Matczak krytykuje "Tygodnik Powszechny". Ma żal za działania po felietonie Podsiadły

Adam Nowiński
Profesor Marcin Matczak za pomocą mediów społecznościowych zwrócił się do "Tygodnika Powszechnego". Prawnik ma żal do periodyku za postawę redakcji w sprawie felietonu "Rapcio i ojcio", który napisał Jacek Podsiadło. Matczak twierdzi, że nie dostał nawet szansy odpowiedzieć na krytykę, chociaż jest nadal felietonistą "TP".
Marcin Matczak napisał do "Tygodnika Powszechnego" ws. felietonu Jacka Podsiadły. Fot. Artur Szczepanski / East News
"Nie mam pretensji, że opublikowali Państwo tekst krytyczny wobec mojej książki i twórczości mojego Syna, choć uważam, iż zamiast tekstu ad personam ('ojcio', 'rapcio', 'raperek', 'prawnik-celebryta') stać Tygodnik na krytykę poważną, a nie zbiór wyzwisk" – zaczyna swój wpis Marcin Matczak.

Profesor podkreśla, że nie ma także pretensji, iż tekst ten jest promowany w mediach społecznościowych "TP" mocniej niż tekst o pladze samobójstw wśród młodzieży.

"Dają Państwo w ten sposób wyraz redakcyjnym priorytetom, które - jak się zdaje - skarlały, skoro za ważniejsze uznają Państwo potępienie 'bełkotu beztalencia' (tak o twórczości mojego Syna pisze Podsiadło) niż uświadamianie, że opieka psychiatryczna w Polsce upada" – pisze prawnik.


Zaznacza, że nie ma także żalu, iż "TP" nie zaproponował mu, jako swojemu publicyście, napisania polemiki do tekstu Jacka Podsiadły "w tym samym numerze, jak zrobiłaby porządna redakcja dbająca o pluralizm opinii".

"Uważam jednak za skandal, że nie podając powodu odmówili mi Państwo opublikowania odpowiedzi na atakujący mnie personalnie tekst w numerach kolejnych. To już nie jest sprawa dotycząca wyłącznie mnie, ale sprawa wolności słowa, niecenzurowania krytyki i otwartości" – ocenia Matczak.

"Uważają się Państwo za redakcję czasopisma powszechnego, katolickiego, a jednocześnie tłumią dyskusję. Niby promują Państwo krytykę i odwagę myśli, ale tylko w jedną stronę. To nie jest otwartość, z powodu której wiele lat temu zacząłem Tygodnik czytać, a następnie z dumą dla niego pisać. To standardy tabloidu albo - co gorsza - telewizji publicznej, w której swoją prawdę może głosić tylko jedna strona" – twierdzi prawnik.

Zaznaczył także, że to "brak kultury" wobec osoby, która opublikowała na łamach "Tygodnika" kilkadziesiąt tekstów.

"Po tym, co się stało, nie sądzę, aby kiedyś poprosili mnie Państwo o jakiś tekst, ale jeśli tak się stanie, odmówię. Nie chcę być częścią przedsięwzięcia, które powszechne jest tylko z nazwy" – kończy Marcin Matczak. Przypomnijmy, że parę tygodni temu w księgarniach pojawił się poradnik "Jak wychować rapera. Bezradnik", w którym Marcin Matczak opowiada m.in. o "wychowaniu do obywatelskiego buntu" oraz relacji ojca z synem. To tę książkę opisał w felietonie Jacek Podsiadło.
Czytaj także: Prof. Matczak: Takie jest zadanie artysty, by złym ludziom powiedzieć "nie". I mój syn to potrafi

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut