Czy Lidia Staroń głosowała osobiście, czy robił to ktoś za nią? Senator nie chciała włączyć kamerki
Wątpliwości budzi udział senator Lidii Staroń w zdalnym posiedzeniu jednej z senackich komisji. Oddając głos, parlamentarzystka nie włączyła kamerki. Część senatorów nie ma pewności czy Staroń osobiście uczestniczyła w posiedzeniu.
Na transmisji nie pokazała się jednak Lidia Staroń. Senator nie włączyła kamery nawet na czas głosowania, co doprowadziło do nieuznania jej głosu. Później podczas komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich część parlamentarzystów podkreślała, że nie mają teraz pewności, czy senator uczestniczyła w posiedzeniu osobiście.
Jak wskazuje "Rzeczpospolita", taką tezę podniósł m.in. senator Marek Borowski z KO. – Uprawnione było podejrzenie, że jest tam kto inny, asystent, ktokolwiek. A w momencie, gdy wyraźnie polecono pokazać się w kamerze, on się wyłączył. Nie twierdzę, że tak było na pewno, ale jest to możliwe – powiedział cytowany przez gazetę polityk.
Sama Lidia Staroń stanowczo zaprzecza, że przed komputerem był wówczas ktoś inny. W rozmowie z "Rz" stwierdziła, że jej osobisty udział w posiedzeniu "nie powinien budzić najmniejszych wątpliwości". – To, czy była włączona kamerka, czy też nie, jest nieistotne – uważa senator niezależna.
Przypomnijmy, że z powodu pandemii koronawirusa opracowano specjalny system głosowań zdalnych. Zakłada on m.in., że parlamentarzyści muszą się zidentyfikować za pomocą specjalnego loginu, a hasło wysyłane jest SMS-em lub mailowo. System wciąż budzi jednak wątpliwości od technicznych do tych związanych z tożsamością.
Jak informowaliśmy w naTemat, niedawno ujawniono nagranie z posiedzenia KRS, na którym słychać jak jeden z sędziów – Zbigniew Łupina, podczas głosowania korzystał z pomocy swojej żony. Argumentował m.in., że "cierpiał on na poważne dolegliwości zdrowotne".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut