Amerykański generał zaskoczył: "Możliwa jest współpraca USA z talibami". Chodzi o walkę z ISIS

Wioleta Wasylów
Amerykański wojskowy i przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów Mark Milley nie wyklucza możliwości, że Amerykanie będą współpracowali z talibami w celu zwalczania komórek terrorystycznych tzw. Państwa Islamskiego. Jego słowa przytoczył dziennik "The Guardian”.
Mark Milley nie wyklucza współpracy USA z Talibami w walce z ISIS-K. Fot. AP / Associated Press / East News
W środę odbyła się konferencja prasowa Pentagonu. Podczas niej na temat możliwej współpracy z talibami wypowiadali się generał armii amerykańskiej Mark Milley i sekretarz obrony Lloyd Austin.

Milley stwierdził, że istnieje możliwość, że USA w porozumieniu z talibami przeprowadzą w Afganistanie działania antyterrorystyczne wymierzone w bojowników tzw. Państwa Islamskiego i innych komórek terrorystycznych.

Jak zaznacza "The Guardian”, teraz kluczową kwestią będzie ustalenie charakteru relacji, jakie będą łączyły USA i Taliban. Przez ostatnie trzy tygodnie amerykańscy żołnierze koordynowali w porozumieniu z dowódcami talibów to, co działo się podczas ewakuacji na lotnisku w Kabulu. Samolotami wyleciało stamtąd 124 tys. osób.


Czytaj także: Ujawniono, jak talibowie potraktowali mieszkańca Kabulu. "Robią to dla zabawy"

Milley podkreślał jednak, że obu stronom zależało na szybkim rozwiązaniu kwestii, dlatego musiało dojść do pewnego kompromisu. – W czasie wojny robisz to, co musisz, aby zmniejszyć ryzyko misji, a nie to, co koniecznie chcesz robić – powiedział. Samych talibów określił jako "bezwzględnych”. – Czy się zmienią, czy nie, to się okaże – dodał.

Austin był jeszcze bardziej sceptyczny. Powiedział, że fakt współpracy z talibami podczas ewakuacji nie oznacza współpracy z nimi na innych płaszczyznach w przyszłości. – Nie robiłbym żadnych logicznych odniesień między kwestią ewakuacji a ewentualną możliwością dalszej współpracy – przyznał.

"Jeszcze nie skończyliśmy z ISIS-K”

Amerykańska ambasada z Kabulu została przeniesiona do Doha w Katarze. Prezydent Joe Biden kilkukrotnie zauważył, że USA i talibów łączy jedna rzecz – dla obu wrogiem jest Państwo Islamskie Prowincji Chorasan. Biden obiecał, że amerykanie będą starali się namierzyć bojowników ISIS-K, którzy przyznali się do zorganizowania zeszłotygodniowych ataków terrorystycznych w Kabulu.

W czwartek w ataku przeprowadzonym przy bramie lotniska w Kabulu zginęło ponad 150 Afgańczyków i 13 amerykańskich członków służby. W sobotę wojsko USA przeprowadziło „uderzenie w samoobronie” z użyciem dronów. Zabito w nim dwóch planistów ISIS, jednak było też kilka ofiar wśród cywilów. We wtorek prezydent USA powiedział w odniesieniu do ISIS-K: "Jeszcze z wami nie skończyliśmy”.

Czytaj także: Amerykanie ostatecznie zakończyli misję ewakuacyjną w Afganistanie. To zdjęcie stanie się symbolem

Namierzanie i atakowanie bojowników Państwa Islamskiego lub innych grup ekstremistycznych, takich jak Al-Kaida, będzie trudniejsze, gdy na lądzie nie będzie żadnych amerykańskich sił zbrojnych ani przyjaznych sił rządowych. Jednak administracja Białego Domu twierdzi, że może powstrzymać te grupy, monitorując sytuację i potencjalnie uderzając w nie z innego miejsca w regionie.

Prezydent USA zlecił tymczasem sekretarzowi stanu Antony'emu Blinkenowi, żeby współpracował z międzynarodowymi partnerami. Chodzi o dopilnowanie, by talibowie dotrzymali swojej obietnicy dotyczącej bezpiecznej ewakuacji pozostałych osób, które chcą wyjechać z Afganistanu.
Czytaj także: Zadziwiająca historia Sayeda Sadaata. Afgański minister został kurierem w Niemczech

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut