Legenda wierzy w medal siatkarzy i broni Vitala Heynena. "Dajmy mu przede wszystkim spokój"

Krzysztof Gaweł
– Nigdy nie jest dobrze, chyba żyjemy w takim kraju, że zawsze szukamy dziury w całym. Nie chcę mówić, że to koniec Vitala Heynena i że go nie będzie. Różne rzeczy mogą się wydarzyć, teraz dajmy mu przede wszystkim spokój. Niech wywalczy medal i wtedy będziemy się martwić, co z trenerem zrobić – powiedział naTemat przed meczem z Rosją Sebastian Świderski, przez lata filar polskiej kadry, dziś prezes Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Sebastian Świderski wierzy w sukces polskich siatkarzy w ME i wcale nie uważa, że to koniec Vitala Heynena Fot. Adrian Mielczarski/REPORTER
Pojedynki Polaków z Rosjanami to od lat wielkie siatkarskie szlagiery, a nasz zespół ze Sborną często toczył boje o najważniejsze trofea wielkich imprez. Dość wspomnieć starcie o brąz ME w 2011 roku, wygrane w Wiedniu przez Polaków 3:1. Albo decydujący o awansie do półfinału MŚ horror rozegrany w 2006 roku. W tamtym meczu zagrał Sebastian Świderski, dziś prezes Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Polska będzie zdecydowanym faworytem ćwierćfinału mistrzostw Europy w Gdańsku?

Być może prezentujemy lepszą siatkówkę, ale każdy dzień w turnieju jest inny i przynosi co innego. Proszę sobie przypomnieć naszą postawę w ostatnich mistrzostwach świata, które nie zaczęły się od naszej dobrej gry. By nie szukać daleko, takim przykładem może być Francja, która nie zaczęła najlepiej igrzysk olimpijskich, ale pokonała w grupie Rosję, później nasz zespół i zakończyła turniej ze złotem.


Baliśmy się o formę Biało-Czerwonych po Tokio, ale teraz chyba możemy się cieszyć, że jest wysoka?

W każdym turnieju zdarzają się słabsze dni i taki zawsze musi nadejść. Mam nadzieję, że taki dzień mamy za sobą i że będziemy grać tylko lepiej. Widać zresztą postęp w naszej grze, sam miałem okazję skrytykować postawę naszej drużyny. Ale widzę, że są w coraz lepszej dyspozycji.

Czy przed meczem można powiedzieć, że to już nie ta Rosja, co choćby w trakcie igrzysk?

Nie należy patrzeć w przeszłość czy na składy i osłabienia. Może zadecydować dyspozycja jednego zawodnika, dyspozycja dnia. To są klasowe reprezentacje, mają swoje wielkie atuty i ukryte wady. Pozostaje kwestia tego, co dany zespół będzie potrafił zaprezentować danego dnia.

A jak pan ocenia obecną dyspozycję naszej reprezentacji? Widzieliśmy w poniedziałek, w jaki dołek wpadli Francuzi.

Moim zdaniem zespół jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie i nie czeka nas los Francji. To w ogóle jest specyficzny zespół, mają nowego trenera i coś takiego mogło się przydarzyć. Nie sądzę, że u nas może dojść do takiego "odcięcia", jak to miało miejsce u Francuzów. To już nie te czasy, żeby martwić się o to, czy będą odczuwać skutki gry na igrzyskach. Zawodnicy szybko się regenerują, szybko wracają do formy, to wszystko bardzo się rozwinęło i zmieniło przez lata.

Gramy u siebie i mamy sobie coś do udowodnienia.

Rosjanie przegrali finał w Tokio, więc na pewno jest w nich też wielka chęć wygrania mistrzostw Europy. Ale z drugiej strony to my gramy przed własną publicznością, co stanowi dodatkowy bodziec i na pewno zadziała na naszą korzyść. Tokio za nami, to już przeszłość. Trzeba się zastanowić, co zrobić, by w przyszłości błędów nie popełniać i myśleć o tym co przed nami.

Mistrzostwa mają być pożegnaniem Vitala Heynena. Czy pana zdaniem to dobra decyzja? Niezadowolenie i krytyka jego pracy są w tym roku bardzo duże.

Nigdy nie jest dobrze, chyba żyjemy w takim kraju, że zawsze szukamy dziury w całym. Zamiast zrozumieć problem, wolimy pomarudzić. Taka już jest nasza natura. Nie chcę mówić, że to koniec Vitala Heynena i że go nie będzie. Różne rzeczy mogą się wydarzyć, teraz dajmy mu przede wszystkim spokój. Niech wywalczy medal i wtedy będziemy się martwić, co z trenerem zrobić. Obyśmy mieli tylko takie zmartwienia.

Czytaj także: Rosjanie boją się starcia z Polską. Osłabiona Sborna łatwym celem dla mistrzów świata?

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut