TVP złamała prawo wjeżdżając do strefy stanu wyjątkowego? Dziennikarz pokazuje zdjęcia

Agata Sucharska
Dziennikarz z Podlasia twierdzi, że reporterzy TVP złamali prawo, pojawiając się w strefie objętej stanem wyjątkowym, gdzie zgodnie z rozporządzeniem prezydenta nie mogą wjeżdżać media. Na zarzuty odpowiedział mu prezes TVP Jacek Kurski oraz reporterka TVP, która przygotowywała materiał.
Krynki. Reporterzy TVP mieli wjechać na teren objęty stanem wyjątkowym. Fot. Marek Berezowski /REPORTER / twitter Exen
W piątek po południu dziennikarz mieszkający w strefie objętej stanem wyjątkowym poinformował, że zauważył wóz TVP na terenie, gdzie zgodnie z rozporządzeniem prezydenta nikt poza służbami i mieszkańcami wjeżdżać nie powinien. Jak przekazał, miało to miejsce w Krynkach w powiecie sokólskim na Podlasiu.

Wskazał dokładne miejsce na mapie oraz udostępnił zdjęcie telewizyjnego pojazdu, podkreślając, że droga, na której stoi, znajduje się w obrębie miasta. Ponadto podkreślił, że objęte stanem wyjątkowym są także miejscowości, które otaczają miasto, co można zweryfikować za pomocą dostępnych map oraz samego rozporządzenia. Niedługo po opublikowanych wpisach dziennikarza kłamstwo zarzucił mu wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik, który napisał, że zdjęcie zostało wykonane 100 metrów przed posterunkiem na granicy strefy objętej stanem wyjątkowym. Potem pojawił się materiał programu TVP, który odpowiada na zarzuty.
W materiale reporterka zaznaczyła, że znajdują się przed objętymi stanem wyjątkowym Krynkami. – Zdjęcie nie pokazało dokładnie, gdzie stał nasz samochód służbowy, ale jest to około 150 metrów od granicy strefy. My jesteśmy tu już piąty dzień. Cały czas staramy się być blisko państwa, rzetelnie podchodzimy do tematu i kolejny raz fake newsy próbują naszą pracę podważyć – powiedziała dziennikarka w programie "Info raport".
Zamieszanie skomentował także prezes telewizji polskiej Jacek Kurski, nazywając dziennikarza "totalnym trollem", a informację przez niego podaną "ordynarnym fejkiem". "Reporterzy TVP nie złamali przepisów. Stoją ok. 250 metrów przed granicą strefy stanu wyjątkowego. Na filmie dowód" – oświadczył udostępniając wideo.
Dziennikarz odpowiedział na materiały, które udostępniło TVP, podkreślając, że reporterzy telewizji znajdują się na terenie objętym stanem wyjątkowym.
Czytaj także: Dziennikarz Onetu relacjonował sytuację w Usnarzu. Usłyszał dwa zarzuty

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut