Znamy raport w sprawie o. Pawła M. "Już samo dopuszczenie go do święceń było błędem"
Publicysta wiosną stanął na czele niezależnej Komisji Eksperckiej, której celem było opisanie drastycznych faktów dotyczących działalności dominikanina Pawła M., reakcji i zaniedbań władz Prowincji oraz mechanizmów, jakie w tej sprawie zadziałały.
Autorami opublikowanego 15 września dokumentu są także: dr Sebastian Duda (teolog i publicysta), Bogdan Stelmach (lekarz seksuolog), Wioletta Konopa‑Stelmach (psycholog kliniczny), dr Sabina Zalewska (pedagog i psycholog rodziny), o. Jakub Kołacz SJ (prowincjał Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego w latach 2014-2020), ks. dr Michał Wieczorek (prawnik kanonista, wiceoficjał sądu biskupiego) oraz dr hab. Michał Królikowski (adwokat).
Komisja Ekspercka ws. Pawła M.: Samo dopuszczenie zakonnika do święceń było błędem
260-stronicowy raport składa się w sumie z pięciu głównych części: podstawowych ustaleń faktycznych, analizy teologicznej, aspektów psychologicznych i socjologicznych, oceny prawnej oraz rekomendacji.
Autorzy zajmują się w nim kolejno opisaniem wszystkich aspektów złożonej sprawy Pawła M. Przypomnijmy, że zakonnik usłyszał siedem zarzutów dotyczących gwałtu oraz poddania się innej czynności seksualnej w okresie od 2011 do 2018 r.
Powołana przez polskich dominikanów Komisja ustaliła jednak, że w zasadzie od początku pracy duszpasterskiej Pawła M. można było zaobserwować niepokojące zjawiska związane z jego nieprawidłową osobowością, a także zdumiewającymi przejawami religijności.
Co istotne, w dokumencie stwierdzono, że samo dopuszczenie zakonnika do święceń i pracy duszpasterskiej było błędem.
– Pierwsze sygnały o pewnych nieprawidłowościach, związanymi z działaniami Pawła M., zaczęły docierać do przełożonych już w czasie pracy w Poznaniu, czyli już w drugiej połowie lat 90., choć z naszych ustaleń wynika, że do pierwszych nadużyć doszło wcześniej, na samym początku pracy duszpasterskiej, ale o nich wówczas nie poinformowano przełożonych – wyjaśniał podczas konferencji Tomasz Terlikowski.
W raporcie czytamy, że o. Paweł M. odnosił sukcesy duszpasterskie i dzięki charyzmie gromadził na mszach setki osób. To wszystko utrudniło – według autorów – identyfikację nieprawidłowości w jego działaniach.
"Od początku 1998 r. o. Maciej Zięba był informowany o karygodnych postępkach Pawła M.
"Zainteresowanie nimi uległo radykalnemu osłabieniu po objęciu urzędu prowincjała przez o. Macieja Ziębę OP w 1998 r. W czasie, gdy dochodziło do najbardziej bulwersujących zdarzeń związanych z działalnością wrocławskiej Wspólnoty św. Dominika, której duszpasterzem był Paweł M., zaczęła już funkcjonować narzucona przez ówczesnego prowincjała kultura sukcesu" – czytamy w dokumencie.
Autorzy raportu przypominają, że prowadzona we Wrocławiu w latach 1996–2000 przez Pawła M. Wspólnota św. Dominika była oparta na mechanizmie psychomanipulacji. Dochodziło w niej również do przemocy fizycznej oraz nadużyć seksualnych. Wspólnota ta miała wszystkie cechy umożliwiające określenie jej mianem sekty.
W dokumencie czytamy, że o. Maciej Zięba OP był informowany o karygodnych postępkach Pawła M. już od początku 1998 r., jednak prowincjał nie reagował, a "na bazie dobrej opinii, jaką cieszyli się dominikanie, chciał tworzyć strategię rozwoju zakonu w Polsce".
Mimo to do początków 2000 r. o. Maciej Zięba OP nie ukrócił działalności swego współbrataDochodziły do niego sygnały o wielogodzinnych, czasami trwających do późna w nocy modlitwach. Zaniepokojeni członkowie rodzin oraz znajomi członków duszpasterstwa we Wrocławiu wskazywali na występowanie w grupie prowadzonej przez Pawła M. mentalności sekciarskiej. (...)
Ojciec Maciej Zięba OP zezwolił również na absurdalny 'ewangelizacyjny' wyjazd swego współbrata do Chin wraz z kilkoma członkami wrocławskiego duszpasterstwa (Paweł M. 'rozeznał', że został powołany do nawrócenia społeczeństwa Państwa Środka na chrześcijaństwo).
Ówczesny prowincjał polskich dominikanów był również informowany o aktach przemocy fizycznej, jakie miały miejsce podczas modlitw, oraz o stosowanej przez Pawła M. presji psychicznej i duchowej (m.in. o przemocowym wykluczaniu przez duszpasterza członków Wspólnoty jako 'niewiernych Bogu Judaszy').
we Wrocławiu. Stało się tak dopiero po przekazaniu mu przez o. Marcina Mogielskiego OP kilku pisemnych świadectw członków Wspólnoty, którzy byli już wówczas świadomi krzywdy doświadczonej przez nich z powodu psychomanipulacji Pawła M.
Eksperci zastanawiają się w raporcie, jaki był powód tego, że tak długo zakon nie
zdobył się na adekwatne zadośćuczynienie pokrzywdzonym. W ich opinii bez wątpienia wielką rolę odegrali w tym konkretni ludzie, przede wszystkim przełożeni Pawła M. z o. Maciejem Ziębą OP na czele.
Swoje znaczenie miały też: słaba formacja intelektualna i duchowa zakonników oraz
rozliczne wady samej wewątrzzakonnej struktury, w której możliwe było wieloletnie funkcjonowanie amatorskiego doradztwa prawnego.
Eksperci piszą w raporcie, że Paweł M. był przekonany o tym, że jest "niemal doskonałym głosem Ducha Świętego". Co więcej, "wierzył, że tak bardzo jest w stanie upodobnić się do cierpiącego Chrystusa, iż może wpływać na drogę zbawienia innych ludzi czy to przez cierpienie własne, czy to – częściej – przez zadawanie cierpienia (także fizycznego bólu) innym".
– To bardzo obszerne, wnikliwie i głębokie studium przypadku. Nie jest to raport który opowiada pełną prawdę o dominikanach – jako źródło zasadniczej krytyki dominikanów jako takich albo kościoła jako takiego – to diagnoza nieprawidłowości, która pojawiła się w strukturze zakonu dominikańskiego – podkreślał dr hab. Michał Królikowski podczas prezentacji raportu.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut