Intensywniejszy orgazm na wyciągnięcie ręki. Specjalistka o tym, jak powiększyć punkt G

Klaudia Szarowska
– Jeżeli pacjentka mi mówi, że chce poprawić wygląd narządów płciowych dlatego, że partner kazał jej to zrobić, to wydaje mi się, że mój zabieg i ingerencja nie są potrzebne - warto się zastanowić nad związkiem. Zawstydzanie seksualne, porównywanie z byłymi partnerkami, to ciosy poniżej pasa – mówi w rozmowie z naTemat dr n. med. Agnieszka Nalewczyńska, lekarz medycyny estetycznej oraz specjalistka ginekologii i położnictwa.
Dr Agnieszka Nalewczyńska w rozmowie z Klaudią Szarowską dla naTemat.pl Pexels

Czego dowiesz się z wywiadu?




Klaudia Szarowska: Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się pacjentki do specjalistów ginekologii estetycznej? Z czym się borykają?



Dr Agnieszka Nalewczyńska: Najczęściej przychodzą z dwóch powodów: jest to albo nietrzymanie moczu albo różne reperkusje hormonalne związane z menopauzą - walczymy wówczas z ubytkiem hormonalnym. Natomiast nietrzymanie moczu jest niestety problemem bardzo często zamiatanym pod dywan, ponieważ przyjęło się społecznie, że dotyczy to głównie kobiet po 50 roku życia lub starszych, przez co młode dziewczyny, które przychodzą z taką dysfunkcją po porodzie, czują się napiętnowane. Dlatego warto o tym temacie mówić, bo problem dotyka wielu kobiet, w różnym wieku.

Są zabiegi, które mają zwiększyć satysfakcję z życia seksualnego. Na przykład te służące powiększeniu "punktu G" u kobiet.

Jestem z tego teamu, który utrzymuje, że “punktu G” nie ma. Cała przyjemność podczas stosunku pochodzi z łechtaczki. Błędnie wyobrażamy sobie, że jest to tylko “punkt” nad cewką moczową, a tak naprawdę, to tylko wierzchołek góry lodowej.

Nad cewką moczową mamy wiele gruczołów, które otaczają pochwę i dlatego jej stymulacja jest taka ważna. Jednak dążenie stricte do tego osławionego “orgazmu pochwowego” jest trochę mitem. Oczywiście jest on możliwy u niektórych pacjentek. Natomiast raczej zalecałabym stymulację łechtaczki - wtedy często penetracja pochwy jest przyjemniejsza. Zawsze tłumaczę moim pacjentkom, że przyjemność pochodzi z łechtaczki, więc nie jestem fanką powiększenia punktu G - bo jak powiedziałam: nie do końca wierzę, że on istnieje.


Czy zatem zabiegi powiększania “punktu G” mają sens?


Powiększanie kwasem hialuronowym nie zawsze daje efekty. Natomiast pobudzenie osoczem bogatopłytkowym, w momencie kiedy podajemy je w łechtaczkę i w gruczoły Skenego, bądź w okolicy pod cewką moczową - zwiększa uwrażliwienie i w efekcie odczuwamy więcej przyjemności podczas aktu seksualnego.

Jak wygląda taki zabieg? Czy jest on bolesny? Jak przebiega rekonwalescencja?

Podanie osocza w łechtaczkę wiąże się z dyskomfortem, jest to nieprzyjemne, ale nie wiąże się z wielkim bólem, daje raczej wrażenie rozpierania tkanki. Zabieg wymaga pewnej powtarzalności, średnio co 6-12 miesięcy. Pacjentki jednak wracają by go powtórzyć, bo zauważają dużą różnicę. Sama również poddałam się podaniu osocza.

Czy tego typu zabiegi cieszą się ostatnio większym zapotrzebowaniem? Czy może my Polacy, jesteśmy jeszcze zbyt pruderyjni?

Jeszcze przed pandemią często wyjeżdżałam na sympozja zagraniczne, szkolić lekarzy na świecie i na podstawie rozmów z innymi specjalistami muszę przyznać, że my Polki jesteśmy szalenie otwarte! Zarówno na zabiegi, jak i na gadżety erotyczne.

Obserwuję to również w gabinecie i jestem dumna z tego, że moje pacjentki są bardzo świadome, dużo wiedzą. Szczególnie dziewczyny 20-30 plus są niesamowicie pro-kobiece, myślą o sobie w bardzo zdrowy sposób. Nie udają orgazmów, mówią, czego by oczekiwały, tłumaczą partnerowi, co lubią. Pamiętajmy, że ta druga osoba nie będzie w magiczny sposób wiedziała, co nam sprawia przyjemność, jeżeli my sami tego nie wiemy.

A jak wypadamy na tle innych narodów?

Najbardziej pod tym względem otwarta jest w Europie Hiszpania, a zaraz po niej Polska. Ameryka Południowa wiedzie prym na świecie. To, co mnie zaskoczyło, to kraje muzułmańskie - tam takie zabiegi są naprawdę popularne i panuje duża otwartość. Problem jest np. w Niemczech, Austrii, Szwajcarii. Włochy, o dziwo, też raczej są na szarym końcu.

W przypadku krajów muzułmańskich wydaje się to być dużym paradoksem, biorąc pod uwagę kulturę i tradycję tych państw…

Tak, jednak tam właśnie kobiety dużo ze sobą rozmawiają. Tłumaczono mi, że jest to też związane z kwestią wielożeństwa. W związku z tym, że partner dzieli łoże z kilkoma kobietami, starają się one czerpać więcej satysfakcji z życia erotycznego i być również same dla siebie bardziej atrakcyjnymi. Wbrew pozorom, kobiety tam są naprawdę wyzwolone, przynajmniej w rozmowach pomiędzy kobietami. Również w temacie zabiegów wiedzą bardzo dużo.

Czy u nas w Polsce kobiety, które wykonują zabiegi mające na celu poprawienie jakości życia erotycznego bądź estetykę narządów płciowych, robią to wyłącznie dla siebie, czy może bywa to podszyte naciskiem ze strony partnera?

Uważam, że takie sytuacje, kiedy ktoś robi to pod naciskiem partnera, w ogóle nie powinny mieć miejsca. Jeżeli pacjentka mi mówi, że przychodzi dlatego, że partner jej kazał, to wydaje mi się, że mój zabieg i ingerencja nie są potrzebne, warto się wówczas zastanowić nad związkiem. Zawstydzanie seksualne, porównywanie z byłymi partnerkami/ami jest ciosem poniżej pasa. Można tym wyrządzić drugiej osobie dużą krzywdę.

Czy nie uważa pani, że zaczęła panować dziwna moda na usilne poprawianie zewnętrznych narządów płciowych? Dążymy do “doskonałości”, szukamy idealnego, odrealnionego wzorca zaczerpniętego z pornografii?

Wydawało mi się, że byłam wyzwoloną nastolatką. W wieku 12 lat miałam przestudiowaną “Sztukę kochania” Wisłockiej i dosyć szybko kupiłam Playboya, a jednak ta seksualność była wtedy zawoalowana. Gdybyśmy chcieli porównać nagie zdjęcia Demi Moore z tamtych sesji, to nie dopatrzymy się szczegółów, bo ona po prostu jest owłosiona. Nie mamy zatem wyłożonej “kawy na ławę”.

Dzisiaj ta rzeczywiście jest inna. Mamy dostęp do pornografii, są odwrócone wzorce i np. golimy się na zero, przez co przyglądamy się sobie. W efekcie zaczynamy dążyć do pewnych ideałów, które tak naprawdę nie są idealne. W filmach pornograficznych aktorki często mają bardzo jasne i nadmuchane wargi sromowe większe oraz schowane wargi sromowe mniejsze. A to bardzo rzadko występuje w przyrodzie.

Prawda jest taka, że jeżeli nie mamy, w związku z wyglądem naszych warg sromowych, żadnych dolegliwości zdrowotnych, to każde są piękne. Na ogół nie mamy realnego punktu odniesienia, wzorce ze zdjęć są przerysowane. Oczywiście, jeżeli kobieta ma dyskomfort związany z ich wyglądem, obcieranie czy zaburzenia życia seksualnego bądź po prostu czuje się nieatrakcyjnie, to można wykonać korektę, aby poprawić jej samopoczucie psychiczne - co również jest bardzo istotne.

Wspomniała pani o zaburzonym życiu seksualnym, a jak wygląda kwestia libido u kobiet? Jakie są przyczyny jego spadku?

Jeżeli miałabym wybrać jedna przyczynę, to jest to stres. Same sobie tę śrubę przykręcamy. Często wydaje się nam, że powinnyśmy być idealną matką, kochanką, żoną przyjaciółką i przez to mamy w stosunku do siebie bardzo wygórowane oczekiwania. Łapiemy kilka srok za ogon i na koniec jesteśmy tak zmęczone, że nie jesteśmy w stanie temu sprostać.

Inny aspekt jest taki, że nie pozwalamy sobie na czucie się atrakcyjną - "przytyłam kilo, to od razu moje poczucie wartości maleje". Jesteśmy uzależnione od emocji i często za dużo od siebie oczekujemy. Nasz partner naprawdę nie widzi tych 2 kg, ani tego cellulitu. To są właśnie przyczyny psychologiczne i stresogenne. Również zaburzone relacje z partnerem/partnerką przekładają się na brak współżycia.

Do tego dochodzą wszelkiego rodzaju zaburzenia hormonalne. Plaga naszych czasów, czyli niedoczynność tarczycy, problem hiperprolaktynemii, u młodych mam okres karmienia piersią. Również przyjmowanie leków np. antydepresantów, może wpływać na zaburzenia libido bądź trudności w osiągnięciu orgazmu.

A jak wygląda kwestia bólu podczas stosunku? Jest to problem, który dotyka wielu kobiet? Czy z tym trzeba żyć, czy można ten problem rozwiązać? I jakie są przyczyny?

Ten problem dotyka 1/3 kobiet. Ginekolog, który mówi, że “taki nasz urok”, albo że "przejdzie po porodzie", jest w błędzie i mówienie takich rzeczy w ogóle nie powinno mieć miejsca, a zdarza się niestety często.

Ból w czasie stosunku absolutnie nie powinien się pojawiać. Najczęściej jest za to odpowiedzialna endometrioza, która dopada coraz więcej kobiet w wieku rozrodczym, w następstwie może to również prowadzić do bezpłodności.

Przyczyną bywają również zaburzenia autoimmunologiczne, różne choroby na sromie, ból po nacięciu lub pęknięciu krocza, łuszczyca, liszaj, suchość pochwy, różnego rodzaju leki, które przyjmujemy, zaburzenia psychologiczne lub wulwodynia, czyli bolesność sromu.

Można jednak poradzić sobie z tym problemem. Pamiętajmy, że penetracja nie musi i nie powinna boleć, możemy nauczyć się rozluźniać mięśnie i odpowiednio je spinać. Zaplanowana terapia uroginekologiczna ze wsparciem seksuologa jest w stanie tu pomóc.

A jakie zabiegi dedykowane są mężczyznom?

Jest wiele zabiegów dla mężczyzn z zakresu urologii estetycznej. Przede wszystkim są to zabiegi z osocza. Można leczyć zaburzenia erekcji, które pojawiają u mężczyzn, nawet po 40 roku życia, możemy “naprawiać” skrzywienie członka, a nawet przedłużać stosunek!

Możliwe jest również wybielanie członka, nie jest to konieczne dla funkcjonowania, ale niektórzy mężczyźni tego potrzebują. Dostępne są również zabiegi powiększania członka kwasem hialuronowym i tłuszczem.

Możliwe jest odwracanie powikłań po niewłaściwym obrzezaniu. To jest problem, który dotyczy bardzo wielu mężczyzn. Obrzezanie w Polsce nie występuje ze względów religijnych, ale ze względów medycznych. Jeżeli pacjent ma stulejkę i ten zabieg jest wykonany w nieprawidłowy sposób, to później rzeczywiście wygląda to źle, zarówno estetycznie, jak i funkcjonalnie.

Czy zabieg powiększania męskiego członka jest bezpieczny?

Nie jestem fanką takich zabiegów. Są panowie, którzy naprawdę mają mikro penisa, tj. długość nawet 4-5 cm i jest to dla nich bardzo newralgiczny problem. Wówczas urolodzy plastyczni starają się wykonać operację, która relaksuje więzadła, przez co penis wydaje się dłuższy. Staramy się również usunąć tkankę tłuszczową ze wzgórka łonowego, bo wtedy również członek wydaje się dłuższy.

Jeżeli pacjent po prostu chciałby powiększyć członka, który spełnia normy, to oczywiście nie negujemy jego potrzeby powiększenia penisa. Robi się to albo kwasem hialuronowym albo tłuszczem - to akurat jest tańsze. Warto jednak pamiętać, że takie zabiegi nie wpłyną na elongację (przyp. red. wydłużenie). Jesteśmy w stanie pogrubić penisa i wydaje się on wtedy bardziej masywny, ale to nie wpływa na jego wydłużenie i w czasie erekcji niestety mogą występować pewne nierówności.

A jak wygląda sytuacja osób, które podejmują się operacji zmiany płci? Czy po takim zabiegu możliwe jest odczuwanie orgazmów?

Biorąc pod uwagę aspekty anatomicznie możliwe jest odtworzenie narządu i wówczas jego funkcja będzie zachowana, ale nie będzie już narządu orgastycznego. Chociaż penis i łechtaczka są anatomicznie podobnie zbudowane, nie ma możliwości odtworzyć łechtaczki de novo bądź erekcyjnej formy penisa. Zatem orgazm może być wywołany jedynie mechanicznie.

Warto dodać, że przyjemność osób, które po takim zabiegu mogą identyfikować się ze swoją płcią, jest zupełnie inna, są one zdolne do osiągania orgazmu i ich przyjemność jest ogromna, jednak to rodzi się w głowie. Wszystko zależy tak naprawdę od podejścia.

Jak z perspektywy lekarza ginekologa ocenia pani edukację seksualną w Polsce?


W szkole nie ma żadnej edukacji seksualnej, a szkoda, bo szkoła, tak jak rodzina, wychowuje. Chciałbym zaapelować do rodziców, którzy myślą, że jeżeli dzieci nie będą miały edukacji seksualnej, to nie będą współżyć. To jest największy błąd dziejowy.

Dzieci powinny, oczywiście w zależności od wieku, być edukowane seksualnie. Bo wtedy chronimy je przed wykorzystaniem seksualnym, przed pewnymi złymi wyborami, przed mobbingiem w szkole, przed zmuszaniem ich do czegoś, czego na dobrą sprawę nie chcą. Zabranianie jest najszybszą drogą do tego, aby dziecko i tak spróbowało, tylko wtedy może to mieć niebezpieczne skutki. Powinniśmy przygotować dziecko do pierwszej miesiączki, do pierwszego razu i do wizyty u ginekologa. Nie straszmy dzieci seksem, bo wyrządzamy im krzywdę taką postawą. Edukując, chronimy nasze dzieci.