmicznej).
– Uważam, że naukowy rozwój tej technologii powinien postępować. Potrzebujemy takiego reaktora choćby do tworzenia wodoru na skalę przemysłową, czyli paliwa przyszłości, ale także tworzenia leków onkologicznych, bo to dzieje się w Narodowym Centrum Badań Jądrowych – powiedział szef resortu edukacji.
Przypomnijmy, że nowa posada Czarnka wzbudziło w sieci sporo emocji. Niektórzy zastanawiają się, co minister edukacji i nauki ma wspólnego z rozwojem reaktorów jądrowych i wyśmiewają jego obecność w radzie.
– Jestem w tej radzie za darmo i tylko po to, aby przyspieszyć ten proces. Teraz nagle pojawił się jakiś zgrzyt. To robią ignoranci – odpowiedział minister.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut