Przesłuchanie w Brukseli, powodem tweet o Kaczyńskim. "Moralność prezesa to sprawa wagi państwowej"

Diana Wawrzusiszyn
– Politycy zwłaszcza partii rządzącej lubią ścigać za naruszenie dóbr osobistych, ale tutaj mamy do czynienia z wykorzystaniem mechanizmów międzynarodowych i zostało to objęte ściganiem przez prokuraturę z urzędu. Argumentem jest “interes społeczny” – mówi w rozmowie z naTemat Marcin Mycielski, który był przesłuchiwany przez brukselskich funkcjonariuszy w związku z tweetem dotyczącym Jarosława Kaczyńskiego.
Jarosław Kaczyński w ławie sejmowej. Fot. Jakub Kaminski/East News
Wiceprezes zarządu Fundacji Otwarty Dialog i założyciel międzynarodowego Komitetu Obrony Demokracji Marcin Mycielski musiał przez półtorej godziny tłumaczyć się przed belgijskimi funkcjonariuszami z tweeta, którego nawet sam nie zamieścił. Dlaczego? Bo dotyczył Jarosława Kaczyńskiego.

Martin Mycielski został wezwany na policyjny komisariat w Brukseli. Powodem był Europejski Nakaz Dochodzeniowy wydany przez polski wymiar sprawiedliwości. A w nim zeznania prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Przedmiotem sprawy jest ten tweet:
Fot. Twitter/ SokzBuraka

Dlaczego prezesa Kaczyńskiego zbulwersował akurat ten tweet o szczepieniu poza kolejnością?


Podobnych wpisów na Twitterze i Facebooku są tysiące, więc dziwne, że akurat ten tweet tak bardzo go zbulwersował. Kaczyński wskazał śledczym, że został powiadomiony o tym wpisie przez swoich współpracowników. Wydaje się, że rzeczywiście oni uznali, że może być to dla niego szkodliwe i podważać jego moralność. Najwyraźniej moralność prezesa to sprawa wagi państwowej, skoro wytoczono dla jej ochrony takie działa. Chyba go to zabolało. Czemu inne rzeczy go tak nie uderzają? Nie wiem.

Mimo że ten konkretny tweet nie był mój, to jest to dla mnie i innych mediów społecznościowych sygnał, że trzeba teraz po prostu sprawdzać, jakie argumenty będą najbardziej bolesne dla prezesa i które narażają jego moralność na szwank. Będziemy mieli motywację, żeby próbować kolejnych, zgodnych z prawdą, oskarżeń. Najwyraźniej warto takie wątpliwości i pytania poruszać, a potem obserwować reakcję, co pana prezesa wyciągnie z łóżka i skłoni, że stawi się osobiście w prokuraturze.
Czytaj także: Jest ścigany międzynarodowo za tweet o szczepieniu Kaczyńskiego. Zeznania złożył prezes PiS
Zastanawiam się, czy ta sytuacja może otworzyć furtkę do karania podobnych “przestępstw”. Przecież w mediach społecznościowych mamy wiele kont satyrycznych, chociażby Tygodnik NIE czy Make Life Harder. Myśli pan, że taki precedens może być coraz częściej wykorzystywany?

Z jednej strony takich zawiadomień o zniesławienie z oskarżenia prywatnego jest w Polsce dużo. Politycy zwłaszcza partii rządzącej lubią ścigać za naruszenie dóbr osobistych, ale tutaj mamy do czynienia z wykorzystaniem mechanizmów międzynarodowych i zostało to objęte ściganiem przez prokuraturę z urzędu. Argumentem jest “interes społeczny”. A przecież gdyby chodziło o innego polityka, to nie byłoby mowy o interesie społecznym. Wydaje mi się, że mimo wszystko nie grozi to pozwami ze strony innych polityków.

Poza tym toczy się przeciwko mnie i Bartkowi Kramkowi postępowanie w sprawie billboardów z posłanką Lichocką, również z prywatnego oskarżenia, jednak odbywa się normalną, standardową procedurą. Nie ma uruchomionych żadnych dodatkowych międzynarodowych mechanizmów ścigania. Gdy chodzi o Kaczyńskiego, uruchamiane są dodatkowe środki.

Moim zdaniem nie ma takiego ryzyka, że Europejskie Nakazy Dochodzeniowe będą wysyłane za wszystkimi użytkownikami Twittera. Ważny tu jest fakt, że mieszkam w Belgii, więc taka procedura mogła być uruchomiona.

Co tylko kompromituje Polskę. Dla mnie najprzykrzejsze było to, że musiałem belgijskim funkcjonariuszom tłumaczyć się z działań polskich władz i po raz kolejny przepraszać za Polskę. Co prawda nie robiłem tego pierwszy raz, ale normalnie jest to w odpowiedzi na jakieś konkretne zarzuty, takie jak osłabienie praworządności, dążenie do wyjścia z Unii czy nagonka na osoby LGBT. Zawsze tłumaczę, że jest akurat taka partia u władzy, ale Polacy nadal wierzą w wartości unijne i demokrację. A w momencie, gdy mnie policjanci pytają, kim jest jakiś Kaczyński i czemu teraz muszą 1,5 godziny spędzać, przesłuchując mnie w sprawie jakiegoś tweeta, ciężko mi znaleźć racjonalny argument i bronić dobrego imienia Polski.

Jedyną przesłanką do wskazania pana jako “sprawcy” było przejęcie “Soku z Buraka” przez Fundację Otwarty Dialog?

Fundacja przejęła “Sok z Buraka” w kwietniu tego roku i było to oficjalnie ogłoszone. A tweet, który jest przedmiotem postępowania, jest ze stycznia. Może zostałem wytypowany, bo nie ukrywałem, że byłem jednym z 20 redaktorów “Soku z Buraka”. Ale na Facebooku, nie na Twitterze. A jak dobrze pamiętamy, na początku 2020 roku w TVP zaczęły się pojawiać materiały o tym, że to ja stoję za “Sokiem z Buraka” i powiązano to z Donaldem Tuskiem. Czemu to zostało tak połączone? Nie wiem.

No ale może skoro mieszkam w Brukseli, to znaczy, że muszę być człowiekiem Tuska. I podejrzewam, że na podstawie tych doniesień medialnych prezes Kaczyński uznał, że to ja muszę być odpowiedzialny za tweet o szczepieniu. Została jeszcze wskazana druga osoba z Wielkiej Brytanii, której nawet nie znam.


A może jest to próba zagłuszenia Fundacji Otwarty Dialog. Biorąc pod uwagę niedawne zatrzymanie przez ABW Bartosza Kramka?

Oczywiście, że to jest część całej tej kampanii zwalczania Fundacji Otwarty Dialog. Jest to jeden z wielu ataków, które rozpoczęły się w 2017 roku. Wtedy jeszcze były próby przejęcia fundacji przez ministra Waszczykowskiego i nałożenia zarządu komisarycznego. Do tego kontrole skarbowe ciągnące się przez wiele lat i postępowania karne. Zostały w to włączone służby ABW.

Najsłynniejsza sprawa to wydalenie Ludmiły Kozłowskiej z Europy na podstawie, jak się później okazało, mołdawskich fejków. Mimo tego, że sąd trzykrotnie orzekł, że wydalenie było bezpodstawne, to dalej państwo Polskie utrzymuje ją na liście osób niepożądanych. Natomiast Bartek Kramek nie może z Polski wyjechać z powodu swojej równie absurdalnej sprawy, opartej na tych samych zarzutach, czyli fejkach z Mołdawii. Efektem jest pierwszy chyba przypadek bezprawnego rozłączenia małżeństwa na terenie Unii, łamiący europejskie prawa chroniące rodzinę, w tym kartę praw podstawowych UE.

Wiedzieliśmy, że będę następny. Nie było to dla nas zaskoczeniem. Nawet grupa europosłów miesiąc temu wystosowała pismo do Komisji Europejskiej z informacją o nagonce na naszą fundację z obawą, że kolejną represjonowaną osobą mogę być ja.

Podobne pismo do władz Belgii napisał jeden z belgijskich senatorów z bardzo dokładnym opisem całej sytuacji, wskazując, że może być wykorzystany właśnie END. Dzięki temu państwo belgijskie było przygotowane na wpłynięcie ewentualnych wniosków o ściganie czy nawet aresztowanie i wiedziało, żeby ich nie wykonywać, bo mają charakter polityczny.
Czytaj także: Ludmiła Kozłowska kolejny raz zwycięża w sądzie. Mimo to wciąż nie może wrócić do Polski
W livie’e na Facebooku mówił pan też o problemach z bankiem.

Tak, dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym czasie moje konta bankowe w Belgii zostały zablokowane. Podejrzewam, że w związku z Europejski Nakazem Dochodzeniowym moje konta zostały prześwietlone i otrzymałem wypowiedzenie wszystkich umów. Polskie władze chciały najwyraźniej sprawdzić kto opłaca “Sok z Buraka”– czy Soros, Putin, Merkel, czy może Tusk. I taki wniosek skutkuje z automatu wypowiedzeniem wszystkich umów przez bank. W ten sposób mój bank BNP Paribas wpisał mnie dożywotnio na czarną listę.

To będzie miało skutki jeszcze poważniejsze, bo z powodu zamknięcia moich kont, zamknięto też konta Fundacji Otwarty Dialog. To już trzeci i de facto ostatni większy bank w Belgii, w którym zamknięto konta fundacji z automatu - tym razem, bo moje konta zostały zawieszone. Do tego wypowiedziano wszystkie umowy. Jest to podręcznikowy przykład debankingu, czyli praktyki banków polegającej na zawieszaniu rachunków w celu obniżenia ryzyka, gdy pojawią się wątpliwości co do wiarygodności klienta. Praktyka ta jest zresztą stanowczo odradzana przez europejski urząd nadzoru bankowego (European Banking Authority).

W tym momencie jesteśmy na czarnej liście trzech największych banków w Belgii. Wcześniej to było związane z fejkami mołdawskimi na nasz temat, teraz jest to w wyniku czyjegoś tweeta. Szukamy teraz rozwiązań, co robić w takiej sytuacji, ale opcji jest dużo. Jest to niemniej skuteczny sposób paraliżowania pracy organizacji pozarządowej i przykład prześladowania organizacji międzynarodowych za granicą przez polskie władze. Nas jednak motywuje to tylko do jeszcze skuteczniejszego działania w celu obalenia tego reżimu. Skoro tak usilnie nas zwalczają, to widać musimy robić coś dobrze.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut