Dziennikarz Onetu relacjonował sytuację w Usnarzu. Usłyszał dwa zarzuty
Przy granicy z Białorusią rząd ogłosił stan wyjątkowy, który od czwartku obowiązuję m.in. w Usnarzu, skąd wyproszono dziennikarzy i organizacje wspierające uchodźców. Teraz okazuje się, że Bartosz Bublewicz z Onetu, który relacjonował sytuację na granicy, usłyszał dwa zarzuty. Operator, który z nim pracował, również.
W piątek, czyli po wprowadzeniu stanu wyjątkowego, relację z przygranicznego obszaru przeprowadził dziennikarz Onetu Bartosz Bublewicz. Reporter chciał sprawdzić, jak służby egzekwują obowiązujące na konkretnym terenie obostrzenia wynikające z wprowadzenia stanu wyjątkowego. W Usnarzu Górnym nie natknął się na żaden patrol.
Niestety dziennikarz otrzymał od rzecznika policji w Białymstoku informację o tym, aby stawił się w komendzie w Hajnówce. – W komendzie czekałem w asyście dwóch policjantów. (…) Najpierw chcieli przeszukać pojazd, ale potem poprosili operatora o wydanie kart do kamer, na których utrwalone było nagranie – powiedział w relacji zamieszczonej na portalu Onet, dodając, że próbowano zarekwirować mu telefon.
Ostatecznie Bublewicz i operator usłyszeli dwa zarzuty: jeden dotyczący pobytu na terenie objętym stanem wyjątkowym (zakazem), drugi zaś związany z "utrwalaniem za pomocą środków technicznych infrastruktury granicznej".
W 183 miejscowościach województw podlaskiego i lubelskiego zawieszono możliwość organizowania: zgromadzeń publicznych, imprez masowych, imprez artystycznych, imprez rozrywkowych. Na tym terenie nie mogą przebywać osoby z zewnątrz, które nie zamieszkują danych miejscowości. Jest to weryfikowane przez patrole wojska, policji i Straży Granicznej.
Czytaj także: Zero imprez, zero osób z zewnątrz, zero mediów. Tak wygląda stan wyjątkowy na granicy z Białorusią
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut