"Puknij się w łeb, babo". Racewicz ujawniła, jakie wiadomości dostaje od hejterów

Weronika Tomaszewska
Joanna Racewicz opublikowała w mediach społecznościowych poruszający wpis. Dziennikarka zdradziła kulisy hejterskich ataków na nią i jej 13-letniego syna. "Mnie już nie zranisz. Mam gruby pancerz. Także dzięki Twoim poprzednikom" – zwróciła się do internauty.
Joanna Racewicz o hejterach. Fot. Kamil Piklikiewicz/East News
Racewicz przyznała, że regularnie musi mierzyć się z hejtem w sieci. W najnowszym poście na Instagramie 47-latka przytoczyła przykre wiadomości, które do niej docierają.
Czytaj także: Joanna Racewicz zaszczepiła syna i się zaczęło. Internauci współczują mu "bezmyślnej matki"
"Drogi Anonimowy Hejterze, schowany za winklem własnego komputera, nie mogłam się zdecydować którego zdjęcia bardziej nie polubisz, więc zamieszczam trzy" – rozpoczęła Racewicz.

"Nie mam pojęcia które będzie dla Ciebie lepszym pretekstem, żeby mocniej strzyknąć jadem i rzucić jeden z refrenów: 'za dużo botoksu', albo 'rzygam tobą i Smolenskiem', lub jeszcze 'puknij się w łeb, babo, z tymi swoimi szczepieniami'" – wyliczyła dziennikarka Polsatu. W kolejnej części publikacji zdradziła, jak jej 13-letni syn Igor radzi sobie z tymi niewybrednymi komentarzami.


"Przepraszam, że nie cytuję bardziej soczystych tekstów, ale sama/ sam rozumiesz, że mogą to czytać dzieci. Tak, mój Syn też. Na szczęście #synlepszynizmarzenie ma dystans do Tobie podobnych i wie, że raczej trzeba wam współczuć, niż przejmować się słowami. Dlaczego? Bo nie są prawdziwe. Bo dyktuje je frustracja. Szczęśliwemu nie przyjdzie do głowy, żeby ranić. Kaleczą skaleczeni, odrzucają odrzucani" – podkreśliła.

Dziennikarka w swoim apelu do hejterów, zwróciła uwagę na kwestię pozornej anonimowości, która dla wielu jest zielonym światłem do szerzenia krzywdzących opinii.

"A, i jeszcze jedno - nie jesteś anonimowa/ -y. To tylko złudzenie, które daje Ci odwagę. Nie wierzysz? A jeśli powiem, że wiem, jak wyglądasz? Ty, która nazywasz mnie 'kreaturą' i Ty, który życzysz mi śmierci?" – napisała gwiazda Polsatu.

"Że spojrzałam w oczy Twoje i Twojej córeczki? Bo to dziewczynka, prawda? Co, jeśli pokażę Twoje zdjęcie? Nie, nie blefuję. Może następnym razem zadrży Ci ręka nad klawiaturą zanim uderzysz w słowo jak sztylet" – dodała.

"Mnie już nie zranisz. Mam gruby pancerz. Także dzięki Twoim poprzednikom. Wytrenowali mnie w obojętności. (...) Znam jednak wiele słabszych ode mnie, bardziej kruchych. Płaczą w poduszki, zapełniają kozetki u terapeutów, stają na parapetach wieżowców. Nie chcę, żebyś miał ich na sumieniu. Widzisz? Myślę o Tobie. Może właśnie uwagi i czułości potrzebujesz" – zaznaczyła na koniec Racewicz.
Czytaj także: "Codziennie umiera kilka tupolewów". Racewicz zwróciła uwagę na tragedię w cieniu rocznicy

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut