Stan wyjątkowy na granicy z Białorusią. Hotelarze: Goście już zaczynają panikować i odwołują pobyt

Adam Nowiński
Rząd zwrócił się do prezydenta z wnioskiem o wprowadzenie w 183 miejscowościach na granicy z Białorusią stanu wyjątkowego. W ich gronie znalazła się Białowieża – miasto, które żyje z turystyki. Czy plany rządu są tam odczuwalne? Zapytaliśmy hotelarzy i właścicieli gospodarstw agroturystycznych.
Jak wprowadzenie stanu wyjątkowego wpłynie na branżę turystyczną? Fot. MICHAL DYJUK / EAST NEWS

Rząd planuje wprowadzenie stanu wyjątkowego

– Ograniczenia wprowadzone będą na wąskim pasie przy granicy z Białorusią. Obszar ten będzie obejmował 68 miejscowości w województwie lubelskim oraz 115 miejscowości w województwie podlaskim. Podkreślam – miejscowości – powiedział we wtorek minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński.

W ten sposób wyjaśnił, gdzie rząd planuje wprowadzić stan wyjątkowy w związku z kryzysem migracyjnym na granicy z Białorusią. Poinformował także pokrótce, na czym będą polegały ograniczenia na Podlasiu i Lubelszczyźnie.


– Istotne ograniczenia będą dla osób z zewnątrz, spoza tych miejscowości. Będą uniemożliwiały im poruszanie się po tym terenie. Żadnych happeningów, żadnych wycieczek, żadnych demonstracji – dodał szef resortu spraw wewnętrznych.

Co to oznacza dla turystyki?

Taka zapowiedź może oznaczać znaczne utrudnienia w pracy hoteli i gospodarstw agroturystycznych w miejscowościach, w których planowane jest wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Czytaj także: Jakie miejscowości zostaną objęte stanem wyjątkowym?[LISTA]
Oczywiście nie wiadomo na razie, czy prezydent Andrzej Duda podpisze się pod wnioskiem rządu oraz jakie konkretne przepisy znajdą się w rozporządzeniu. Ale patrząc na ogólne zapisy związane z wprowadzeniem stanu wyjątkowego, można przypuszczać, że wzdłuż granicy z Białorusią na pas o szerokości 3 km wgłąb Polski, nie będą miały wstępu osoby, które nie zamieszkują tych okolic.

To z kolei może być ciosem dla osób, które żyją z turystyki, jak właściciele hoteli czy gospodarstw agroturystycznych, których na terenie, który ma być objęty stanem wyjątkowym, jest kilkadziesiąt. Ich duże skupisko jest w Białowieży, typowo wypoczynkowej miejscowości położonej w sercu Białowieskiego Parku Narodowego.

Tragedia, tysiące złotych straty

– Już czwarty telefon odebrałem z odwołaniem rezerwacji. Moje straty już idą w tysiące złotych, a będzie pewnie jeszcze gorzej – mówi naTemat.pl jeden z wynajmujących pokoje gościnne w Białowieży, który prosił nas o zachowanie anonimowości.

– Myślałem, że po tych wszystkich lockdownach w końcu dadzą nam normalnie pracować i zarabiać. Dla mnie teraz to szczyt sezonu i co teraz? Kto mi za to zwróci? – pyta załamany gospodarz.

Podobnie jest z agroturystyką teściów tłumacza i fotoreportera przyrody Mateusza Wodzińskiego. Jak napisał na Twitterze, oni także już liczą straty. "Prawie 4 tys. w plecy, a to tylko najbliższy weekend. U nich jest szczyt sezonu. Słabo to wygląda..." – skomentował Wodziński. W hotelach także zaczynają odczuwać pierwsze skutki informacji, którą przedstawili we wtorek szef rządu Mateusz Morawiecki i minister Mariusz Kamiński.

– Mamy już telefony od zaniepokojonych gości, którzy pytają się o swój pobyt w naszym hotelu, a niektórzy po prostu odwołują przyjazd – mówi naTemat.pl kierownik recepcji w Hotelu Żubrówka.

Podkreśla, że osoby pracujące w branży turystycznej po raz kolejny mogą znaleźć się w trudnej sytuacji, która powtarza się co jakiś czas od marca ubiegłego roku. – Mieliśmy do tej pory kilka lockdownów, teraz szykuje się stan wyjątkowy, a po nim pewnie czwarta fala pandemii i być może kolejne zamknięcie całej branży turystycznej. Nie wygląda to kolorowo, ale musimy czekać, co zadecyduje rząd – przyznaje nasz rozmówca.

– Oczywiście widzimy w miejscowości wzmożony ruch Straży Granicznej i WOT, ale ich działania prowadzone są poza miastem, na granicy. W mieście nikt nie odczuwa problemu z migrantami z Białorusi. Poza tym hotele zawsze legitymują swoich gości i sprawdzają ich dane, więc być może branżę hotelarską obostrzenia związane ze stanem wyjątkowym ominą – dodaje pracownik hotelu Żubrówka.

W podobnym tonie wypowiada się Marek Czarny, właściciel Hotelu Białowieskiego. On także zwraca uwagę, że należy czekać na to, co zdecyduje rząd. – Jak na razie nie wiemy nawet, czy pan prezydent podpisze rozporządzenie wprowadzające stan wyjątkowy. A jeśli nawet podpisze, to nie wiemy, jakie zapisy się w nim znajdą – uspokaja.

Przypomina także fragment wypowiedzi ministra Mariusza Kamińskiego, który zaznaczał, że obostrzenia związane z wprowadzeniem stanu wyjątkowego nie wpłyną na działalność zawodową mieszkańców miejscowości przy granicy z Białorusią. – Być może będzie to dotyczyło także hoteli – stwierdza.

– Niestety powstał taki szum medialny wokół tej sprawy, że mamy już telefony od gości, którzy odwołują rezerwację w obawie przed tym, co będzie się działo – informuje Marek Czarny.

Pytany o trudną sytuację hotelarzy po lockdownach i potencjalne straty związane z widmem nowych obostrzeń podkreśla, że wprowadzenie stanu wyjątkowego jest o tyle dobre, że łatwo jest wtedy wyegzekwować odszkodowanie od państwa. Dodaje jednak, że jest daleki od jakichkolwiek sporów prawnych i będzie czekał na oficjalne decyzje i rozporządzenia rządu.

Odszkodowanie? Nie do końca

Możliwość wprowadzenia stanu wyjątkowego jest zagwarantowana w konstytucji, która w art. 230 mówi:
ART. 230 KONSTYTUCJI RP

1. W razie zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Rady Ministrów może wprowadzić, na czas oznaczony, nie dłuższy niż 90 dni, stan wyjątkowy na części albo na całym terytorium państwa.

2. Przedłużenie stanu wyjątkowego może nastąpić tylko raz, za zgodą Sejmu i na czas nie dłuższy niż 60 dni.

Na tej podstawie w 2002 roku przyjęto ustawę o stanie wyjątkowym. Stanowi ona, że: "w sytuacji szczególnego zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, w tym spowodowanego działaniami o charakterze terrorystycznym lub działaniami w cyberprzestrzeni, które nie może być usunięte poprzez użycie zwykłych środków konstytucyjnych, Rada Ministrów może podjąć uchwałę o skierowaniu do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wniosku o wprowadzenie stanu wyjątkowego".

I na tym etapie jesteśmy, bo czekamy na decyzję prezydenta. Wszystko, co dzieje się po wprowadzeniu stanu wyjątkowego zapisano we wspomnianej ustawie z 2002 roku. Mówi ona m.in. o "ograniczeniu niektórych wolności i praw". W praktyce stan wyjątkowy ma umożliwić skuteczniejsze działania służbom, a dla obywateli oznacza więcej zakazów, możliwe są też np. ograniczenia w swobodzie przemieszczania się (art. 16 ustawy o stanie wyjątkowym – Prawa zawieszone w czasie stanu wyjątkowego).

Przez długie miesiące w Polsce toczyła się debata, czy w związku z epidemią koronawirusa wprowadzić stan wyjątkowy. Ostatecznie rząd nie zdecydował się na ten krok. Niektórzy zwracali uwagę, że ze względu na obawy przed pozwami od przedsiębiorców, którzy przez lockdowny nie mogli prowadzić swoich biznesów.

Ich linię obrony stanowiłyby bowiem zapisy ustawy odszkodowawczej, która gwarantuje odszkodowanie każdemu, kto poniósł stratę majątkową w następstwie ograniczenia wolności i praw w czasie m.in. stanu wyjątkowego.

Sęk w tym, że mogliby walczyć jedynie o odszkodowanie za poniesione koszty utrzymania. "Bez korzyści, które poszkodowany mógłby osiągnąć, gdyby strata nie powstała. Czyli dodatkowe wydatki – tak. Utracone zarobki – nie. W najlepszym wypadku – wyrównanie poniesionych kosztów działalności, na które nie było można wypracować przychodów" – czytamy na stronie internetowej jednej z warszawskich kancelarii prawych. – Mamy więc kolejną patową sytuację i nie pozostało nam nic, jak tylko liczyć straty i czekać jak na ścięcie – podsumowuje jeden z naszych rozmówców.
Czytaj także: Stan wyjątkowy w Polsce. Co oznacza wprowadzenie stanu wyjątkowego na terenach przygranicznych?

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut